Amenra: „Nagiąć ciemność i wpuścić światło” #wywiad

rockmetalnews.pl 5 godzin temu

Belgijska Amenra to jeden z najważniejszych zespołów grających szeroko pojęty sludge/doom metal. Grupa uraczyła w tym roku swoich fanów dwiema różnorodnymi EP-kami, a wokalista, Colin Van Eeckhout, opowiedział nam między innymi o tym co w tej chwili dzieje się w zespole, nowej muzyce, kolektywie Church of Ra oraz emocjach związanych z graniem na żywo. Zapraszamy do lektury!

Witaj Colin. Mamy okazję porozmawiać w momencie waszych przygotowań do europejskiej trasy koncertowej. Co w takim razie słychać w obozie Amenra?

Colin: Cześć. Dużo pracy. W tej chwili intensywnie przygotowujemy wszystkie rzeczy związane z naszym wyjazdem, a także planujemy już kolejne na najbliższe miesiące. Zaszły zmiany w składzie, mamy nową basistkę (Amy Tung Barrysmith, artystka znana z zespołu Year of the Cobra red), mamy nowego oświetleniowca, więc wszystko musi być dobrze zorganizowane i dopięte na ostatni guzik. Te zmiany są czymś w rodzaju drugiego oddechu dla zespołu.

Podczas nadchodzącej trasy wystąpicie również w Polsce na dwóch koncertach. Czego polscy fani mogą oczekiwać po zespole Amenra tym razem?

Colin: Jak zawsze mogą spodziewać się najprawdziwszego koncertu Amenry. Zagramy nasze utwory tak dobrze, jak to tylko możliwe. I mamy nadzieję, iż możemy tym kogoś poruszyć. Krótko mówiąc, będą to kolejne występy zespołu Amenra do których przyzwyczailiśmy naszych fanów.

Jesteście również świeżo po premierze dwóch mini-albumów: „De toorn” i „With Fang and Claw”. Jak wyglądała praca nad tymi wydawnictwami i w jaki sposób są ze sobą powiązane?

Colin: Pisaliśmy je osobno. Najpierw powstało „De toorn”. Utwory powstawały w czasach, gdy tworzyliśmy nasz ostatni album „De doorn”. Oczywiście, obydwie płyty są ze sobą powiązane w pewien sposób, ale też różnią od siebie. Na „De toorn” jest więcej przestrzeni, spokoju i tekstów w naszym ojczystym języku flamandzkim, natomiast na „With Fang and Claw” mam motywy o wiele cięższe i bardziej agresywne. Zdecydowaliśmy się je wydać osobno, ponieważ umieszczenie ich na jednym albumie byłoby niewłaściwym ruchem ze względu na różną treść.

W 2023 roku ukazał się również film „Skunk” do którego Amenra napisała muzykę. Jak bardzo różniła się praca nad muzyką do filmu od standardowej pracy na albumem?

Colin: Myślę, iż łatwiej jest pisać muzykę do filmu, ponieważ od razu dostajesz punkt odniesienia w postaci fabuły, obrazu. To wizualna pomoc, aby zrozumieć jakie emocje powinny być przedstawiane za sprawą muzyki. To łatwiejsze niż opowiadanie własnej, autorskiej historii, ponieważ tworząc taką, czasem nie rozumie się samego siebie. Próby zrozumienia, poczucia i nadania kształtu muzyce bywają bardzo trudne w przypadku utworów, które piszemy. Dlatego moim zdaniem łatwiej jest pisać pod nakręcony już film, bo od razu widać to, co powinno być przedstawione w danej scenie i można przełożyć to na muzykę. Niemniej to doświadczenie było dla nas fantastyczne i bardzo satysfakcjonujące, ponieważ od zawsze czuliśmy, iż nasza muzyka jest w jakiś sposób bardzo filmowa. W przypadku filmu „Skunk” nasze pomysły zdały egzamin.

W takim razie muszę zapytać czy masz swoją ulubioną ścieżkę dźwiękową?

Colin: Tak naprawdę nie mam ich zbyt wielu, ale jest kilka szczególnych. Bardzo podobała mi się muzyka skomponowana przez Marka Korvena do filmu „The Witch”. Został tam użyty instrument, który nazywa się „Nightmare Machine” i brzmi absolutnie fenomenalnie idealnie łącząc się z klimatem filmu. To specjalnie zbudowany instrument, który dosłownie jest wypełniony dźwiękami z filmów grozy. Uwielbiam twórczość Marka Korvena. Podobają mi się również ścieżki dźwiękowe do filmów, które tworzył Nick Cave. Zespół Mogwai napisał kiedyś świetną muzykę do serialu „Les Revenants” (Polski tytuł to „Powracający” red).

