"Agencja" to szpiegowski thriller w świetnej obsadzie – recenzja serialu dostępnego w SkyShowtime

serialowa.pl 14 godzin temu

Amerykańscy szpiedzy w Londynie, misje pod przykrywką i oczywiście czyhające z każdej strony niebezpieczeństwo. „Agencja” to szpiegowski thriller, na który fani gatunku muszą zwrócić uwagę. A co z resztą widzów?

„Agencja” to 10-odcinkowy thriller szpiegowski, który w Polsce widzowie mogą oglądać od dziś na platformie SkyShowtime. Ten oparty na francuskim „Biurze szpiegów” (1. sezon dostępny na tej samej platformie) i stworzony przez duet braci Jeza i Johna-Henry’ego Butterworthów (film „Na skraju jutra”) serial okazał się w Stanach Zjednoczonych na tyle dużym hitem, iż jeszcze w trakcie emisji 1. sezonu zamówiono jego kontynuację. I trudno się dziwić, bo choć „Agencja” serialem wybitnym na pewno nie jest, to ma wszystkie najważniejsze składniki, by osiągnąć sukces.

Agencja – o czym jest serial szpiegowski SkyShowtime?

Wrażenie robią już same nazwiska w obsadzie, na której czele stoi Michael Fassbender (saga X-Menów). Dla popularnego aktora jest to zarazem pierwsza tak duża serialowa rola. Fassbender wciela się tutaj w Brandona Colby’ego, pseudonim Marsjanin, agenta CIA działającego w Afryce. Po 6 latach życia pod przykrywką jako Paul Lewis, Marsjanin zostaje wezwany przez CIA do powrotu do oddziału agencji w Londynie. Okazuje się jednak, iż porzucenie dawnego, udawanego życia, wcale nie będzie takie łatwe, a granica między prawdą a kłamstwem zacznie zacierać się coraz bardziej.

„Agencja” (Fot. Showtime)

Oto bowiem w Londynie pojawi się Sami Zahir (Jodie Turner-Smith, „Małpi biznes”), sudańska profesor antropologii, z którą Marsjanin związał się podczas swojej pracy w Afryce i którą nagle – jak całe swoje życie w tamtym miejscu – porzucił z dnia na dzień. Główny bohater serialu, choć przecież jest wytrawnym agentem, będzie stąpał po coraz bardziej kruchym lodzie, ryzykując, iż jego prawdziwa tożsamość zostanie w końcu odkryta. Jak łatwo się domyślić, zwłaszcza przełożeni Marsjanina, na czele z Henrym Ogletree’em (Jeffrey Wright, „Westworld”) i szefem CIA w Londynie w Londynie Jamesem Bradleyem (Richard Gere, „MotherFatherSon”), będą coraz bardziej zaniepokojeni całą sytuacją.

Lojalność Marsjanina zacznie być poddawana w wątpliwość, dotychczasowy szpieg sam zacznie być obserwowany i z każdym dniem coraz głębiej będzie wikłał się w niebezpieczną grę, w której śmiertelne zagrożenie wisi nie tylko nad nim, ale także nad jego miłością. Obserwowanie, jak powoli rozwija się ta skomplikowana intryga powinno być dla widzów prawdziwą przyjemnością. Szpiedzy, miłość i niebezpieczeństwo – „Agencja” pod wieloma względami jest wręcz klasyczną opowieścią szpiegowską, ale ma w sobie nowoczesny sznyt, który powinien przemówić do współczesnej widowi.

Agencja to historia szpiegów uwikłanych w politykę

Szpiegom w „Agencji” daleko do jednoosobowych armii będących w stanie zwalczyć każde, choćby największe zagrożenie. To ludzie, których działania – ku ich frustracji – często są ograniczane przez polityczne gierki toczące się na wyższych szczeblach. I w serialu Showtime widać to bardzo dobrze. Intryga jest zawiła od samego początku, momentami widzom może być wręcz trudno za nią nadążyć, ale finalnie serial wynagradza ten dość wysoki próg wejścia. Problemem dla wielu osób może być jednak sam jego punkt wyjścia – Marsjanin nie potrafi odciąć się od swojego dawna życia, nie zrywa całkowicie więzi z Sami i tożsamością Paula Lewisa, przez co naraża siebie i innych na niebezpieczeństwo.

