5 sierpnia Zbigniew Stonoga opublikował nagranie z udziałem Krzysztofa Stanowskiego, szefa Kanału Zero. Na nagraniu Stanowski mówi: „Słuchajcie, jest kilka osób, których nie ruszamy, tak? Ziobry nie ruszamy”. Wypowiedź ta wywołała burzę w mediach, wielu dziennikarzy „nie wytrzymało” do oficjalnego dementi ze strony Stanowskiego i wydało niesłuszny wyrok bazując wyłącznie na filmie skompromitowanego sygnalisty.
Materiał, który pojawił się w sieci, sugeruje wyciek z wewnętrznego zebrania redakcji tzw. kolegium. Stanowski mówi do swoich współpracowników: „Wiedzieliście od początku, jakie są zasady gry… są tematy, których nie poruszamy”. W tle pada wzmianka o Funduszu Sprawiedliwości, który chciała skomentować redaktorka Monika. Nagranie ukazuje również kuluary pracy redakcji, gdzie dyskusje o polityce i wytyczne dotyczące tematów budzą wątpliwości co do niezależności dziennikarzy.
Stonoga: nagranie autentyczne
Zbigniew Stonoga, znany sygnalista, twierdzi, iż nagranie jest autentyczne. Z kolei wiele osób sugeruje, iż może to być przemyślany teatr. Argumenty te podpierają błędy chronologiczne w nagraniu, takie jak wspomnienie wydarzeń, które miały miejsce po dacie rzekomego spotkania.
Stonoga w odpowiedzi na zarzuty twierdzi, iż błędy w datach mogą wynikać z montażu materiału. Jego zdaniem autentyczność nagrania potwierdza mowa ciała uczestników, co wskazuje na realne wydarzenia.
„To tyle jeżeli chodzi o moją ocenę wątpliwości niektórych z Państwa” – podsumowuje.
Giertych i Wolski zabierają głos
Roman Giertych, którego Stanowski wspomina w nagraniu, komentuje sytuację, mówiąc: „Bez względu na to czy filmik to miks czy fejk czy autentyk jedno jest faktem: Kanał Zera Zera nie rusza”.
Jarosław Wolski, współpracownik Stanowskiego, stwierdza, iż nie jest w stanie ocenić autentyczności nagrania bez oficjalnego stanowiska redakcji.
Poważne konsekwencje dla dziennikarzy. Afera Stanowskiego
Wielu dziennikarzy, którzy uznali nagranie za prawdziwe i zdecydowali się na jego komentowanie, wpadło w poważne tarapaty. Szybkość, z jaką przyjęli autentyczność materiału bez dokładnej weryfikacji, naraziła ich na krytykę i podważyła ich wiarygodność.



To przypomina, jak łatwo można wpaść w pułapkę niezweryfikowanych informacji w dobie mediów społecznościowych i szybkiego obiegu informacji.
Analiza motywów
Założenie, iż nagranie jest przemyślaną prowokacją, ma swoje podstawy. W przeszłości znane postacie, takie jak Kuba Wojewódzki, wykorzystywały podobne techniki do wzbudzenia sensacji i krytyki mediów. Czy Stanowski podąża tym tropem, celowo wprowadzając błędne daty i konteksty, aby zdemaskować mechanizmy funkcjonowania mediów?
Wszystko wskazuje, na to, iż Krzysztof Stanowski stworzył bait, który miał obnażyć pracowników mediów.
Bait, w kontekście internetowym i medialnym, to termin oznaczający przynętę, używaną do zwabienia odbiorców do kliknięcia na artykuł, film lub post. Często wiąże się to z użyciem kontrowersyjnych, sensacyjnych lub wprowadzających w błąd tytułów i nagłówków, które mają na celu przyciągnięcie jak największej liczby odbiorców.
❗️OŚWIADCZENIE ❗️
Dłuższe oświadczenie około godziny 10:00. pic.twitter.com/r6s0FBXBuD
Po południu we wtorek Kanał Zero zamieścił szokujący materiał, który opisuje całą mistyfikację.
mn