ANOUAR BRAHEM „After the Last Sky”, ECM Records, CD ⸜ recenzja

highfidelitynews.pl 6 dni temu

Dwunasta płyta Anouara Brahema nagrana dla monachijskiego wydawnictwa ECM Records jest nie tylko wyrazem artystycznym, ale i protestem.

Oto bowiem Brahem, mistrz instrumentu strunowego o nazwie oud, z urodzenia Tunezyjczyk, ale muzułmanin, mówi w ten sposób „dość!” masakrze cywilów w Gazie. Zarówno tytuł wydawnictwa, jak i tytuły utworów są częścią jego protestu.

Przypomnijmy, „After the Last Sky” został zaczerpnięty od palestyńskiego poety Mahmouda Darwisha, czterdzieści lat temu pytającego: „Where should we go after the last frontiers? / Where should the birds fly after the last sky?”, a potem został wykorzystany jako tytuł, wydanej w 1986 roku książki palestyńsko-amerykańskiego akademika Edwarda Saida opisujący życie w zamkniętej enklawie i antycypującej wydarzenia, których jesteśmy świadkami – stąd jej podtytuł „Palestinian Lives”.

Również i tytuły utworów odnoszą się do cierpienia, utraty, znikania. Obszerny esej do towarzyszącej wydawnictwu książeczki, zatytułowany „In the Presence of Absence” napisał Adam Shatz, również zajmujący się konfliktem palestyńsko-izraelskim.

tekst WOJCIECH PACUŁA
zdjęcia „High Fidelity”

ANOUAR BRAHEM „After the Last Sky”

Wydawca: ECM Records ECM 2838

Format: Compact Disc
Premiera: 28 marca 2025
Słuchał: WOJCIECH PACUŁA

Jakość dźwięku: 10/10

ECMRECORDS.com
Muzyka
˻ PERSONEL ˺ Anouar Brahem – oud, Anja Lechner – wiolonczela, Django Bates – fortepian, Dave Holland – kontrabas

Swoją podróż z wydawnictwem ECM Records Anouar Brahem zaczął w 1991 roku płytą Barzakh. Słowo ‘Barzakh’, jak zauważa w książeczce do recenzowanej płyty Shatz, znaczy w języku arabskim „oddzielenie” lub „barierę”, ale odnosi się do wielu aspektów życia, zarówno codziennego, jak i religijnego. To czas/miejsce pomiędzy śmiercią i zmartwychwstaniem. Czy muzyk mógł przeczuwać to, co dzieje się na naszych oczach? – Myślę o cierpieniu zarówno narodu palestyńskiego, jak i Izraela, bo – pamiętajmy – są dwie strony tej tragedii. Może tak było, artyści są swego rodzaju „czułą błoną” fotograficzną rejestrującą choćby najmniejsze zmiany, których inni nie dostrzegają.

Wydana w marcu tego roku płyta After the Last Sky wydaje się swego rodzaju dopełnieniem tej pierwszej. Barzakh została nagrana z Béchirem Selmi na skrzypcach i Lassadem Honsi na instrumentach perkusyjnych. I ten format, to jest tria, był dla Brahema najbardziej wiarygodny. Ostatecznie to wirtuoz oud, instrumentu o niezbyt donośnym dźwięku, który nie może być zagłuszany przez innych muzyków. I nawet, jak w przypadku nagrań dla ECM, jest on wysuwany w miksie na pierwszy plan, to nie może to być nienaturalne.

Na nowy album muzyka czekaliśmy aż osiem lat. Tym razem został nagrany w kwartecie. Znany z Blue Maqams (2017), wrócił w nieco zmienionym składzie: oud, wiolonczela, fortepian i kontrabas. W nagraniu After The Last Sky ponownie wzięli udział kontrabasista Dave Holland, pracujący z Brahemem od albumu Thimar z 1998 roku, i pianista Django Bates. Tym razem kwartet dopełnia wiolonczelistka Anja Lechner. Od lat zna ona kompozycje Brahema i włącza je do własnych recitali. Nagrywała je również z Françoisem Couturierem, pianistą także mającym na koncie współpracę z Brahemem. Recenzent portalu Jazz Views pisał:

