Ptaszkowie niebiescy nie sieją, nie orzą
A żyją ptaszkowie i choćby się mnożą
A my się męczymy i łza w oku łechce
Gdy musisz coś zasiać, a tu ci się nie chce
A znowu przyjaciel twój czuje się gorzej
Bo chciałby zaorać, ale jakoś nie może
Ptaszkowie niebiescy nie palą, nie piją
A żyją ptaszkowie. Absolutnie żyją
A my się męczymy, by zwalczyć nałogi
Alkohol, gdy droższy to sercu mniej drogi
Więc kochasz przyrodę w kartoflach lub w życie
I popyt opada, a wzrasta spożycie
Ptaszkowie niebiescy nie mówią do rzeczy
Raz któryś zaćwierka, to znowu zaskrzeczy
A my się męczymy, ćwiczymy wymowę
I nikt nie rozumie, gdy drugi coś powie
Odpowie mu pierwszy z podobnym wynikiem
A potem już ręką, kłonicą i bykiem
Ptaszkowie niebiescy nie wiedzą, iż żyją
Nic nie wyczytają i nic nie odkryją
A my się męczymy tak z tym, co nas czeka
I żeby z człowieka uczynić człowieka
Modlić się, czy śpiewać, czy strzelać, czy pościć
By odnaleźć prywatne poczucie ludzkości
Ptaszkowie niebiescy, jak wy to robicie
Dla was to igraszki, nam chodzi o życie...