AEDAN SKY - The universal realm (2025)

powermetal-warrior.blogspot.com 2 dni temu

jeżeli ktoś czekał na nowe wydawnictwo Helloween czy Avantasia i poczuł rozczarowanie, to z pewnością znajdzie wszystko, czego szukał, na debiutanckim albumie formacji Aedan Sky. Ich płyta określana jest mianem space opery i w żadnym wypadku nie brzmi jak typowy debiut. "The Universal Realm" to raczej muzyczny bliźniak francuskiego Galderia – i nic dziwnego, w końcu projekt został powołany do życia przez lidera tej grupy, Sebastiana Chabota. Album ukazał się 12 września nakładem Rockshots Records i stanowi piękny hołd dla power metalu z lat 90.


Na pokładzie znaleźli się w zasadzie muzycy znani już z Galderia – choćby Thomas Schmitt czy Julien Digne – dlatego nie ma tu mowy o wielkiej rewolucji czy odejściu od stylu macierzystego zespołu. I dobrze, bo miłośnicy Galderia oraz klimatów science fiction poczują się tu jak w domu. Dodatkowym atutem jest fakt, iż Aedan Sky zapełnia pustkę po Gamma Ray – i to całkiem skutecznie. Wokal Sebastiana Chabota niejednokrotnie przywodzi na myśl Kaia Hansena, co tylko potęguje nostalgiczne wrażenie. Moje serce bije szybciej przy takich dźwiękach – to muzyka pełna energii, świetnych aranżacji, chwytliwych melodii, gitarowych popisów i porywających solówek.


Materiał jest spójny i treściwy – całość trwa zaledwie 36 minut, ale nie znajdziemy tu żadnych dłużyzn. To esencja power metalu i hołd dla złotej ery Helloween i Gamma Ray. Od pierwszych sekund płyta wciąga – zaczyna się klimatycznym intrem "Opening", które od razu przenosi słuchacza w kosmiczny świat. Następnie przychodzi czas na rozpędzony i przebojowy "Call of the Universe" – z charakterystycznym wokalem Chabota, potężnym riffem i refrenem, który momentalnie zapada w pamięć. To prawdziwa podróż w czasie do ery "Powerplant" Gamma Ray czy wczesnego Helloween – absolutna perełka!


Kolejny utwór, "A Kingdom to the Stars", to prawdziwa oda do piękna klasycznego power metalu – brzmi potężnie i wzbudza apetyt na więcej. Po tym energetycznym początku nieco zwalniamy przy nastrojowym "Gates of Skies", którego refren to ukłon w stronę kultowych albumów Gamma Ray, Helloween czy Avantasia. Echa Kaia Hansena słychać także w "Beyond the Vortex of Time" – to prawdziwy killer i dokładnie taki kawałek, jaki chciałbym usłyszeć na nowym albumie Helloween.


Delikatniejszy, melodyjny "From the Ashes to the Light" ukazuje bardziej refleksyjną stronę zespołu i ma wręcz rycerski klimat. Refren przywodzi na myśl twórczość Dynazty – świetne urozmaicenie. Potem dostajemy radosny, kipiący energią "Land of Paradise", który jest wręcz encyklopedycznym przykładem, jak powinno się grać power metal. Dalej czeka na nas przesiąknięty duchem Gamma Ray "Illumination", pełen agresji i dynamiki. Całość zamyka spokojna, nastrojowa ballada "The Universal Realm", stanowiąca piękne, epickie zwieńczenie albumu.


Aedan Sky udowadnia, iż w dzisiejszych czasach wciąż można nagrać power metalowy album, który odda ducha lat 90. i przeniesie słuchacza w złoty okres Helloween czy Gamma Ray. Słuchając tej płyty, jeszcze bardziej tęsknię za Gamma Ray, ale jednocześnie cieszę się, iż istnieje zespół, który potrafi wypełnić tę lukę. Jedna z największych muzycznych niespodzianek roku 2025.


Ocena: 9,5/10


Idź do oryginalnego materiału