W najnowszym albumie Brahem zaszła jednak jedna istotna zmiana – Anja Lechner na wiolonczeli zastąpiła perkusistę Jacka DeJohnette’a, co natychmiast nadało zespołowi inny charakter. W odważnym posunięciu oudista decyduje się na cały zespół smyczkowy i popiera swoją decyzję kilkoma niesamowicie potężnymi i poruszającymi kompozycjami, które mają unikalny świat dźwięków i własne piękno.
⸜ NICK LEA, Anouar Brahem – After The Last Sky, → JAZZVIEWS.net, 28 marca 2025, dostęp: 11.07.2025.

Na płycie znalazło się jedenaście utworów, z czego wszystkie, poza The Eternal Olive Tree, skomponował lider; tę jedną napisali Brehem o Holland. O muzyce wydawca pisze: „Czerpiąc z tradycyjnych sposobów muzyki arabskiej, Brahem konsekwentnie stara się angażować w szerszy świat, znajdując inspirację w wielu źródłach z różnych kultur”. „Jazz Magazine” pisał, iż te jedenaście kompozycji „rozwija strzelistą, medytacyjną muzykę kameralną, która łączy tradycyjne tryby muzyki arabskiej z różnorodnymi wpływami muzyki zachodniej, jazzu i muzyki z innych kultur”.

Nagranie

Płyta After the Last Sky została nagrana w, znajdującym się we włoskim Lugano, Auditorio Stelio Molo RSI w maju 2024 roku i została wyprodukowana przez Manfreda Eichera, szefa ECM. Sala koncertowa na 450 osób jest częścią kompleksu Auditorio Radiotelevisione Svizzera (Szwajcarskiego Radia i Telewizji). Studio radiowe w Lugano jest jednym z miejsc, w których Eicher zjawia się dość często. Przypomnijmy, iż właśnie tam swoją płytę Lonely Shadows nagrał DOMINIK WANIA (recenzja → TUTAJ), tam postała płyta JEANA-LOUISA MATINIERA i KEVINSA SEDDIKI’ego Rivages, nagrywał tam również MACIEJ OBARA. To sporej wielkości pomieszczenie, wyłożone w całości drewnem, z miękkimi siedzeniami ustawionymi w podkowę na dwóch poziomach, które gości najczęściej zespoły muzyki klasycznej. Nagrywane są tam płyty dla takich wytwórni, jak EMI, Arts, Virgin, Erato, Deutsche Grammophone i grali tam najwięksi współcześnie muzycy.

Nicola Navone w opisie tego miejsca zatytułowanym Lo Studio della RSI. Una cittadella per la cultura ticinese pisze:

    • Lokalizacja: Lugano Besso, via Guglielmo Canevascini 3
    • Klient: Cooperativa per la Radiodiffusione nella
    • Projekt architektoniczny: Alberto Camenzind, Augusto Jäggli, Rino Tami
    • Daty projektu: 1951-1958, realizacja: 1958-1962
⸜ NICOLA NAVONE, Lo Studio della RSI. Una cittadella per la cultura ticinese, plik PDF → TUTAJ, dostęp: 10.07.2025.

Jak pisze dalej, ma ona doskonałą akustykę ( „dall’acustica perfetta”). Jej historia rozpoczęła się 9 września 1951 roku, kiedy CORSI (Cooperativa per la Radiodiffusion in Italian-speaking Switzerland) wytypowała do jej zaprojektowania trzech architektów, zupełnie od siebie różnych: Alberto Camenzind, Augusto Jäggli i Rino Tami. Po tarciach i kłótniach, w ciągu kilku tygodni, projekt naprał ostatecznego wyrazu: był to program architektoniczny, obejmujący osiem studiów nagraniowych, z których dwa są otwarte dla publiczności (sala koncertowa dla 450 widzów i sala koncertowa dla muzyki „lekkiej”). Czytamy:

Budynek jest podzielony między wydłużony korpus, położony na zachodzie, w którym znajdują się archiwa, usługi, instalacje techniczne i biura, oraz studia i gabinety dyrektorów, rozplanowane na sześciokątnej osnowie i unerwione przez splot ukośnych ścieżek, które mają na celu cyrkulację ludzi: artyści na wschodzie, technicy i inni pracownicy po przeciwnej stronie, w korytarzu, który rozdziela biura i dyrekcje.
Ta kompozycja pozwoliła architektom na rozdrobnienie i wyartykułowanie imponującej objętości w głębi, nadając budynkowi obywatelski charakter, manifestując swój publiczny cel (był to, w intencjach klienta, prawdziwą cytadelą kultury Ticino), a jednocześnie w niektórych jego częściach (takich jak dziedziniec-ogród), niemal domowy.
⸜ Tamże.

