Gdyby Hans Christian Andersen żył dziś, z pewnością byłby gwiazdą mediów – bywalcem talk-show, bohaterem Tik- Toka i ikoną popkultury, a może choćby mieszkałby w Rzymie, bo wracał tam kilkukrotnie i zawsze tęsknił za kolejnym razem. Urodzony w ubóstwie w Odense, sam stworzył własną legendę, zanim jeszcze świat poznał pojęcie celebryty. Z melancholijnym spojrzeniem i ambicjami wkroczył na salony Europy, niosąc ze sobą opowieść o nieodwzajemnionych miłościach, samotnych podróżach i nieustannej potrzebie akceptacji. Napisał ponad 150 baśni, ale to te bez szczęśliwego zakończenia – jak Dziewczynka z zapałkami – najmocniej zapisały się w zbiorowej pamięci. Poruszały, bo Andersen potrafił celnie uchwycić ludzką samotność.
Dania z rozmachem pielęgnuje dziedzictwo swojego pisarza. W Odense powstało muzeum Andersena, a w Kopenhadze tuż przy porcie stoi pomnik Syrenki – jedno z najbardziej rozpoznawalnych miejsc w całym kraju. Na ulicach stolicy twórczość Andersena staje się częścią miejskiego krajobrazu: obecna jest w teatrze, podczas festiwali i w spacerowych trasach inspirowanych jego baśniami. Czuje się, iż Andersen nie należy do przeszłości. Jego baśnie wciąż przypominają, iż szczęście rodzi się z cierpliwości. Stały się inspiracją dla wielu filmów i animacji: Mała Syrenka Disneya z 1989 roku – choć pozbawiona tragizmu oryginału – wprowadziła Andersenowską wrażliwość do globalnej popkultury, a Kraina lodu czerpie wątki z Królowej Śniegu. W strefie literatury dziecięcej jego imię nosi prestiżowa nagroda przyznawana przez IBBY – nazywana Noblem Wyobraźni. W 2005 roku obchodzono uroczyście 200. rocznicę jego urodzin, a w 2025 roku – dokładnie 4 sierpnia – rozpoczęły się obchody 150-lecia jego śmierci. W domu w Odense prezentowane są pamiątki osobiste: przedmioty, które przetrwały epokę, ale nie zatraciły znaczenia.
Gdyby ktoś chciał przejść przez Andersenowską codzienność jak przez literacki labirynt, może zacząć od Czerwonych trzewiczków, potem spotkać Dziewczynkę z zapałkami, Pradziadka i Bzową babuleńkę, chwilę porozmawiać ze Świniopasem, przysiąść obok Calineczki, a potem sprawdzić, czy Księżniczka na ziarnku grochu naprawdę nie przespała nocy. Można odpocząć przy Imbryku, dać się nastraszyć Cieniem i wrócić do domu w Nowych szatach cesarza. Bo to wszystko czeka nie tylko na kartach książek – ale w samej Danii, która zaprasza turystów, by przekonali się, iż Andersen to wciąż na świeżo opowiadana historia. Jego baśnie przenikają do codzienności, wypełniają obiekty kultury i wyobraźnię. Andersen żyje w nas, w opowieściach i w tym, jak patrzymy na świat.