Wszystko za sprawą komentarza Agnieszki Kaczorowskiej, która – udostępniając wiadomość swojej obserwatorki – zasugerowała, iż program „wygrał TikTok”, a nie taniec. Ten cios, choć pośredni, trafił w serce świeżo upieczonych zwycięzców. Teraz Jeleniewska i Jeschke postanowili odnieść się do całej sytuacji i nie kryją rozczarowania.
Już w finałowym freestyle’u para postawiła na mocny przekaz – temat hejtu. Ich występ miał być manifestem w obronie szacunku, wrażliwości i pracy tancerzy. Paradoksalnie, to właśnie po tym emocjonalnym układzie na Jeleniewską spadła fala krytyki. – To było przykre. Każdy komentarz z nienawiścią nakręca kolejny – mówi dziś influencerka w rozmowie z portalem „Jastrząb Post”.
Jej taneczny partner, doświadczony Jacek Jeschke, przyznaje wprost: atmosfera rywalizacji między ich duetem a parą Kaczorowska-Gurłacz była wyczuwalna przez cały sezon. – Do samego finału tworzyły się dwa obozy. Wiedziałem, iż będzie walka. Ale nie spodziewałem się aż takiej fali złości po werdykcie – tłumaczy.
Jeleniewska, choć stara się zachować dystans, nie ukrywa, iż zachowanie Kaczorowskiej ją zraniło. – Takie słowa zabierają komuś szczęście i nakręcają nienawiść. To tak, jakby ktoś próbował wmówić, iż nie zasłużyliśmy na wygraną – przyznała gorzko. Podkreśla, iż publikowanie relacji z obraźliwymi komentarzami wobec niej przez osobę o takim autorytecie było ciosem.
Jeschke stara się zachować większy spokój. – Nie mam do Agnieszki żalu, ale uważam, iż klasą byłoby załatwić to prywatnie. Każde publiczne słowo zostaje i może naprawdę zranić – stwierdza. Dodaje też, iż to nie on ani jego partnerka „rozdmuchali” temat – oni tylko odpowiedzieli, gdy przestało chodzić o taniec, a zaczęło o wartości i godność.
Cały spór pokazuje, jak cienka jest granica między konstruktywną krytyką a medialnym hejtem. I iż choćby zwycięstwo – które powinno dawać siłę i euforia – może stać się początkiem trudnej rozmowy o tym, kto i dlaczego odbiera komuś prawo do sukcesu.
Jeleniewska i Jeschke podkreślają, iż dziś starają się iść dalej. Ale nie zapomną tego, co się wydarzyło. – To nie powinno się zdarzyć w środowisku, które powinno wspierać, a nie podważać – mówi Jeleniewska.
Czy dojdzie do rozmowy między dwoma tancerkami? Na razie każda z nich żyje „w swoim świecie”. Ale może kiedyś spotkają się nie na parkiecie, ale przy stole – i zamiast freestyle’u będzie szczera rozmowa.