Narastające napięcia na tle konfliktu izraelsko-irańskiego coraz mocniej odbijają się w Europie. Na festiwalu Glastonbury w UK doszło do głośnego skandowania hasła „Śmierć IDF”, które wywołało ogromne kontrowersje.
W miniony weekend (28-29 lipca) Wielką Brytanię obiegły nagrania z festiwalu Glastonbury, które wywołały falę oburzenia w mediach, w środowiskach politycznych oraz wśród organizacji walczących z nienawiścią. Występujący na scenie West Holts punkowo-rapowy duet Bob Vylan podczas swojego koncertu
hasła: „Śmierć, śmierć IDF”, odnosząc się do Sił Obronnych Izraela.
Występ nie tylko wzbudził dyskusję o granicach wolności artystycznej, ale także unaocznił coraz bardziej niepokojącą tendencję – rosnącą falę wrogości wobec społeczności żydowskiej w Europie w kontekście zaogniających się konfliktów na Bliskim Wschodzie.
Premier Wielkiej Brytanii Keir Starmer, nie krył oburzenia i w oficjalnym oświadczeniu nazwał skandowane hasła „niewybaczalną mową nienawiści”. Przypomniał, iż jeszcze przed festiwalem apelował, by grupy takie jak irlandzki zespół Kneecap nie były zapraszane – zwłaszcza iż również oni podczas swojego występu wygłaszali ostre oskarżenia pod adresem Izraela i brytyjskich liderów.
Organizatorzy Glastonbury również wydali komunikat, w którym potępili antyizraelskie i przemocowe treści, podkreślając, iż festiwal „nie jest miejscem dla antysemityzmu, mowy nienawiści i nawoływania do przemocy”.
Choć niektórzy komentatorzy – jak dziennikarka Ash Sarkar – bagatelizowali incydent, twierdząc, iż „punk zawsze szokuje i prowokuje”, reakcje opinii publicznej wskazują, iż granica została przekroczona. Policja hrabstwa Avon i Somerset już zapowiedziała analizę nagrań pod kątem możliwego wszczęcia śledztwa.
Konflikt izraelsko-irański i skutki uboczne w Europie
Obecna eskalacja nienawiści wobec Żydów w Europie nie jest oderwana od szerszego kontekstu. Ostatnie miesiące przyniosły zaostrzenie konfliktu izraelsko-irańskiego – w tym ataki rakietowe, sabotaż infrastruktury i groźby otwartego starcia.
W ślad za tym rośnie liczba incydentów antysemickich w krajach Unii Europejskiej i w Wielkiej Brytanii. Organizacje monitorujące przestępstwa z nienawiści wskazują na rekordowe liczby ataków słownych, wandalizmu wymierzonego w instytucje żydowskie i gróźb pod adresem lokalnych społeczności.
O ile krytyka polityki izraelskiego rządu mieści się w demokratycznej debacie, coraz częściej przybiera formę retoryki delegitymizującej Żydów jako całość. Hasła takie jak „śmierć IDF” czy gloryfikowanie organizacji jak Hezbollah, w praktyce zacierają granicę między protestem politycznym a otwartym antysemityzmem.
Dylematy wolności słowa i odpowiedzialności mediów
Kolejnym wymiarem afery na Glastonbury była transmisja koncertu przez brytyjską stację BBC. Premier Starmer zażądał od nadawcy wyjaśnień, dlaczego skrajne wypowiedzi znalazły się w programie na żywo.
BBC broniła się, iż na ekranie pojawiło się ostrzeżenie o „mocnym i dyskryminacyjnym języku” i iż nagranie nie trafi do katalogu materiałów dostępnych na żądanie. Jednak w epoce mediów społecznościowych takie sceny momentalnie obiegają świat, przyczyniając się do normalizowania przemocy werbalnej.
Incydent z udziałem Bob Vylan i Kneecap jest kolejnym przykładem napięć, które w ostatnich latach stają się coraz bardziej widoczne w przestrzeni publicznej. W kontekście trwających konfliktów na Bliskim Wschodzie emocje polityczne łatwo przenoszą się na grunt europejski, gdzie prowadzą do radykalnych wystąpień i kontrowersyjnych deklaracji.
Wśród wielu środowisk żydowskich skutki takich wystąpień budzą niepokój, zwłaszcza w świetle danych wskazujących na rosnącą liczbę incydentów antysemickich w Europie i na świecie.
Z drugiej strony część komentatorów zwraca uwagę, iż krytyka działań państwa Izrael nie zawsze jest równoznaczna z nienawiścią wobec Żydów jako grupy etnicznej czy religijnej. Podnoszone są również argumenty o wolności artystycznej i tradycji muzyki punkowej, która od zawsze posługiwała się prowokacją i ostrym językiem.
Dyskusja, jaka wybuchła po festiwalu, pokazuje jednak, iż granice między dopuszczalną krytyką polityczną a nawoływaniem do przemocy bywają płynne i niejednoznaczne. Zarówno organizatorzy wydarzeń kulturalnych, jak i media oraz instytucje państwowe stają dziś przed wyzwaniem znalezienia adekwatnej równowagi między swobodą wypowiedzi a odpowiedzialnością za jej konsekwencje społeczne.