Opustoszałe rezydencje królewskie, zamienione w przestrzenie muzealne, są niemym wyrzutem, symbolem duchowej pustki współczesnego państwa. Zwiedzający przemierzają komnaty w poszukiwaniu utraconego suwerena. Historycy sztuki odpominają mit założycielski ukryty w zabytkach. Żyjący i umarli czekają na wezwanie, by potwierdzić swój udział w przymierzu pokoleń. Jednak król, który ma być, nie jest figurą muzealną, choćby najpiękniejszą i najczcigodniejszą. Personifikuje świt, wiosnę, młodość, energię, odrodzenie, zasadę duchową rządzącą światem. Czekamy na xięcia będącego przeznaczeniem, wyzwoleniem, przyszłością, a nie jedną z narodowych pamiątek.