Alchemia tajemnic – recenzja książki. Los Angeles, Los Diablos

popkulturowcy.pl 4 godzin temu

Zazwyczaj kiedy się złamię i sięgnę po współczesną fantastykę kierowaną do młodzieży, żałuję. Alchemia tajemnic lekko przywróciła mi wiarę w gatunek – czyli prawdopodobnie wiele rozczarować przede mną. Ale tym razem warto było spróbować.

Alchemia tajemnic opowiada o ekscentrycznej Holland, która mocno interesuje się legendami miejskimi Los Angeles. Zainspirowana swoją Nauczycielką i tragiczną przeszłością rodzinną, pisze magisterkę na temat paktów z diabłem w Hollywood. Oprócz tego chodzi po mieście i szuka wskazówek. Pierwszą, którą znajduje jest Zegarmistrz, który podaje jej godzinę jej śmierci – przed północą następnego dnia. jeżeli Holland nie chce umrzeć, musi znaleźć magiczny przedmiot, za którym od wieków ugania się sporo magicznej społeczności. Zdaje się, iż ostatnim właścicielem był jej ojciec, który zostawił dziewczynie wskazówki…

Muszę przyznać, iż tematyka sama w sobie jest wciągająca. Miejskie legendy są mocno zakotwiczone w Los Angeles i choć opisane krótko, potrafią zahipnotyzować. Przy tym książka przypomina zagadkę. Tu i ówdzie są porozrzucane wskazówki, a śledzenie ich razem z bohaterką sprawia dużo satysfakcji. Nie są zbyt oczywiste, a kiedy nadchodzi rozwiązanie, towarzyszy mu myśl: rzeczywiście, były do tego znaki!

Fot. Poradnia K

Drugą płaszczyzną są z kolei wątki romantyczne, chociaż trudno mi je tak sklasyfikować. Bohaterce towarzyszy dwóch mężczyzn – pomocników, którzy wzięli się znikąd, ale są gotowi oddać za nią życie. Jednocześnie obaj twierdzą, iż drugiemu nie można ufać. Ten brak zaufania podkreśla się na każdym kroku, robi to również Holland – a jednak ufa im niemal bezgranicznie. To banalny zgrzyt, który rzucał się w oczy.

Zabawne też jest wrzucenie romansu w te relacje na siłę. W żadnym z tych połączeń absolutnie nie ma chemii, nie ma potrzeby ani przestrzeni na romatyczną relację, a jednak losowe pocałunki pojawiają się co chwilę. Zupełnie jakby książka musiała mieć romans, bo inaczej nikt tego nie przeczyta. A tu naprawdę ciekawsze było przerzucanie zaufania i wątpliwości czytelnika, kto jest pozytywnym bohaterem. Przez moment wydaje się, iż mamy same diabły, które próbują zwieść bohaterkę – i poniekąd…jest w tym ziarno prawdy.

Alchemia tajemnic to pierwszy tom serii i bardzo mnie to cieszy. Chętnie wrócę do klimatu miejskich legend, a książkę pochłonęłam w jeden wieczór. O ile romantyzm mnie nie przekonuje, to Holland jest interesującą postacią z detektywistycznym zacięciem i chcę wiedzieć o niej więcej.

Powyższa recenzja powstała w ramach współpracy z wydawnictwem Poradnia K. Dziękujemy!

Fot. główna: Kolaż z użyciem okładki/Wydawnictwo Poradnia K.

Idź do oryginalnego materiału