Agnieszka Musiał – Jestem u siebie – relacja z koncertu premierowego

popkulturowcy.pl 1 rok temu

Agnieszka Musiał i jej muzyka to u mnie dość świeże odkrycie. Poznałam artystkę tuż przed premierą płyty Jestem u siebie. Album urzekł mnie z miejsca, więc naturalnie wybrałam się na koncert, który odbył się w Walentynki w warszawskim klubie muzycznym BARdzo bardzo.

Agnieszka Musiał przy premierze albumu zapowiedziała, iż na razie nie jest zaplanowana żadna trasa koncertowa. W planach był jednak koncert premierowy. Jeden jedyny koncert już jest nie lada kąskiem, a klub BARdzo bardzo nie przypomina wielkich aren dla tłumów ludzi – każdy obecny był więc tam, bo mu zależało. Nie od dzisiaj wiemy, iż nastrój publiczności jest istotny podczas koncertu. Na koncercie Agnieszki Musiał było bardzo rodzinnie. Nie raz i nie dwa rzucało mi się w oczy, iż ludzie się znają i wręcz wpadają sobie w ramiona. Nie jest to coś, co można łatwo spotkać.

Również na scenie panowała rodzinna atmosfera. Agnieszka Musiał przy płycie Jestem u siebie pracowała z wieloma gośćmi i nie zabrakło ich również na scenie. Bovska, która na płycie pojawiła się przy utworze cukier, zapowiedziała artystkę i wróciła na wspólne wykonanie utworu. Agnieszce Musiał towarzyszył również Leski, z którym wspólnie wykonała utwór Po rozmowie. Niedawno pojawił się też teledysk to tego utworu – co artyści ze śmiechem wspominali na scenie. Wśród gości nie mogło też zabraknąć Jana Smoczyńskiego – producenta płyty – oraz Mateusza Smoczyńskiego, który zagrał na skrzypcach w pięknej piosence Bruno. Dodatkowo publiczność gorąco powitała Mimi Wydrzyńską, która współpracowała przy tworzeniu tekstów. Taka ilość gości może się kojarzyć z pośpiechem i częstymi zmianami na scenie – wręcz przeciwnie, każdy artysta znalazł chwilę, by rzucić żartem, podziękować za zaproszenie czy powspominać tworzenie piosenek.

To widać, słychać i czuć, kiedy artystka dobrze się czuje na scenie. Przy wielu koncertach innych zespołów czułam, iż są to już kolejne koncerty w długiej trasie i iż brakuje w nich indywidualności. Koncert Agnieszki Musiał był tego absolutnym przeciwieństwem. Artystka otoczona była przyjaciółmi, których nie brakowało ani na scenie ani pod sceną. Najlepszym przykładem tej bliskości jest obecność Kamila Bednarka. Artyści wykonali razem na płycie tytułowy singiel. Kiedy nadszedł na niego czas podczas koncertu, wokalistka zapowiedziała, iż Kamil Bednarek niestety nie pojawi się na scenie, chociaż chciał. Jego zwrotka miała zostać puszczona z płyty. Stało się tak zaledwie z jednym wersem, gdyż Kamil Bednarek schylony przemknął przez tłum i zaskoczył artystkę na scenie. Był to uroczy widok i piękna niespodzianka, która wywołała głośne oklaski ze strony publiczności.

Mimo iż koncert nie był długi, to wyszłam z niego z ciepłem na sercu i radością, którą czuć było także na płycie Jestem u siebie. Pośpiewane, poklaskane tak jak trzeba na koncertach. Czekam z niecierpliwością na przyszłe projekty. Im więcej mam styczności z muzyką Agnieszki Musiał, tym bardziej mnie kradną te brzmienia – tak samo piękne na płycie i na koncercie.

Idź do oryginalnego materiału