Skoro wspomniałeś o filmie „The Witch” Roberta Eggersa, chciałbym zapytać czy w takim razie widziałeś już „Nosferatu”?

Colin: Niestety jeszcze nie.

Gorąco polecam. To naprawdę bardzo dobry film.

Colin: Słyszałem o nim mieszane opinie, ale chętnie samemu obejrzę, aby wyrobić sobie swoją.

Korzystając z okazji chciałem zapytać o inicjatywę Church of Ra, której jesteście założycielami. Jak jego historia zmieniała się przez lata?

Colin: Myślę, iż Church of Ra cały czas ewoluuje, ponieważ ewoluują ludzie, którzy są z nim związani. Ta inicjatywa powstała z potrzeby połączenia ze sobą artystów, którzy nas inspirowali wizualnie i artystycznie. Ci ludzie pomogli nam stworzyć to, czym dziś jest Amenra. Oni wszyscy zasługują na ogromny szacunek i uznanie za swój wkład. W Church of Ra są nie tylko muzycy, ale również graficy, malarze, pisarze czy tancerze. Każdy z nich wnosi małą cząstkę, która składa się na wielką całość.

Brzmi to tak, jakby Amenra tworzyła swój własny wszechświat.

Colin: Trochę tak jest. Od zawsze staramy się dbać o każdy szczegół w naszej twórczości. Czasami czuję się rozczarowany patrząc na to co robią niektóre zespoły. Mam tu na myśli sytuacje kiedy grafika nie jest do końca przemyślana, teksty piosenek są słabe, ale muzyka jest dobra. Z drugiej strony są zespoły, które mają świetne teksty, ale bardzo generyczną muzykę. Moim zdaniem bardzo ważne jest, aby zwracać uwagę na każdy szczegóły, który jest sygnowany nazwiskiem artysty. Musisz budować swoją markę i związane z nią dziedzictwo, co sprawi, iż na koniec będziesz bardzo dumny ze wszystkiego, co stworzyłeś.

Czy jest w dyskografii Amenry jakiś utwór, który jest dla ciebie szczególnie istotny pod kątem emocjonalnym?

Colin: To zmienia się w zależności od momentu w którym jestem. Natomiast jeżeli miałbym teraz wybrać, to byłby to utwór „Am Kreuz” z naszej pierwszej dużej płyty. Był to pierwszy utwór, który napisaliśmy i faktycznie poczuliśmy coś na kształt magii, jaka wytwarza się w naszym zespole. Zawsze kiedy ją gram, czuję jakbym dostał drugi oddech. Jednak w jakiś sposób wszystkie piosenki jakie stworzyliśmy są dla mnie bardzo ważne. Nie mógłbym napisać a potem zaśpiewać czegoś, co nie byłoby dla mnie ważne emocjonalnie.

Ostatni raz oglądałem wasz występ we Wrocławiu na wspólnej trasie z zespołem Igorrr. Jak wspominasz tę trasę?

Colin: To była naprawdę fajna trasa. Jeździliśmy w cztery zespoły, wszyscy świetnie się dogadywaliśmy. Było dużo zabawy, ale również wyzwań logistycznych. Poznaliśmy wielu wspaniałych ludzi, którzy dziś możemy spokojnie nazywać naszymi przyjaciółmi. Wspominam całość jako bardzo intensywne i dobre przeżycie.

Wasz występ mocno mną poruszył i miałem wrażenie, iż uczestniczę w jakimś tajemnym rytuale, w prawdziwym dźwiękowym misterium. W związku z tym nasuwa mi się pytanie jak ważne dla was było to, aby koncert Amenry nie był tylko i wyłącznie występem z odegraniem utworów?

Colin: Na początku naszego istnienia w ogóle o tym nie myśleliśmy. Chcieliśmy po prostu komponować i grać muzykę. Gdy stawialiśmy pierwsze kroki zespół, zmarł mój ojciec. Miałem dwadzieścia lat, gdy odszedł . Wtedy muzyka stała się dla mnie możliwością wyrażania wewnętrznego bólu, pytań o sens życia i z biegiem lat stała się bardzo poważnym zajęciem. Na nasze podejście do grania wpłynęły czynniki artystyczne, ale również wewnętrzne. Wspomniałem wcześniej o momencie komponowania utworu „Am Kreuz”, który sprawił, iż dostaliśmy gęsiej skórki i uświadomiliśmy sobie, iż to, co robimy jest czymś więcej niż muzyką. Na naszych koncertach zawsze dążymy do poruszenia odbiorcy. Chcemy, aby słuchacz wrócił do domu po naszym występie i aby rezonował on w jego głowie jeszcze przez długi czas.