Pomimo pewnych – jak wielu uważa – „niefortunnych” zmian, których nie można przypisać autorom projektu (zmiany zostały przeprowadzone przez służby techniczne RSI i inżyniera akustyka Willego Furrera, szefa Forschungs und Versuchsanstalt Poczty Federalnej [PTT]), studio RSI w Lugano-Besso pozostaje jednym z największych dzieł architektury zrealizowanych w Szwajcarii i Europie między latami pięćdziesiątymi a sześćdziesiątymi XX wieku; budynek podlega dziś ochronie kantonalnej.

Płyta After the Last Sky została zarejestrowana w domenie cyfrowej PCM w systemie Pro Tools HD, czyli komputerowej stacji roboczej (DAW = Digital Audio Workstation). Dźwięk zapisano wielośladowo, w rozdzielczości 24 bitów, z rozdzielczością 96 kHz. Realizacją dźwięku zajął się STEFANO AMERIO. Płyta była nagrana na tzw. „setkę”, to jest bez dogrywek; edycja dotyczyła tylko wyboru poszczególnych podejść (take’ów).

Dzięki dwóm zdjęciom zamieszczonym w książeczce płyty wiemy, jak wyglądała sytuacja na scenie. Muzycy ustawieni zostali w okręgu tak, aby się mogli widzieć. Po lewej stronie Brahema stanął kontrabasista, a po jego lewej siedziała wiolonczelistka. Fortepian ustawiono po przekątnej rombu, naprzeciwko lidera. Oud został nagrany dwoma mikrofonami, jednym skierowanym na wylot pudła rezonansowaego, od dołu, a drugim, od gry, nakierowanym na struny. To, przypomnijmy, klasyczny schemat nagrywania gitary proponowany przez wytwórnię Deca (por.: Caroline Haigh, John Dunkerley, Mark Rogers, Classical Recording: A Practical Guide in the Decca Tradition, 2020). Obydwa były mikrofonami małomembranowymi.

Dwa wielkomembranowe, przypominające Neumanny U67, mikrofony ustawione obok siebie, stanęły przed kontrabasem. Też stereofoniczną parę, ale – ponownie – małomebranowych mikrofonów poświęcono wiolonczeli. Nie widać dokładnie, jaki mikrofony zostały ustawione przy fortepianie, ale mam wrażenie, iż nagrano jego dźwięk od spodu, nie od góry. I są jeszcze dwa mikrofony zawieszone nad sceną, rejestrujące akustykę wnętrza.

Wydanie

Nowe wydawnictwo ECM Records ukazało się na płycie Compact Disc i na podwójnym winylu 180 g. Jest też dostępne w serwisach streamingowych jako pliki FLAC 24/96. Przez krótki czas była możliwość kupienia płyty CD i LP z art printem – fotografią wykonaną przez Sama Harfouche’a, podpisaną przez Brahema – tę wersję państwu pokazujemy. Kompakt otrzymał zewnętrzny, tekturowy panel do którego wsuwamy plastikowe, klasyczne pudełko.

