Anioł Stróż wyglądał na obiecujący film z motywem zamiany ról. Koncept stary jak świat, natomiast wiele razy sprawdzał się w komediach. Satyra na radykalne ekonomiczne rozwarstwienie społeczeństwa w Stanach Zjednoczonych, a w roli tytułowego anioła Keanu Reeves. Co mogło pójść nie tak? Dosłownie wszystko.
Gabriel (Keanu Reeves) jest poczatkującym aniołem niższej klasy, którego zadaniem jest chronienie kierowców, którzy w czasie jazdy piszą SMS-y. Ale ma większe ambicje i postanawia udowodnić, iż nadaje się na wyższe stanowisko. Gabriel bierze więc na cel z trudem wiążącego koniec z końcem sprzedawcę Arj’ego (Aziz Ansari) i odmienia jego życie, zamieniając go miejscami z obrzydliwie bogatym Jeffem (Seth Rogen). Niebiańskie kierownictwo karze go za samowolkę odebraniem skrzydeł i życiem śmiertelnika. Będzie mógł wrócić na etat anioła, jeżeli przekona Arja i Jeffa, by dobrowolnie wrócili do swych dawnych ról. Jeff zgadza się natychmiast, ale Arj ani myśli rezygnować z nowego, wspaniałego życia.
Film zapowiadał się naprawdę obiecująco. Obsadzenie Keanu Reevesa w komediowej roli uważam za bardzo ciekawą decyzję. Nie jest to jego pierwsza komedia, ponieważ zdążył wystąpić w paru na przestrzeni swojej kariery. Większość z nich pochodzi jednak z końca lat 80.; z kolei w nowszych komediowych produkcjach, w których wystąpił, na palcach na jednej ręki można policzyć przykłady, kiedy miał ważniejszą rolę. Tutaj jego postać, choć rzeczywiście ważna, okazuje się skrajnie drugoplanowa, szczególnie biorąc pod uwagę jej czas ekranowy. Zwiastuny sugerują dużo większy udział postaci Anioła Gabriela w fabule. Za to muszę przyznać, iż tytułowy anioł stróż to jeden z lepszych elementów tej komedii. Niestety, pomimo mojej ogromnej sympatii do Keanu, nie uważam, iż wypada specjalnie zabawnie w tej roli. Również aktorsko co najwyżej przeciętnie.
Moim zdaniem nie należy obarczać winą samego aktora, który wielokrotnie udowadniał swój komediowy talent oraz charyzmę. Ten film ma po prostu fatalny scenariusz. Pierwsze 40 minut ogląda się w miarę bezboleśnie, jednak już wtedy zauważamy podstawowy problem. Ta komedia po prostu nie jest śmieszna. Patrząc na ogólny odbiór, dla części widowni było zabawnie. Natomiast w dniu premiery na moim seansie nie było ani jednej osoby, która by się zaśmiała. Co więcej – parę osób wyszło w trakcie seansu i już nie wróciło. Ale jak to możliwe? Przecież główny aktor, Azis Ansari, odpowiadający również za reżyserię i scenariusz, zdobywał przychylne opinie za swoje wcześniejsze produkcje.
kadr z filmu Anioł stróżJedną z głównych wad jest przewidywalność samej historii. jeżeli znacie powieść Marka Twaina Książę i żebrak z XIX wieku albo jakiekolwiek dzieła popkultury nią inspirowane to widzieliście już tę opowieść. Pomimo zmian światopoglądowych na przestrzeni 144 lat wciąż nie przeterminowała się ona od czasu wydania. Faktem jest, iż istnieją motywy czy klisze szczególnie często używane przez scenarzystów, bo po prostu działają. Według książki Save the cat!, wszystkie filmy możemy łatwo podzielić na 10 typów fabuł. Trzeba jednak wprowadzić pewne innowacje czy subwersje oczekiwań, by nasz scenariusz nie był zwyczajnie nużący. Po przeczytaniu opisu Anioła Stróża spodziewałem się, jakie będzie przesłanie, ale przez cały czas liczyłem na jakieś inne wnioski czy refleksje. choćby przy tak oklepanym motywie jak zamiana ról wciąż można znaleźć wiele szans na interesujące rozwiązania fabularne czy udane momenty komediowe. Z taką też nadzieją udałem się na do kina i potwornie się rozczarowałem.
