80-letni Jerzy Zelnik wprost o emeryturze. Szokujące, co powiedział

gazeta.pl 2 godzin temu
Jerzy Zelnik wypowiedział się na temat swojej emerytury w nowym wywiadzie. 80-letni aktor wciąż spełnia się przy tym zawodowo.
Jerzy Zelnik dał się poznać jako aktor. Znamy go ze "Smoleńska", "Faraona", "Rezydencji" oraz "Leśniczówki". Aktor w tej chwili jest na emeryturze. Nie oznacza to jednak, iż porzucił pracę. We wrześniu 2025 roku mężczyzna skończył 80 lat i ani myśli zejść ze sceny. - Przecież ja pracuję tak samo, jak 30 lat czy 40 lat temu. W tym temacie nic się u mnie nie zmienia - wyznał w wywiadzie z "Faktem". Dodał, iż czuje się świetnie ze swoim wiekiem. Przekazał również kilka ciekawych słów na temat emerytury.


REKLAMA


Zobacz wideo Pavlović o swojej emeryturze. "Bardziej ubolewam nad systemem"


Jerzy Zelnik szczerze o emeryturze. Co za słowa!
Już na wstępie wywiadu z "Faktem", Jerzy Zelnik przyznał, iż jest aktywny zawodowo. - Co drugi dzień jestem w innym hotelu, w innym mieście. Ciągle w pociągach. Może choćby za dużo pracuję, ale moja praca, to też moja pasja - wyznał. Dodał, iż uwielbia swoją pracę i spełniałby się jako aktor choćby za darmo. - Ja lubię swój zawód. Gdyby mi choćby nie płacili, to bym go uprawiał. Natomiast oczywiście trzeba zarabiać, pomagać wnukom w ich zainteresowaniach, w ich sprawach bieżących i dotyczących ich zdrowia itd. Ja nie pracuję na siebie, tylko pracuję na swoją rodzinę - podkreślił. Zdradził również, czy byłby w stanie utrzymać się jedynie z emerytury. - Na co ma wystarczać? Na życie? Czy jest jej na tyle dużo, iż wystarcza? No przecież jak pracuję, to płacą mi za to. A jak płacą, to znaczy, iż jest na co wydawać. Jak jest emerytura i zarobki z pracy bieżącej to wtedy człowiek czuje się bezpieczny - skwitował.


Jerzy Zelnik pobiera świadczenia. Tak się o nich wypowiedział
Na pytanie o podwyżkę emerytury Jerzy Zelnik nie gryzł się w język. Wyznał, iż "zawsze lubił mieć średnio pod względem materialnym". Tak opowiadał o finansach. - Jestem zadowolony, iż co miesiąc coś tam na konto przyjdzie. Nie jest to jakaś najwyższa kwota, tylko taka średnia. (...) Ale pracować trzeba i zarabiać też trzeba. Ja nie zmieniam samochodów, jeżdżę swoim starym autem i nie mam dużych wymagań, bo nie lubię luksusu. Z głodu nie umieram, a to już jest dobrze. Przecież można chodzić na bosaka i nie mieć żadnych samochodów ani innych luksusów i też się fajnie żyje. Nieraz ci, którzy nic nie mają, są szczęśliwszy od tych, którzy mają parę miliardów dolarów na koncie - podsumował ten wątek w wywiadzie z "Faktem".
Idź do oryginalnego materiału