Dźwięk

˻ PROGRAM ˺ 1. Remembering Hind, 2. After the Last Sky, 3. Endless Wandering, 4. The Eternal Olive Tree, 5. Awake, 6. In the Shade of your Eyes, 7. Dancing under the Meteorites, 8. The Sweet Oranges of Jaffa, 9. Never Forget, 10. Edward Said’s Reverie, 11. Vague

Anouar mówił Shatzowi:, autorowi wpisu do książeczki:

Muzyka, a zwłaszcza muzyka instrumentalna, jest z natury abstrakcyjnym językiem, który nie przekazuje wyraźnych idei. Jest skierowana bardziej na emocje, doznania, a to, jak jest postrzegana, różni się w zależności od osoby. To, co u jednej osoby może wywoływać smutek, u innej może budzić nostalgię… Zapraszam słuchaczy do projekcji własnych emocji, wspomnień czy wyobrażeń, nie próbując nimi „kierować”.
⸜ za: After the Last Sky – Background, → ECMRECORDS.com, dostęp: 11.07.2025.

To muzyka straty, nie da się tego inaczej powiedzieć. Melancholii również, to jest akurat motyw przewodni wszystkich nagrań Brachema, ale na płycie After the Last Sky jest ona jeszcze niewyrażona, tu i teraz słychać wszechobecne, wszechogarniając poczucie utraty czegoś cennego, czegoś będącego „źrenicą oka”, co już nie powróci.

Ton całości nadaje rozpoczynający płytę w ˻ 1 ˺ Remembering Hind fortepian. Choć to oud jest instrumentem prowadzącym, to właśnie grający gęsto, ale pod spodem fortepian rysuje przed nami owo tytułowe „niebo”. Mocniej instrument lidera słychać w ˻ 2 ˺ After the Last Sky, gdzie wyraźniej do gry wchodzi również wiolonczela. Od czwartej minuty przejmuje ona rolę instrumentu wiodącego i słuchać ją wówczas w wyższych rejestrach. A i tak fortepian, wraz z grającym w szybkim tempie kontrabasie, pełni rolę motywu przewodniego. W utworze tym słychać również nucącego, niemal mruczącego Brahema, co powtórzy się i w kolejnych kawałkach.

Jak w ˻ 3 ˺ Endless Wandering, rozpoczynającym się od solo kontrabasu. I to jest naprawdę ciepły, naprawdę masywny instrument. Słychać, iż mikrofony stały blisko i słychać je tak, jakby były mikrofonami lampowymi – czyli może to były jednak lampowe Neumanny U47? W utworze tym mocno wybrzmiewa to, iż choćby wtedy, kiedy oud stanowi tylko tło, muzyk dodaje do tego przyśpiew, jakby chciał wyrazić się całym sobą, nie tylko dzięki instrumentu. Jeszcze o tym nie mówiłem, ale to doskonała realizacja. Jedna z tych, o których mówi się „bebechowa”. Bo oparta na niskim środku pasma i wyższym basie.

Nie ma tu za wiele jasnych wysokich tonów, choćby kiedy fortepian gra mocniej prawą rękę. Oud jest ciemnym instrumentem, ale choćby jasne „ostrze” jego strun zostało cofnięte. To nie jest dźwięk atakujący, a raczej kojący. Tym bardziej, iż czasem wiolonczela gra muzykę drone’ową, kładącą pod całością tło. To tło jest zresztą budowane przez każdy z instrumentów, wymiennie.

Jest to jednak, jak to w ECM, wybitnie przestrzenna realizacja. Zmieniło się jednak to, w jaki sposób owa przestrzeń jest artykułowana. Historycznie rzecz biorąc, kiedyś dość jasna, nasycona wysokimi harmonicznymi, wraz z czasem ciemniała, gęściej, nasyca się niskimi dźwiękami. Tak też jest i tutaj – kiedy w ˻ 4 ˺ The Eternal Olive Tree, utworze napisanym przez oudzistę z Hollandem, producent wypuszcza lidera nadając mu znacznie większy pogłos niż poprzednio i innym instrumentom. Pomaga w tym, iż towarzyszy mu tylko kontrabas – mocny, gęsty, niski, pokazany na pierwszym planie.

Mówiłem o nuceniu, prawda? – w ˻ 5 ˺ Awake to niemal śpiew, wokaliza. Słychać ją nieco „obok” instrumentu, bardziej za muzyką niż przed nią. A pod spodem tło fortepianu. Instrumenty nie są tu, ani na całej płycie, mocno separowane od siebie. Istnieją w osobnych „kokonach”, większych plamach, ale grają też razem, bez wyraźnej separacji.

