Aneta Żuchowska, znana widzom z szóstej edycji programu "Ślub od pierwszego wejrzenia", podzieliła się z fanami trudnymi doświadczeniami ostatnich dni. Jej córka po raz kolejny trafiła do szpitala, co dla znanej mamy wiązało się z ogromnym stresem - przypomnijmy, iż kilka miesięcy temu Hania przeszła poważne komplikacje zdrowotne.
REKLAMA
Zobacz wideo Małgorzata Socha dubbinguje filmy dla swoich dzieci. "Mogę im zaimponować" [materiał wydawcy kobieta.gazeta.pl]
"Ślub od pierwszego wejrzenia". Aneta Żuchowska znów spędziła kilka nocy w szpitalu. Tym razem wszystko zakończyło się dobrze
Wszystko zaczęło się od zwykłego przeziębienia, które najpierw dopadło starszego syna Anety - Mieszka. Mimo starań, by odseparować dzieci, Hania również się zaraziła. "Spanie w oddzielnych pokojach nie pomogło. I pamiętając historię z początku roku, kiedy Hania od takiego też przeziębienia wylądowała pod respiratorem, zaraz jechaliśmy do szpitala... w razie czego" - relacjonowała Żuchowska na instagramowym koncie. Okazało się, iż szybka reakcja była kluczowa. Córka zaczęła słabnąć, ale dzięki szybkiej pomocy medyków jej stan się poprawił. "Hanulka już delikatnie słabła. Ale spokojnie, na tyle wcześnie przyjechaliśmy, iż zaraz jej pomogli. Spędziłyśmy tu kilka nocy, a dziś czekamy już z wypisem w ręku na tatę" - napisała Żuchowska. Choć ostatnie dni były pełne nerwów, historia zakończyła się szczęśliwie. Hania wraca do domu, a rodzice mogą odetchnąć z ulgą.
"Ślub od pierwszego wejrzenia". Aneta Żuchowska stanęła przed dramatycznym wyborem. Opowiedziała o narodzinach córki
W rozmowie z portalem mjakmama24.pl Żuchowska wróciła wspomnieniami do momentu narodzin swojej córki, które odbyły się w 24. tygodniu ciąży. Opisała, jak wyglądały dramatyczne chwile, gdy doszło do poważnych komplikacji. "Wody przez CRP odeszły, przez tę infekcję, która się tam zadziała. Musieli mnie zabrać. Czekałam 24 godziny, leżałam, dostawałam leki, jednak poród się nie zaczął samoistnie" - wyznała.
W tamtym momencie poprosiła męża Roberta, by pomógł jej w rozmowie z lekarzami i przyspieszył decyzję o zakończeniu ciąży. Jej stanowisko wzmocniła historia innej pacjentki, którą spotkała na oddziale. "Trzy tygodnie leżała bez wód. Jej płód był w strasznym stanie. Powiedziałam Robertowi, iż mają nie czekać. Absolutnie, iż mamy dziecko. Mamy po co wracać, więc ja się kompletnie tego nie boję. Proszę mnie zabrać i zakończyć ciążę. Robić, co potrzeba, żeby nie było takiej sytuacji. (…) Ja chcę żyć, bo ja mam dla kogo" - wspominała. Choć lekarze przygotowywali ją na najgorsze i sugerowali, iż ciąża zakończy się poronieniem, stało się inaczej. Na świat przyszła Hania, która dziś jest dowodem niezwykłej siły.