Andrzej Wajda miał cztery żony. Pierwszą była malarka Gabriela Obremba. Małżeństwo przetrwało 10 lat. Jego kolejna wybranka, Zofia Żuchowska, także była malarką. Drugie małżeństwo reżysera zakończyło się po siedmiu latach i zakończyło się w niezbyt przyjemnych okolicznościach. Już pod koniec związku Wajda spotykał się z Beatą Tyszkiewicz. Odszedł od żony, gdy okazało się, iż aktorka jest z nim w ciąży. Jednak małżeństwo artystów zakończyło się niedługo po ślubie. Ich córka Karolina miała wówczas zaledwie półtora roku.
REKLAMA
Zobacz wideo Polacy o paleniu na balkonie:
Była miłością jego życia. Spędzili razem 40 lat
Swoją czwartą żonę, Krystynę Zachwatowicz, Andrzej Wajda poznał w 1974 roku w czasie pracy nad spektaklem "Biesy" w Teatrze Starym. Reżyser poszukiwał wówczas specjalisty od scenografii. Piotr Skrzynecki z Piwnicy Pod Baranami polecił mu scenografkę Krystynę Zachwatowicz.
W tym czasie on miał za sobą aż trzy małżeństwa, a ona dwa, dlatego też początkowo wiele osób nie dawało im szans. Mimo to para spędziła ze sobą 40 lat. - Ślubu długo nie braliśmy, dopiero jakieś względy formalne nas do tego skłoniły. Pobraliśmy się na Żoliborzu. Nie było żadnych gości. Z tej ceremonii nie ma choćby żadnego zdjęcia. Nie była ważna. Każde z nas miało już za sobą małżeństwa - powiedziała Krystyna Zachwatowicz w rozmowie z Jarosławem Kurskim. Wywiad został opublikowany na łamach "Gazety Wyborczej".
Krystyna Zachwatowicz i Andrzej Wajda Fot. Michał Łepecki / Agencja Wyborcza.pl
Andrzej Wajda i Krystyna Zachwatowicz pokłócili się tylko raz
Czwarte małżeństwo reżysera opierało się na przyjaźni i wzajemnym zrozumieniu. Jak wyznała Krystyna Zachwatowicz, w czasie wieloletniego związku, ona i jej mąż pokłócili się tylko raz. Do kłótni doszło na planie "Zemsty". - Ja się obraziłam. Jako scenograf zawsze pilnuję, żeby wszystkie guziki były zapięte. Ale musiałam na chwilę wyjść. W kontuszach są wyloty, takie drugie rękawy, które albo się spina, albo zostawia rozłożone. W każdym razie ekipa z Andrzejem zaczęli kręcić beze mnie. Narobili jakichś strasznych głupot. Nie poczekali i się wściekłam - opowiadała w rozmowie z "Gazetą Wyborczą".