Coś w tym jest. Na mnie wasz koncert wpłynął jak muzyczne trzęsienie ziemi.

Colin: Dziękuję. To bardzo dobry i miły opis naszego występu. jeżeli podobne odczucia mają inni słuchacze, to znaczy, iż odnieśliśmy sukces.

Chciałbym, abyś powiedział jeszcze o swojej postawie i ekspresji na scenie. Często występujesz odwrócony tyłem do publiczności, co jest dosyć niespotykane jeżeli chodzi o wokalistów. Czy planujesz swoje ruchy w jakiś sposób, a może dzieje się to spontanicznie?

Colin: Myślę, iż moja postawa sceniczna ukształtowała się pod wpływem moich doświadczeń w przeszłości. Czuję się nieswojo stojąc przed ludźmi, którzy mnie obserwują. Jestem na scenie aby opowiedzieć pewną historię, być jej częścią, ale nie chcę być w centrum uwagi. Najczęściej jest tak, iż podczas występów zespołu, to właśnie wokalista jest najbardziej rozpoznawalny i na nim skupiają się fani pod sceną. Ja tego nie chcę. Jestem tylko niewielką częścią kolektywu jakim jest Amenra i byłoby to nieuczciwe wobec moich kolegów instrumentalistów, abym tylko ja jako wokalista był najważniejszy. Chcę, aby ludzie patrzyli na całość zespołu. A co do zachowań, to raczej daję się prowadzić emocjom, niż analizuję co zrobić.

W zeszłym roku minęło dwadzieścia pięć lat od powstania zespołu Amenra. Jak podsumowałbyś ten czas?

Colin: Przede wszystkim czujemy ogromną wdzięczność. Teraz, gdy wydaliśmy dwie EP-ki, to zdajemy sobie sprawę, iż prawdopodobnie mamy dłuższą przeszłość niż przyszłość. Zaczęliśmy sobie zadawać pytania o to skąd się wywodzimy, dokąd podążamy i tak dalej. Zastanawiamy się co dalej chcemy powiedzieć ludziom.

Który album poleciłbyś na początek osobie, która nigdy nie miała do czynienia z muzyką Amenry?

Colin: Trudne pytanie. To zależy od tego jak dana osoba czuje się w danym momencie, jak toczy się jej życie. Polecałbym sprawdzić każdy album i znaleźć ten, który najlepiej wpasuje się w uczucia i emocje nowego słuchacza. Ale przede wszystkim polecam sprawdzić naszą muzykę na żywo. To właśnie na naszych występach jesteśmy w stanie najbardziej rozwinąć skrzydła i uwolnić potencjał naszej twórczości.

Wasza muzyka jest często określana jako bardzo mroczna, posępna i ciężka w odbiorze. Czy w takim razie jest w niej miejsce na światło? Czy jesteś w stanie wskazać płytę Amenry na której jest najwięcej światła?

Colin: (dłuższe zamyślenie) Ciężko mi to zrobić. Tak naprawdę każdy album ma w sobie jakąś dawkę światła w tym ogromnym morzu mroku. Do tego dążyliśmy od początku. Chcieliśmy nagiąć ciemność i wpuścić światło. Ale który z nich ma go najwięcej? Nie potrafię odpowiedzieć.

Na zakończenie chciałbym odejść od tematów Amenry i zapytać o projekt Absent In Body, który współtworzysz. Czy jest szansa, iż powrócicie do tworzenia pod tym szyldem?

Colin: Myślę, iż tak. Mathieu (Vanderkerckhove, gitarzysta Amenry i Absent In Body) pisze nowe utwory i jest chętny, aby wydać nowy album pod nazwą Absent In Body. Ja z kolei chcę się teraz w pełni skupić na tym, co ma do zrobienia Amenra, ale w przyszłości pojawi się coś nowego jeżeli chodzi o Absent In Body. Czy będzie to duży album, EP-ka, a może singiel? Nie wiem. Na pewno ja, Mathieu i Igor (Cavalera, perkusista Absent In Body) chcemy dalej to robić i wystąpić z naszą muzyką na żywo. Niestety, wszyscy mamy napięte harmonogramy i nie chcemy robić nic na szybko. Na wszystko przyjdzie czas.

To wszystko z mojej strony, Colin. Dziękuję ci za rozmowę i powodzenia na trasie.

Colin: Dziękuję bardzo i pozdrawiam.

Rozmawiał: Michał Drab

Idź do oryginalnego materiału