Andrea Bocelli - co mogło pójść lepiej albo katastrofa logistyczna

andrzej-aci.blogspot.com 1 dzień temu

Całe szczęście po drodze do Wrocławia przytomnie zrezygnowałem z szaleńczego pomysłu, by jeszcze na chwilę wpaść do Muzeum Narodowego, by obejrzeć wystawę Rubens na Śląsku.

Do hotelu dojechałem po 18:00, zostawiłem bagaże i stwierdziłem, iż jadę już na stadion, gdzie o 20.00 miał się zacząć koncert. Wcześniej organizatorzy posłali mi e-mail o dostępnych parkingach pod stadionem za 90 lub 50 zł. Wcześniej też sprawdziłem, iż dojazd komunikacją miejską zajmuje 40 min, a autem tylko 20.

Zapasu miałem 1,5h i... Najpierw korek już w centrum Wrocławia (w niedzielę wieczorem?) i czas zaczął się gwałtownie kurczyć. W okolice stadionu dojechałem w końcu o 19.15, by się przekonać, iż na żaden parking nie da się wjechać. Armagedon. Wszystko stoi. Realnie się boję, iż nie wejdę na koncert, za który zapłaciłem grube pieniądze. W desperacji zjechałem w jakąś boczną uliczkę i dosłownie porzuciłem auto pod jakimś mostem.

Na trawie pod mostem

Wokół całe tłumy wysiadają z aut gdziekolwiek, choćby na autostradzie, by przynajmniej pasażerowie zdążyli na koncert. Jeden wielki chaos. Idę za tłumem, bo nie ma oznaczeń, jak się na stadion wchodzi. W końcu dochodzimy do bramek i wchodzimy na teren stadionu. Szukam wejścia na płytę - po kolejnych kilkusetmetrach, jest. Zrobiła się 19.40, ale jeszcze bym chętnie skorzystał przed koncertem z toalety. Kolejka na godzinę stania. Serio? Na stadionie nie ma wystarczającej liczby toalet? Chyba wytrzymam.

Wchodzę na płytę.

19:40

Szukam swojego sektora i miejsca. O 20.00 spiker informuje, iż koncert rozpocznie się za 10 min. Może to i dobrze, bo tłumy cały czas wchodzą. Zresztą będą wchodzić i szukać swoich miejsc jeszcze przez prawie całą pierwszą część przedstawienia.


Ale żeby nie było, iż tylko narzekam, chciałem się też ucieszyć, iż pomimo 12 st. C i ciemnych chmur nad głowami, nie spadł na nas deszcz.

8 czerwca 12 st. C, ale burze nas ominęły

Dobrze więc, iż choć w nerwowej atmosferze, ale jednak w ostatniej chwili na koncert Andrea Bocelliego zdążyłem.

Andrea Bocelli


Pozdrawiam









Idź do oryginalnego materiału