Afirmacja – recenzja książki. Więcej pytań niż odpowiedzi

popkulturowcy.pl 3 tygodni temu

W poprzednich dwóch częściach cyklu Southern Reach powoli zagłębialiśmy się w tajemniczą i niebezpieczną Strefę X, pełną niewyjaśnionych zjawisk i dziwacznych organizmów, a także w organizację, która obrała sobie za cel badać to miejsce. Afirmacja miała być podsumowaniem i wyjaśnieniem wszystkich przeszłych wydarzeń, a mimo to odnoszę wrażenie, iż po jej przeczytaniu czuję się jeszcze bardziej zdezorientowana niż przedtem. Czy jest to jednak pozytywne, czy negatywne odczucie — trudno mi stwierdzić.

TO HISTORIA POCZĄTKU STREFY X. I HISTORIA JEJ KOŃCA.
Kiedy latarnik Saul pojawia się na Zapomnianym Wybrzeżu, nie wie, iż niedługo wydarzy się tam coś, co zmieni wszystko. Jest pierwszą ofiarą Strefy X. To od niego się zaczęło.
Był tam, gdy nie istniała jeszcze podziemna wieża. Żadnych żywych słów na murze. Żadnych wypraw. Latarnia morska była tylko latarnią. Ale nie na długo.
Strefa zmieniła Saula, jak każdego, kto jej dotknął. Ekspedycje, które ją badały, wracały z niej tylko na pozór. Bo Strefy X nie da się opuścić całkowicie. Ona zostaje w człowieku jak pasożyt.
Czy spojrzysz w oczy temu, co w niej pozostawiłeś?
Jakie są granice mocy Strefy X? I czemu wybrała dla siebie ten świat?
Kto pyta, otrzyma odpowiedź. Ale ta odpowiedź zmieni go na zawsze.

– opis wydawcy.

Warto wspomnieć, iż cała seria Jeffa Vandermeera wyróżnia się sporą zawiłością, co jest raczej zamierzonym efektem. Sama Strefa X, którą można nazwać główną bohaterką książek, jest niemożliwa do pojęcia przez zwyczajnego człowieka. Jak powstała? Czym jest? Jak wpływa na tych, którzy odważyli się do niej wkroczyć? Im więcej odpowiedzi dostajemy, tym więcej rodzi się pytań. Dokładnie takie same odczucia można odnieść, czytając Afirmację. Były takie momenty, w których wręcz połykałam każdą następną stronę, bo czułam, iż rozwiązanie wszystkiego czai się już za rogiem. Kiedy już wszystko wydawało mi się klarowne, nagle cała moja perspektywa zostawała wywrócona do góry nogami, a to, co już wiedziałam, poddawane wątpliwości. Można wręcz pomyśleć, iż autor specjalnie próbuje nas „ogłupić” i w każdym miejscu zasiewa drobne ziarenka wątpliwości. Aż nie wiadomo czy się złościć, czy mu zaklaskać.

Zrozumienie historii komplikuje też mnogość perspektyw oraz bohaterów, którzy często występują pod różnymi imionami i pseudonimami. Z nich wszystkich najbardziej przywiązałam się do Latarnika. Być może właśnie dlatego, iż był najbardziej „stałą” i godną zaufania postacią, a przy tym wydawał mi się najmniej winny całemu złu. To mężczyzna, którego można obdarzyć szczerą sympatią, a choćby współczuciem. Jego rozdziały czytałam najchętniej.

Gdyby nie poplątana fabuła, Afirmacja byłaby książką na jeden wieczór. Vandermeer posługuje się dynamicznym, chwilami nieco reportażowym językiem. Zmiany perspektyw (najczęściej w tych najbardziej nieoczekiwanych momentach), mimo iż wprowadzały czasami nieco zamieszania, budowały też napięcie i napędzały historię.

Afirmacja, jak i cała seria Southern Reach, to historia pełna tajemnic, dziwactw i zawiłości. To wielka królicza nora, do której się wpada i nie da się wyjść, choćby się chciało. Zdecydowanie polecam ją szczególnie tym, którzy lubią bawić się w detektywa, łączyć kropki i tworzyć teorie. Ja sama z pewnością sięgnę po nią ponownie, bo raz to za mało, by móc dostrzec Strefę X w pełnej okazałości.

Autor: Jeff VanderMeer
Tłumaczenie: Anna Gralak
Wydawca: Znak
Premiera: 13 sierpnia 2025 r.
Oprawa: twarda
Stron: 384
Cena katalogowa: 64,99 zł


Powyższa recenzja powstała w ramach współpracy z wydawnictwem Znak. Dziękujemy!
Źródło obrazka głównego: kolaż z użyciem oficjalnej okładki

Idź do oryginalnego materiału