Anna Wendzikowska ostatnio poinformowała, iż w pracy była ofiarą mobbingu. Gwiazda nie podjęła decyzji o odejściu z pracy pod wpływem chwili. Od lat zmagała się z problemem.
Anna Wendzikowska w połowie sierpnia dodała w sieci post, w którym poinformowała, iż żegna się z pracą w Dzień Dobry TVN. Ze śniadaniówką była związana od 15 lat, dlatego dla fanów był to spory szok. Sama wówczas przyznała, iż decyzję tę podjęła z wielkim trudem. Nie zdradziła jednak, dlaczego tak się stało.
Minęło kilka tygodni, a na jej profilu na Instagramie pojawił się przepełniony mocnymi słowami wpis, w którym zdradziła, iż była ofiarą mobbingu. Obszerne wyznanie poruszyło fanów.
Byłam poniżana, gnębiona, codziennie drżałam o pracę. Niby „gwiazda telewizji”, a ja byłam traktowana jak dziewczynka z podstawówki, którą co chwilę bije się po łapkach za każde niedociągnięcie. Tak naprawdę byłam w swoim schemacie niewidzialności, niedocenienia i ciągłego udowadniania swojej wartości. (…) Kiedy zdjęto z anteny moje wejścia, w studio usłyszałam: „Sorry, Anka, nie oglądasz się”. Pomyślałam, cóż, trudno, chodzi o dobro programu. Ale coś mnie tknęło i sprawdziłam wyniki oglądalności z ostatnich tygodni. W momencie mojego wejścia wykres oglądalności pikował w górę. Wtedy usłyszałam: „oglądalność nie jest najważniejsza” – brzmiał fragment jej wyznania.
Jej słowa uruchomiły prawdziwą lawinę zwierzeń. Do dziennikarki zaczęły pisać inne osoby współpracujące ze stacją i opowiadać swoje historie. Wielu podziękowało jej choćby za to, iż odważyła się głośno powiedzieć o problemie.
Anna Wendzikowska dużo wcześniej chciała zrezygnować z pracy
Ania przestała już milczeć i w kolejnych wywiadach otwarcie mówi o tym, co spotkało ją w pracy. Okazuje się, iż bardzo długo biła się z myślami i tolerowała nieodpowiednie zachowanie. W rozmowie z Party zdradziła, iż kilka ostatnich lat było dla niej bardzo trudne. Już od tego czasu planowała odejść z pracy.
Ostatnie trzy lata to ja już próbowałam odejść. (…) Prawda była taka, iż punktem zwrotnym był mój wyjazd do Gwatemali. (…) Najpierw zgłosiłam procedurę mobbingową bardzo oficjalnie, potem poczułam, iż to mi nie wystarczy . Cztery miesiące sobie mówiłam, nie zrobię nie powiem, ale pewnego dnia wstałam i wiedziałam, iż muszę to zrobić.
Wyznała też, iż nie zawsze było tak źle jak ostatnio. Gdy udało jej się odnieść sukces, to na kilka miesięcy miała spokój w pracy. Zdradziła jednak, iż według niej był to bardzo toksyczny układ.
Ja byłam trochę w takim cyklu, to nie było tak, iż było zawsze źle. Było źle, ja się bardziej starałam, bo jak się postaram, to ktoś mnie bardziej doceni i działo się coś takiego, iż robiłam jakiś spektakularny wywiad, Oscary i w wyniku zewnętrznych głosów zachwytu miałam chwilę wytchnienia i spokoju. I to trwało pół roku, a potem była dewaluacja i znowu. Ja w tym cyklu trochę toksycznym tkwiłam.
Poniżej możecie zobaczyć, co Ania powiedziała naszej reporterce tuż po odejściu z pracy.