We fragmentach solo, jak w rozpoczynającym ˻ 6 ˺ In the Shade of your Eyes dźwięku wiolonczeli, instrumenty mają nieco większą bryłę, wolumen niż kiedy grają wspólnie. To dlatego mamy wrażenie intymnego „tu i teraz”, uczestnictwa w misterium. Bo to jest misterium, nie miejmy co do tego wątpliwości. A Brahem jest celebrantem, w czym jego zaśpiew – tutaj słyszany od 1:44 – pełni rolę śpiewu kapłana. Nieco inaczej jest za to w ˻ 7 ˺ Dancing under the Meteorites. To utwór bliższy tradycji jazzowej, może choćby swingowej. Mocny, wyraźny, rytmiczny kontrabas nadający rytm i reszta instrumentów z tyłu – daje to bardzo gęsty i jednocześnie „ruchliwy” oraz całości. To tutaj mocniej słychać prawą rękę fortepianu.

˻ 8 ˺ The Sweet Oranges of Jaffa to powrót na pustynię. Wolna, balladowa kompozycja, niespieszny rytm, grane legato instrumenty, wokalizy, wszystko to ewokuje w słuchaczu tęsknotę – ale w tym przypadku tęsknotę nie aż tak przenikniętą rozpaczą, jak wszystkie wcześniejsze utwory. Jak gdyby kompozytor chciał, choć na chwilę, przypomnieć sobie świat „przed”. Mam wrażenie, iż utwór ten został pomyślany jako początek zamknięcia krążka. To tutaj wokal Brahema jest najmocniejszy, największy, najbardziej nasycony. W ˻ 9 ˺ Never Forget to oud jest, ponownie, na pierwszym planie. Choć, trzeba to powiedzieć, lider niestara się zdominować pozostałych instrumentów. Wraz z ˻ 10 ˺ Edward Said’s Reverie jeszcze na chwilę zbijamy się w bezkresne niebo na dźwiękach fortepianu, do którego dołącza za chwilę wiolonczela., a w ˻ 11 ˺ Vague szykujemy się do odejścia. Na zawsze.

Podsumowanie

After the Last Sky Anouara Brahema jest płytą programową. Mówi o cierpieniu, stracie i braku nadziei. Nie wiem, czy tak miało być, ale to dźwięk podany w niezwykle ciepły sposób. Nie jest przeszywający, a raczej ogarniający.

Płyta CD brzmi w niebywale niski i gęsty sposób, ale i pliki hi-res grane z Tidala idą w tym kierunku. Są one nieco mniej wysycone, a bardziej konturowe, ale całość wciąż jest bardzo, ale to bardzo gęsta.

To płyta, na której duża przestrzeń jest ważna, ale nie jest ona podobna do „katedry”, a raczej do ciepłego wnętrza. To dialog instrumentów, bez dominacji żadnego z nich. Jest pełnia, spójność i wspaniałe, ciemne tło. Ale to CD wydaje się tym „właściwym” formatem, z myślą o którym płyta została zmiksowana i zmasterowana. Na koniec jedna rzecz – w tytułowym After the Last Sky, w 4:00 słuchać coś, jakby „kiks”, jakby kontrabasista uderzył w mikrofon, a ten się przesterował.

» Jakość dźwięku: 9,5-10/10

»«

JAK SŁUCHALIŚMY • Odsłuch został przeprowadzony w systemie referencyjnym „High Fidelity”. Płyta odtwarzana była na odtwarzaczu SACD Ayon Audio CD35 HF Edition. Sygnał przesyłany był do lampowego przedwzmacniacza liniowego Ayon Audio Spheris Evo, a następnie do wzmacniacza mocy Soulution 710 oraz kolumn Harbeth M40.1. Pliki słuchane były na trzyczęścoiowym odtwarzaczu Sforzato DSP-05EX & PMC-05EX. Okablowanie – Crystal Cable Absolute Dream, Siltech Triple Crown, z zasilaniem Siltech, Acoustic Revive i Acrolink.

ECMRECORDS.com

ANOUARBRAHEM.com

tekst WOJCIECH PACUŁA
zdjęcia „High Fidelity”
«●»
Idź do oryginalnego materiału