Dawno temu na terenach, gdzie teraz rozciąga się cudna ziemia brzezińska, grasował zbój, którego zwano Cieślą jako iż jego przodkowie byli cieślami, on sam zaś, nigdy nie skalawszy rąk uczciwą pracą, jeno tyle miał wspólnego z tym pięknym rzemiosłem, iż najprzedniej umiał ciosać ludziom kołki na głowie. Niezgorzej też kradł, oszukiwał i mordował. Nie było dlań żadnej świętości prócz tej jednej – bogactw nieprzebranych. W swej leśnej pieczarze przez lata zbójowania zgromadził mnóstwo dóbr wszelakich zrabowanych zarówno biednym jak i bogatym. Ach, czegoż tam nie było! Skrzynie wypełnione po brzegi złotem stały tuż przy wejściu, dalej znowuż kufry skrywające kosztowne szaty, bele najprzedniejszego jedwabiu tudzież broń o rękojeści zdobionej brylantami, pod ścianą zaś leżały pękate worki klejnotów, jakich i w kaliskim skarbcu nie znajdziesz. Długo by opowiadać, jak wielki to był łachudra. Litości nie znał, a iż potrafił kłamstwem sprytnie ludziom mydlić oczy, niedługo wokoło siebie zgromadził sporo gromadę takich, którzy miast potępić jego sromotne czyny, rozgłaszali wszem wobec jego wielkość, szczodrość i szlachetność. Wiadomo nie od dziś, iż swój swojego znajdzie, choćby i w ciemności!
Statystyki: autor: Alicja Jonasz — 22 gru 2024, 08:15