W początkowych momentach czuć klimat rodem z komedii z lat 50. w formacie Technicolor, które reżyser przytaczał jak swoją inspirację. Estetyka ta wzbudziła moją ciekawość. Tak samo soundtrack posiadający wiele przebojów z lat 70 i 80. Te kosmetyczne aspekty nie są jednak w stanie wynagrodzić fatalnego tempa opowieści. Zaskakujące, biorąc pod uwagę fakt, iż satyra trwa lekko ponad 90 minut. To zwykle idealny czas trwania dla komedii. Reżyser nieustannie przeskakuje pomiędzy szybkim tempem a niepotrzebnie dłużącymi się scenami. Żarty natomiast zaliczyłbym do dwóch kategorii. Jedną z nich byłyby takie, które w teorii powinny być śmieszne, ale ze względu na fatalne wyczucie komediowe nie są. Druga kategoria to te wywołujące ciarki żenady. Najzabawniejsze momenty sprawiły, iż co najwyżej się uśmiechnąłem, a zdarzyło się to podczas seansu tylko trzy razy. choćby Vinci 2, który według mnie posiadał głównie nietrafione komediowe momenty, miał chwile, kiedy śmiałem się na cały głos.
kadr z filmu Anioł stróżParadoksalnie przez dłuższy czas twórcy przestają się starać stworzyć komedię, a skupiają się na moralizowaniu widza. Nieustannie poprzez kolejne dialogi tłumaczą największe oczywistości. „Jedni ciężko pracują i ledwo wiążą koniec z końcem, a pracują dla szefów i menadżerów, którzy mają od nich lepiej. Pieniądze to nie wszystko”. Gdyby ktoś, słysząc te niesamowite rewelacje, doznał właśnie głębokiego szoku, to polecam seans. Nie będę zdradzał więcej, bo na pewno te 90 minut radykalnie zmieni Waszą perspektywę na otaczający świat czy samo życie. Co najmniej połowa tego filmu to bowiem owa moralizacja bez jakiejkolwiek subtelności. Oczywiście w moim ulubionym hollywoodzkim wydaniu, czyli by widz na pewno zrozumiał. Jak powiemy mu raz lub dwa, to nie zrozumie, ale już dziesięć – to powinno być jasne. choćby jeżeli ktoś z Was zaśnie podczas projekcji, jest duża szansa, iż i tak zapamięta przewodnie myśli tego dzieła. Nie byłoby to zresztą dla mnie zaskoczeniem, ponieważ po jakimś czasie było usypiająco.
Film stara się być komentarzem społecznym oraz ekonomicznym na temat współczesnej Ameryki, ale również ten aspekt wypada słabo. W całej historii nie doświadczymy ani jednej osoby pochodzącej z klasy średniej. Według logiki scenarzysty jako człowiek masz dwie opcje. Pracujesz na zmywaku i śpisz w samochodzie albo otwierasz firmę, która magicznie odnosi ogromny sukces i zostajesz milionerem jak Jeff. Próba wyjaśnienia, czym jego firma się zajmuje i dlaczego odniosła sukces wymaga zaś porzucenia jakiejkolwiek logiki.
kadr z filmu Anioł stróżPrzedstawienie niższej warstwy społecznej wydaje się równie nielogiczne. Większość zatrudnionych w firmie, która ewidentnie nie szanuje ich praw, nie zgadza się na dołączenie do związku zawodowego. Scenariusz nie jest w stanie w satysfakcjonujący sposób wytłumaczyć dlaczego. Jedyne wyjaśnienie, jakie dostajemy, to obawa jednej osoby, iż związki wydadzą pieniądze ze składek pracowników na rzeczy niepowiązane z polepszeniem ich sytuacji. Dodatkowo twórcy sugerują, iż jeżeli pracujesz dla wielkich korporacji, które nie szanują Twoich praw (oczywista parodia Amazona), możesz się ot, tak zwolnić w formie protestu. W rzeczywistości wiele osób musi przez cały czas pracować w danej firmie czy to się im podoba, czy nie, bo nie mają żadnych alternatyw. Sam film próbował zresztą wcześniej tę tezę udowodnić, a ostatecznie o tym zapomniał.
Na plus oceniam pokazanie perspektyw różnych bohaterów. Pomimo iż przez pierwszą połowę filmu obserwujemy wydarzenia głównie z perspektywy Arja, to druga daje nam okazji, by poznać problemy Jeffa oraz Anioła Gabriela, co sprawia, iż narracja nie jest monotonna. Współczucie można czuć adekwatnie do każdej z trzech postaci, wokół których koncentruje się fabuła. Nie dziwi mnie fakt, iż reżyser wybrał akurat własną postać jako najważniejszą. Niestety kluczowa dla niej decyzja wydaje się podjęta raczej z przymusu niż rzeczywistej potrzeby, a cel ewidentnie był odwrotny. Zaskakująco to postać Jeffa, grana przez charyzmatycznego Setha Rogana, przechodzi największą przemianę.
kadr z filmu Anioł stróżAnioł stróż to komedia, w której nie doświadczymy żadnego napięcia, zaskoczenia czy nieoczekiwanego wybuchu śmiechu.Ta produkcja nie działa na żadnym poziomie i nie warto jej oglądać. Oczywiście mówię tutaj za siebie – w końcu na tegorocznym Warsaw Film Festiwal właśnie ten film została wybrana jako najlepszy według średnich ocen widzów… Dla mnie okazał się totalnym niewypałem, na który nie warto było wydawać ceny biletu. Jestem pewien, iż o ile w Waszych kinach przez cały czas grają LARP. Miłość, trolle i inne questy to będzie on zdecydowanie lepszym wyborem.















