... a było to tak... Recenzja: Gotham: Rok Pierwszy

itomigra.blogspot.com 2 dni temu

Deszcze, długie wieczory, niska temperatura (nawet z kurtką się przeprosiłem!)... Tak z dnia na dzień zrobiło się bardzo jesiennie. Nie narzekam- lubię ten klimat. Ale jeżeli chodzi o immersję, to lepszego tytułu na rozpoczęcie październikowego panelu komiksowego nie sposób było wybrać...

Informacje/Pierwsze Wrażenia:


Gotham. Rok Pierwszy
to wyjątkowy tomik skupiający się na genezie miasta. Nie chodzi tutaj o same budynki, a o wydarzenia, które ukształtowały duszę i nadały charakter najbardziej rozpoznawalnej metropolii w komiksowym świecie.

Autorem scenariusza jest Tom King, pan znany nam z niesamowitej opowieści obrazkowej- Szeryf Babilonu. Za artystyczną stronę odpowiada Phil Hester (Superman, Liga Sprawiedliwości). Album w twardej oprawie wydał w Polsce Egmont i klub Świat Komiksu.

Zarys fabularny:


"Jak Gotham stało się bagnem przemocy i zepsucia, którym jest do dzisiaj? Skąd wziął się tam grzech, który z czasem doprowadził do narodzin Mrocznego Rycerza? Wszystko zaczyna się dwa pokolenia przed Batmanem, gdy pewnej nocy znika nowo narodzona dziedziczka Wayne’ów, a prywatny detektyw Slam Bradley zostaje wplątany w „porwanie stulecia”… Tak zaczyna się brutalny, epicki czarny kryminał, opowieść o człowieku balansującym na krawędzi, i mieście, które zaczyna wrzeć."

Wrażenia:


Jeśli gdzieś w głowie zaświtało mi malutkie życzenie związane z Gun Honey, iż potrzebujemy więcej mrocznych i klimatycznych komiksów noir, to zdecydowanie ktoś je usłyszał i spełnił. Gotham. Rok Pierwszy to niezwykła przygoda w amerykańskim śnie, za czasów podziałów rasowych, kapeluszy i fajek... Cud, miód i niepokój na każdej stronie...

Bez obaw, Batman czuwa. Ale jeżeli sięgnąłeś po lekturę, bo oczekiwałeś przygód człowieka w pelerynie.... to trochę się zawiedziesz. Gacek pojawia się w komiksie, ale nie jako bohater- historia rozgrywa się jeszcze przed nastaniem ery superherosów. Batman towarzyszy nam, wysłuchując retrospekcji. Dobrze przeczytaliście. Cała opowieść to jeden wielki skok w przeszłość. Spowiedź byłego policjanta i najlepszego detektywa swoich czasów, który w wyniku intryg, pasji i słabostek rodziny Wayne'ów zostaje wplątany w niezłą kabałę. Piszę to bez cienia sarkazmu. Dawno nie czytałem tak dobrze zmontowanego kryminału.

Podoba mi się narrator pierwszoosobowy, z doświadczeniem, dysponujący wiedzą "czasu", jego pozorna obojętność i profesjonalizm w relacjonowaniu, a jednocześnie nacechowanie emocjami konkretnych scen i naturalne przeskoki. Mało tego- dobrze rozegrane są postaci. W komiksie nie występuje ich za wiele, ale potencjał każdej z nich został wykorzystany. Brawo. Nie tylko scenariusz mnie ujął. Na pochwałę zasługuje też oprawa graficzna. Świetna paleta barw, plastyka kadrów i niedopowiedziana mimika. Serio. Brak szczegółów i półsłówka tworzą bardzo spójny obraz, za pomocą którego wręcz słyszymy ciągle padający za oknami deszcz i miejskie rozruchy.

Czy komuś bym komiks polecił? Wszystkim. Niezależna, jednotomowa, luźna opowiastka, której herosi są dalekim tłem (poza słuchaniem, Batman nie robi nic). Całość- przepełniona twistami- wciągnie każdego, kto się odważy poznać przeszłość Miasta Zbrodni. choćby jeżeli odbiorca od superbohaterów stroni. Obowiązkowa lektura na jesień!
T.
Przydatne linki:
znajdziecie nas na Instagramie
TUTAJ dołączycie do nas na Facebooku
TUTAJ złapiecie swój egzemplarz
Idź do oryginalnego materiału