
RysunekAnna Głąbicka
Dużo czasu spędzam w drodze, zwłaszcza w lecie, gdy trwa sezon festiwalowy, dlatego mam bardzo praktyczną apteczkę. Najważniejszy dla mnie jest sen. Prawdziwym wyzwaniem w procesie tworzenia muzyki czy przy innych kreatywnych działaniach okazuje się tak naprawdę podejmowanie adekwatnych decyzji – a skąd masz wiedzieć, czy obrałeś słuszny kierunek, jeżeli ze zmęczenia ledwo stoisz na nogach?
Odpoczynek to nie wszystko. Przywiązuję też dużą wagę do tego, co i o jakich porach jem. Przekona-łem się na własnej skórze, iż adrenalina i różnego rodzaju używki dają tylko chwilowy napęd, dlatego zdrowy tryb życia i dbanie o dobrostan są dziś dla mnie podstawą artystycznego rozwoju.
Bliskie jest mi podejście, jakie reprezentował Quincy Jones: jeżeli chcesz robić naprawdę dobrą muzykę, musisz nagrywać jak najwięcej demówek. Nie można poprzestać jedynie na kilku udanych próbach. Liczą się wytrwałość i konsekwencja. Nikt przecież nie wie, kiedy dokładnie zadzieje się magia. Gdy zbieram materiał na płytę, pozwalam, aby to czas zdecydował, które nagranie powinienem rozwinąć w pełnoprawny utwór. Do niektórych miksów wracam choćby po kilku latach i wciąż udaje mi się znaleźć wśród nich coś, co przykuwa uwagę i przez cały czas brzmi świeżo. W tym procesie niezbędni są też inni ludzie. Cenię konstruktywną krytykę od bliskich, których zaprosiłem do mojego muzycznego świata. Nie muszę się z nimi zgadzać, ale fakt, iż dopuszczam do siebie również te mniej pochlebne głosy, sprawia, iż nie mam poczucia stania w miejscu. W studiu musi nas jednak łączyć podobna wrażliwość. Gdy współpracuję z bliskimi mi artystami, mam pewność, iż tekstami i wokalem …