– A kto to taki? – zapytała moja córka zamiast się przywitać, zaledwie przekroczyła próg mojego mieszkania. Jarosław stał w domowych kapciach i fartuchu, więc nie mogłam udawać, iż to tylko kolega, który wpadł na herbatę. W ten przypadkowy sposób moja córka dowiedziała się, iż jestem w związku. Nie ukrywałam tego celowo, ale też nie chciałam tego rozgłaszać – od zawsze wierzę, iż szczęście lubi ciszę. Mam 53 lata, od ponad dziesięciu jestem rozwiedziona i mieszkam sama w swoim dwupokojowym mieszkaniu

przytulnosc.pl 1 dzień temu

Kto to taki? – zapytała moja córka zaraz po wejściu do mieszkania, zamiast się przywitać. Jarosław stał w kapciach i fartuchu, więc nie mogłam udawać, iż to tylko kolega na herbatę.

Tak właśnie moja córka dowiedziała się, iż jestem w związku. Nie ukrywałam tego specjalnie, ale też nie chciałam afiszować się z tym. Wierzyę, iż szczęście lubi ciszę.

Mam 53 lata, od ponad dziesięciu lat jestem po rozwodzie i mieszkam sama w dwupokojowym mieszkaniu.

Moja córka, Ola, ma 25 lat, jest mężatką i mieszka osobno. Gdy wychodziła za mąż, zaproponowałam, iż mogliby z mężem mieszkać u mnie przez jakiś czas. Może byłoby trochę ciasno, ale przynajmniej mogliby szybciej odłożyć na swoje.

Ola jednak odmówiła. Powiedziała, iż młode małżeństwo powinno mieszkać osobno. Zasugerowała nawet, żebym mogła się wyprowadzić do starego domu mojej mamy na wsi. Odpowiedziałam jej wprost, iż to nie wchodzi w grę – mam pracę, przyjaciół i własne życie.

Ona z mężem wynajmują mieszkanie. Zarabiają dobrze, ale moim zdaniem lepiej było odkładać na swoje, zamiast płacić komuś. Tym bardziej, iż wybrali mieszkanie w dobrym standardzie i lokalizacji, więc czynsz mają niemały. Ale nie wtrącam się – to ich sprawa.

Ola tak bardzo zaangażowała się w swoje rodzinne życie, iż o mnie jakby zapomniała. A ja w tym czasie zaczęłam spotykać się z bardzo fajnym mężczyzną.

Jarosław ma 56 lat, jest po rozwodzie, ma dorosłą córkę, której kupił mieszkanie. Sam mieszka w kawalerce i twierdzi, iż więcej mu nie trzeba. Nie mogę powiedzieć, żeby miał wobec mnie jakieś interesowne zamiary – zawsze przynosi coś ze sobą, kupuje mi prezenty.

Tamtego dnia Jarosław gotował dla nas kolację, kiedy bez zapowiedzi weszła moja córka. Widok obcego mężczyzny w moim mieszkaniu tak bardzo jej się nie spodobał, iż choćby się z nim nie przywitała.

Ale to nie koniec. Następnego dnia zadzwoniła do mnie i powiedziała, iż powinnam przepisać na nią mieszkanie.

Zamurowało mnie. Zapytałam, czy dobrze rozumiem, a ona powtórzyła:

– jeżeli chcesz układać sobie życie, proszę bardzo, ale najpierw zrób darowiznę. Nie chcę potem dzielić się z twoimi partnerami.

Aż usiadłam z wrażenia.

Nie kontynuowałam rozmowy. Uważam, iż Ola nie miała prawa choćby zasugerować czegoś takiego. Jestem jeszcze młoda, mam przed sobą życie.

Jarosław ma wobec mnie poważne zamiary. Chcemy być razem, ale raczej się nie pobierzemy – nie widzimy takiej potrzeby.

Wiem, iż cały mój majątek i tak trafi kiedyś do mojej córki. Jest moim jedynym dzieckiem. Ale rozmawiać ze mną w taki sposób?

Czy Ola nie życzy mi szczęścia? Czy chce mnie chronić? Nie rozumiem jej zachowania.

Idź do oryginalnego materiału