Miło jest zobaczyć, iż kolejny band próbuje nawiązać do klimatów starożytności. Aeon Gods obrał sobie za cel Mezopotamię i Babilon. To zupełnie nowy gracz na power metalowym podwórku. Zespół powstał w 2022r na gruzach Aeternitas. Chcą grać heavy/power metal, gdzie liczy się epicki rozmach, przebojowość, a także symfoniczne ozdobniki. W muzyce Aeon Gods słychać wpływy Induction, Hammerfall, Gloryhammer, Sabaton, Powerwolf, czy też Hammerking. Debiutancki album zatytułowany "King of Gods" ukaże się 22 listopada nakładem Scarlet Records. jeżeli ktoś zastanawia się co można dać fanom power metalu pod choinką to śmiało można zakupić "King of Gods".
Aeon Gods to też nie do końca zgraja ludzi, którzy pierwszy raz wypływają na szerokie wody. Wystarczy nieco dłużej skupić się na nazwiskach tworzących Aeon Gods. Robert Altenbach to gitarzysta, który grywał w dobrze znanym iron Angel. Nino Helfrich też grywał w Iron Angel, a ponadto kojarzyć można go z gry w Inner Axis. Z kolei Alex i Anja Hunzinger to liderzy Aeternitas i to w nich należy upatrywać liderów, którzy nadają całości charakteru i odpowiedniego dźwięku. Debiutanci nijak ma się do tej supergrupy. Nazwiska nazwiska, ale żeby przetrwać trzeba czegoś więcej. Kto kocha mocne brzmienie sekcji rytmicznej, która nadaje tempa całości ten to tutaj znajdzie. Ostre, pomysłowe i napchane melodiami partie gitarowe też są. Złożone i pełne ikry solówki są. Nie brakuje epickiego rozmachu i partie klawiszowe od Anji też robią tutaj robotę. Klimatu dodaje też dojrzały i dopracowany wokal Alexa. Każdy element jest spójny i w całości tworzy power metalową maszynę nie do zatrzymania. Przede wszystkim te proste, sprawdzone chwyty tutaj działają i stanowią główną siłę rażenia. Refren w "Aeon Gods" taki oklepany i miało go wielu. Tutaj wciąż działa i zachwyca. Jest epicko i z przytupem. Wróćmy jednak do początku. Tu na dzień dobry atakuje nas rozpędzony "Sun God" i power metal najwyższej próby dostajemy. Chce się więcej. Łezka w oku się kręci, kiedy słyszy się taki old schoolowy power metal jak ten w "King of Gods". Gloryhammer, czy Gamma ray bardzo dobrze wybrzmiewa tutaj. Zachwyca też zadziorny, z nieco mocniejszym riffem "Babylon Burning" i band dalej idzie zaciosem. Ballada "Nintus Lament" daję radę i potrafi po działać choćby na najbardziej zatwardziałego słuchacza. Jest to coś, co pozwala zapamiętać ten utwór. "Enkis Grace" to trzecia część utwory "The Flood", który tworzą "Enlil;s command", "nintus Lament" i właśnie "Enkis Grace". Jest epicko, jest rycerski charakter i patenty wyjęte z twórczości Manowar sprawdzają się tutaj idealnie. Stonowany, bardziej heavy metalowy jest "Monsters of Tiamat" też spisuje się dobrze, aczkolwiek jest lekki spadek formy. Na sam finał zostaje kolejna power metalowa petarda i "Tablet of Destinies" to kolejna mocna pozycja na płycie.
Aeon Gods mają pomysł na interesujący image sceniczny i chyba chcą być konkurencją dla takiego powerwolf. Do póki muzyka jest na najwyższym poziomie, dopóki band dostarcza pomysłową i dopracowaną zawartość to nie przeszkadza mi to. Aeon Gods ma to coś i ich debiut jest warty uwagi. Piękna okładka i soczyste, mocne brzmienie to miły dodatek do tak udanej zawartości.Dla fanów power metalu pozycja obowiązkowa.
Ocena: 9/10