Przypomnijmy, iż w niedzielę (17 listopada) chwilę po północy na teren wokół studia "Tańca z gwiazdami" wjechała karetka. gwałtownie wyszło na jaw, iż pomocy potrzebowała laureatka Kryształowej Kuli.
Osobom, które przebywały na miejscu, produkcja miała przekazać, iż przyczyną zasłabnięcia Vanessy Aleksander były "intensywne emocje oraz leki, które aktorka przyjmowała z powodu kontuzji nogi". Wcześniej przed kamerami nie wspomniała ani razu, iż coś jej dolega.
Te niepokojące doniesienia zmartwiły jej rzeszę fanów. Choć Aleksander od tamtej pory dodawała już posty na Instagramie, w których dziękowała osobom zaangażowanym w jej udział w "TzG", to o karetce nie wspominała.
Vanessa Aleksander o interwencji z karetką po finale "TzG"
Zrobiła to dopiero w rozmowie z reporterem Pomponika Damianem Glinką. Wróciła wspomnieniami do finału programu i tego, co się z nią działo, gdy zgasły kamery.
– Byłam na bardzo silnych przeciwbólowych lekach. Kontuzja mnie bolała, tylko adrenalina była tak ogromna, iż nie czułam tego na bieżąco. Jeszcze tego dnia dostałam miesiączkę. Nie mogłam wziąć leków przeciwbólowych, bo musiałam zdecydować, czy biorę przeciwbólowe na nogę, czy na miesiączkę. Strasznie bolał mnie brzuch i lędźwie, dodatkowo poza stopą byłam bardzo słaba – wyznała.
Ogólnie ostatni czas był dla niej bardzo intensywny.
Artysta wytłumaczyła więc, iż jej organizm był wykończony, a kontuzja i wszystkie emocje związane z show sprawiły, iż naprawdę źle się poczuła: – Byłam na silnych sterydach, na zastrzykach, one zaczęły schodzić. To wszystko się skumulowało.
Zdementowała też informacje jakoby, została przewieziona do szpitala: – Nie pojechałam na SOR, to był fake news. Pojechałam do domu.
Medycy byli przy niej do 2 w nocy. Faktycznie chcieli zabrać ją do placówki, ale ona się nie zgodziła. – Miałam mieć zdjęcia od 6 rano następnego dnia, więc to w ogóle nie wchodziło w grę – skwitowała stanowczo Aleksander.
Dodajmy, iż po emisji odcinka tanecznego programu Polsatu mama gwiazdy została na parkiecie i porozmawiała z dziennikarzami. Ujawniła, dlaczego jej córka nie mówiła wcześniej o swoich problemach z nogą.
– O kontuzję proszę pytać Vanessę, ponieważ wiem, iż nie chciała o tym mówić, żeby nikt nie brał jej na litość. Ktoś mógłby pomyśleć, iż rozmawia o kontuzji, a chce, żeby widzowie myśleli: "No dobrze, biedna. To zagłosujmy". Tu chodzi o to, żeby ocenić taniec i pracę przez cały program – skomentowała Renata Aleksander.