Nie ma się więc co dziwić, iż ten i ów, słysząc nazbyt śmiałe słowa Olbiny, zadrżał jak osika na wietrze. On zaś stał niewzruszony pośrodku biesiadnej izby tuż obok Mefista niby sławetny Dawid na wprost Goliata gotów w każdej chwili zmierzyć się z przeznaczeniem. Zdawał się nie dostrzegać, jak wielkie poruszenie wśród pobratymców wywołała jego przemowa.
— Kamraci, daliście mi twardy orzech do zgryzienia… — westchnął ciężko książę ciemności i począł mierzyć zebranych przenikliwym spojrzeniem swych lodowatych ślepiów w nadziei, iż któryś wisus, jak to bywało już nieraz, w pijackiej malignie wybełkocze imię zwycięzcy dyskursu, inni zaś podchwycą je, wybawiając tym samym władcę od przykrej czynności podejmowania decyzji.
Zapewne czekałby wiek cały albo i dłużej, dla zabicia czasu dłubiąc pazurem w misce pełnej kaszy, gdyby nie dotkliwy ból głowy, który okrutnie dawał mu się ostatnio we znaki. Nie pomagał okład z czosnku ani kurzych łapek, nie pomagał garniec naparu z dziegciu pity na czczo ani też maść ze świńskiego bagna wcierana w czerep o świtaniu. Łeb jak łupał tak łupał, nie do wytrzymania, jakby kowal Jaśko z Dzięciołów wbijał weń rozgrzane w palenisku gwoździe. Jedyne co przynosiło krzynkę ulgi, to cisza, ale tej w piekle tyle co kot napłakał.
— Mefistofelesie, twierdzisz, iż jeżeli tobie przypadną rządy w nadprośniańskiej krainie, piekło wypełni się jękiem dręczonych dusz? — zapytał, pocierając skronie jadem żmii w nadziei na jakąkolwiek ulgę w cierpieniu.
— Tak, panie! – odrzekł Mefisto z triumfem. — Potępionych duszyczek dostarczę tyle, ile w piekle jeszcze nie było.
— Eh… — jęknął Lucyfer i zwrócił się do adwersarza.
— Olbino, powiadasz, iż tak będziesz gospodarzył w owej krainie, abym mógł tam w ciszy odpocząć po trudach znęcania się nad światem?
— Nie inaczej, panie… — odrzekł czart, skłoniwszy się po raz wtóry przed pryncypałem.
Czy już się domyślasz, drogi czytelniku, komu przypadła buława rządów w nadprośniańskiej głuszy? O tak, celnie miarkujesz! Po dziś dzień gospodarzy tam czart Olbina i tak jak przyobiecał, dba, aby nikt nie zakłócał panującej w lesie ciszy, bo ona niby dotyk ukochanej matuli, koi wszelki ból, wszelki smutek, ale i też przyklaskuje szczęściu.
Niech więc trwa po wsze czasy!
Statystyki: autor: Alicja Jonasz — 27 paź 2024, 18:07