Truizmem byłoby powiedzenie, iż współczesne Indie to kraj tysiąca kolorów i kontrastów: iż to kraj, gdzie ultranowoczesne technologie sąsiadują z życiem wiejskich wspólnot, których egzystencja kilka zmieniła się przez ostatnie setki czy choćby tysiące lat. Że to kraj wielu religii i wielkiego pomieszania języków, kraj potężnych, prastarych kultur ‒ i bazarowej tandety. Kraj nagich ascetów, praktykujących odwieczne formy wycofania się ze świata ‒ i kraj wielkomiejskiego zgiełku i pośpiechu.