Anna Lewandowska jest jedną z najpopularniejszych polskich trenerek, ale poza sportem ma też inne zainteresowania. W żonie Roberta Lewandowskiego można bowiem dostrzec smykałkę do mody. Anna Lewandowska chętnie chwali się swoimi stylizacjami, potrafi łączyć trendy ze swoim stylem i lubi bywać na pokazach mody. Niedawno uczestniczyła w Paris Fashion Week, a teraz wybrała się do Nowego Jorku, by tam podziwiać pokaz Victoria's Secret. Obok jej stylizacji nie sposób przejść obojętnie.
REKLAMA
Zobacz wideo Krupińska odwiedziła Lewandowską w Barcelonie. Przetarła oczy ze zdumienia
Stylista wziął pod lupę stylizację Anny Lewandowskiej. Mówi o dwóch elementach
Nie ma wątpliwości, iż Anna Lewandowska ciężko pracuje na swoją sylwetkę, więc nic dziwnego, iż chętnie ją podkreśla. Podczas pokazu Victoria's Secret nie zostawiła pola do popisu wyobraźni i pokazała naprawdę dużo. Zaprezentowała się bowiem w obcisłej małej czarnej z wycięciami i głębokim dekoltem. Zapytaliśmy Michała Musiała, stylistę fryzur i eksperta od mody, co sądzi o odważnym looku trenerki. On zwrócił uwagę na dwa elementy stylizacji Anny Lewandowskiej, które dopełniły jej look. "Anna Lewandowska tym razem postawiła na stosunkowo bezpieczne rozwiązanie, ale ograła je na swój własny sposób. Żona piłkarza zdecydowała się na małą czarną, która odważnie podkreśliła sylwetkę. Uwagę zwracał głęboki dekolt i wpisująca się w aktualne trendy, podłużna kopertówka. Warto przyjrzeć się także włosom i makijażowi - jest świeżo, lekko i naturalnie. Dzięki temu nie ma tu mowy o tandetnym, czy wulgarnym efekcie końcowym. Całość prezentuje się naprawdę dobrze" - powiedział nam.
Stylistka doceniła stylizację Anny Lewandowskiej, ale i tak wbiła jej szpilę
Nieco odmienne zdanie na look Anny Lewandowskiej ma stylistka Ewa Rubasińska-Ianiro. Zwróciła też uwagę na samo wydarzenie, jakim jest pokaz Victoria's Secret, nie zostawiając na nim suchej nitki. "Mam nieodparte wrażenie, iż powrót pokazów Victoria’s Secret to jak oglądanie fotoplastikonu, tyle iż w epoce, która już dawno przestała istnieć. Przesadzone stylizacje, kiczowate inscenizacje, cyrkowe emocje podlane sosem 'girl power' w wersji 2010. Całość wygląda, jak muzeum przeterminowanej wyobraźni i archiwum kobiecości, która z emancypacją ma tyle wspólnego, co sztuczne skrzydła z lataniem. Owszem, kupowanie bielizny tej marki w salonie wciąż ma sens. Ale gloryfikowanie jej na wielkiej scenie, w czasach, gdy kobiety realnie walczą o reprezentację i autonomię, jest jak manifest w obronie balonika, który dawno pękł. To już nie spektakl, ale autoparodia przebrana za empowerment" - grzmiała.
Choć początkowo Ewa Rubasińska-Ianiro na tle samego wydarzenia doceniła stylizację Anny Lewandowskiej, to jednak i jej się oberwało. "Na tym tle stylizacja Anny Lewandowskiej to zaskakująco racjonalny punkt odniesienia. Jest spokojna, przemyślana i co najważniejsze - zachowująca optyczne proporcje. W świecie, gdzie przesada wciąż udaje glamour, ona postawiła na równowagę. Sukienka, dzięki optycznemu podkreśleniu czarnym pasem talii, modeluje sylwetkę i dodaje jej lekkości, a przedłużony dekolt i pionowe paski wzdłuż korpusu wydłużają figurę. Brak zbędnych ozdobników to strzał w dziesiątkę, minimalizm, który mówi językiem nowoczesności. Gdyby tylko zrezygnować z sandałków zapinanych na kostce, nogi zyskałyby dodatkowe centymetry wizualnie i symbolicznie. Bo w tej stylizacji, mimo komercyjnego anturażu wydarzenia, jest coś nie aż tak kiczowatego. Mimo punktów na tak oraz odrobiny nowoczesnej i wyzwolonej elegancji, to jednak ta sukienka przez cały czas się kwalifikuje do grona reszty kreacji z tego pokazu, pokazu dawnej świetności Victorii Secret i nie wiem, czy to jest miejsce, jakie chciałaby zająć ambitna kobieta" - podsumowała.