To nie był spokojny dzień w Sądzie Rejonowym — Warszawa-Praga Południe. Paulina Smaszcz i Maciej Kurzajewski zjawili się na sali rozpraw w sprawie podziału majątku, który pozostał po ich rozwodzie. Jak podaje „Fakt", mimo iż dzieliło ich zaledwie kilka metrów, nie zamienili ani słowa i unikali kontaktu wzrokowego. Kurzajewski przybył sam – u jego boku zabrakło Katarzyny Cichopek.
Paulina Smaszcz i Maciej Kurzajewski wciąż walczą w sądzie: Trudne zarzuty i emocje na sali
Paulina Smaszcz nie gryzła się w język – zarzuciła byłemu mężowi, iż próbował "umniejszać wspólny majątek", aby ograniczyć jego podział, a także "wyprowadzać pieniądze, przelewając je na inne konta". Kurzajewski, w rozmowie z dziennikiem, zapewnił jednak, iż "śpi spokojnie, bo nie ma nic do ukrycia".
CZYTAJ TEŻ: Polacy ją kochali, dziś ma 85 lat. Aż trudno uwierzyć jak dziś wygląda Jagna z serialu „Chłopi"

Świadkowie nie dotarli do sądu, nowy termin rozprawy już wyznaczony
Przypomnijmy, iż na wokandzie widniały nazwiska dwóch świadków – syna byłej pary, Franciszka Kurzajewskiego (obecnie znanego jako Franc Vaccari) oraz siostry prezentera. Jak się jednak okazało, była to pomyłka – nikt z nich nie pojawił się w sądzie. Posiedzenie trwało zaledwie pół godziny, a sąd wyznaczył nowy termin rozprawy na listopad 2025 roku.
To nie koniec sądowej batalii tej znanej pary. Czas pokaże, jak zakończy się podział majątku po jednym z najgłośniejszych medialnych rozwodów ostatnich lat.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Miała być przy mężu, zniknęła bez słowa. Kulisy decyzji zaskakują