„Agencja” (Fot. Showtime)

Ktoś powie, iż to zachowanie, jakie kompletnie nie pasuje do rasowego szpiega, ale z drugiej strony dzięki temu możemy zobaczyć w Marsjaninie człowieka – choćby jeżeli często wstrzymuje jakiekolwiek ludzkie odruchy, a Michael Fassbender, dla którego to pierwsza duża rola w serialu, przez większość czasu gra go bardzo oszczędnie. Carrie Mathison z „Homeland” również często przekraczała granicę między swoim życiem zawodowym, a prywatnym, więc nie jest to pierwszy raz, gdy podobny wątek widzimy na ekranie. A im dalej w las, tym lepiej będziemy rozumieli, do czego twórcom potrzebna była postać Sami i jej związek z Marsjaninem.

I choć to właśnie Marsjanin będzie pojawiał się na ekranie najczęściej, swoje pięć minut, a często więcej, będą mieli także inni bohaterowie. Richard Gere, ze swoim stoickim spokojem, charyzmą i siwymi włosami zdaje się idealnie pasować do roli szefa CIA w Londynie. To aktor pasujący zarówno do roli polityka, jak i doświadczonego szpiega, więc rola, gdzie musi łączyć cechy ich obu zdaje się być skrojona wprost pod niego. Jeffrey Wright w roli bezpośredniego przełożonego Marsjanina również pozostawia za sobą świetne wrażenie, co nie powinno dziwić nikogo – mówimy w końcu o świetnym, choć moim zdaniem wciąż za mało docenionym aktorze. A to nie koniec pochodu gwiazd na ekranie, bo w gościnnych rolach pojawią się m.in. Hugh Boneville („Downton Abbey”) i Dominic West („The Crown”).

Agencja – czy warto oglądać serial SkyShowtime?

Choć czasem będziemy narzekać na zbyt powolne tempo, fabułę przesadnie napompowaną różnymi wątkami i zwyczajnie nielogiczne lub chociaż mało wiarygodne decyzje bohaterów, to wszystkie te wady jesteśmy w stanie „Agencji” wybaczyć. To, co serial nieraz traci w scenariuszu, zdecydowanie nadrabia klimatem. Tempo akcji nie jest tu przesadzone – sceny mają czas, by odpowiednio wybrzmieć, a sama atmosfera bywa naprawdę duszna i klaustrofobiczna. Świat szpiegów nie jest tu miejscem budzącym w widzach zachwyt – raczej będziemy postrzegać go jako pułapkę, z której wyjątkowo trudno się wydostać. Dla Marsjanina opcja porzucenia go na rzecz miłości zdaje się kusząca, ale czy będzie to możliwe?

„Agencja” (Fot. Showtime)

To, co na pewno wyróżnia „Agencję”, to poziom realizacji serialu. Produkcja prezentuje się świetnie – budżet serialu wyraźnie nie poszedł wyłącznie na wysokie gaże dla obsady. Widać, iż dla twórców koncept tego, jak serial ma wyglądać, był równie istotny, co scenariusz. Można zastanawiać się, czy jednak ich uwaga nie powinna się bardziej skupić na samej historii (pewnie powinna), ale nie da się ukryć, iż „Agencji” sporo można wybaczyć właśnie dzięki jej realizacyjnej stronie. Z drugiej strony, czy widzowie, którzy nie są fanami gatunku thrillera szpiegowskiego będą w takiej sytuacji chcieli sięgnąć po ten serial? Tu mam pewne wątpliwości.

Ale choćby jeżeli momentami będziemy mieli wrażenie, iż cała historia przedstawiona w serialu zmierza donikąd, a mało który z wątków ma potencjał, by rozwinąć się w pełnokrwistą historię, obsada jest w stanie udźwignąć ten ciężar na swoich plecach. Już choćby dla tych nazwisk warto odpalić SkyShowtime, ale mimo pewnych słabości serialu nie są oni jednym powodem, dla którego warto to zrobić. „Agencja” nie jest żadną nową jakością wśród szpiegowskich thrillerów, ale to serial zrealizowany na najwyższym poziomie i choćby sprawia, iż warto obejrzeć go do końca.

Agencja – kolejne odcinki w poniedziałki w SkyShowtime

Idź do oryginalnego materiału