Afery w 7. sezonie "Sanatorium miłości"
"Sanatorium miłości" już przyzwyczaiło widzów do tego, iż obecność dojrzałych seniorów wcale nie wyklucza wielu dram. Wręcz przeciwnie - w samym odcinku finałowym pojawił się wielki spór po tym, jak królową turnusu ogłoszono Ulę. Poza tym pytania wywołało "tajemnicze odejście" Stanleya. Po finale sami zainteresowani odnieśli się do tych afer w rozmowie z Pomponikiem.Reklama
Tuż po emisji ostatniego odcinka "Sanatorium" pojawiły się prawdziwe rewelacje, dotyczące Marka Dittmana z Torunia. Małgorzata Mikusek z Toskanii, którą adorował przez cały program, oraz Anna Wojnarowska z Lubska ogłosiły podczas transmisji live na TikToku, iż mężczyzna ukrył przed produkcją i widzami fakt, iż miał już partnerkę.
Obie kuracjuszki, które po programie połączyła przyjaźń, już przed finałem zapowiedziały, iż w odcinku nie zobaczymy Edmunda Lechowicza z Żagania. Mężczyzna odszedł z programu w dość tajemniczych okolicznościach. Rzekomo z powodu odrzucenia przez Annę, ale widzowie już od jakiegoś czasu podejrzewali, iż przyczyny były znacznie głębsze. Jak się teraz okazało, plotki rzeczywiście były prawdziwe.
Dlaczego Edmund odszedł z "Sanatorium miłości"?
Tuż po tym, jak Edmund Lechowicz z Żagania odszedł z programu, widzowie zastanawiali się, czy kulisy rezygnacji z uczestnika nie były nieco bardziej ponure, niż przedstawiono to na wizji. O tym, co przeżywała Anna, w rozmowie z "Telemagazynem" opowiedziała Elżbieta, jej współlokatorka z pokoju:
"Ponieważ ja z Anią mieszkałam w pokoju, to wiem, iż było jej trudno i ona jednak była przez Edmunda osaczona. Ona się chciała bawić ze wszystkimi. On ją źle odczytywał" - wyjaśniła Ela.
Atmosferę podgrzał też wspomniany wyżej Marek z Torunia. W sieci ogłosił, iż to, co pokazano widzom, było tylko częścią kontrowersji, które działy się na miejscu.
"Powód o opuszczeniu programu przez Ediego był całkowicie inny. TVP bardzo delikatnie pokazała ten cały konflikt" - napisał wtedy Marek. Teraz na jaw wyszły całkiem nowe fakty.
"Sanatorium miłości". Anna o kulisach odejścia Ediego
Na jednej z transmisji live, które odbyły się jeszcze przed finałem 7. sezonu "Sanatorium", Anna i Małgorzata ujawniły, iż Edmund nie wcale nie odszedł jedynie z powodu zawodu miłosnego. Mało tego - to choćby nie była jego decyzja, a producentów programu.
Wojnarowska ogłosiła wtedy, iż Edi został usunięty za "wielokrotne złamanie regulaminu". Ona i Małgorzata nie mogły zdradzić, o jakie punkty chodzi, jednak wyjaśniły, iż produkcja przez trzy tygodnie dawała mu kolejne ostrzeżenia i kolejne szanse. Problemy się jednak powtarzały - w końcu podjęto więc decyzję, by opuścił format.
Wieczorem 4 maja, po finałowym odcinku, na kolejnym live Anna wygłosiła oświadczenie. Zauważyła, iż w 7. odcinku mówi on w pewnym momencie, iż "musi opuścić program". Słowa te skrywały prawdziwe kulisy sytuacji.
"Edi musiał opuścić program nie z mojego powodu. On miał swoje problemy. Łamał regulamin i był ciągle ostrzegany, ale nie posłuchał. Dlatego musiał odejść" - zaznaczyła.
Kuracjuszki wyznały, iż bardzo żałują tylko tego, iż produkcja nie pokazała, jak naprawdę układały się sprawy na planie. Widać jednak, iż przeczucia widzów od początku były w tej sprawie słuszne.
Zobacz materiał promocyjny partnera:Halo! Wejdź na halotu.polsat.pl i nie przegap najświeższych informacji z poranka w Polsacie.
Zobacz też:
Wieści o Edmundzie z "Sanatorium" okazały się prawdą
Afera z Markiem z "Sanatorium miłości". Małgorzata ujawniła
Zdzisław z "Sanatorium" już nie ukrywa pięknej ukochanej