Wszystko dzięki kolorom, dźwiękom oraz obrazom, jakie odczuwać mogliśmy przez trzy dni, pomiędzy 9 a 11 czerwca bieżącego roku.
Było jak w musicalu
Nie tylko zobaczyliśmy, ale poczuliśmy wszystkimi zmysłami spektakle dla dzieci i dorosłych, małe formy artystyczne i monumentalne widowiska, spektakle z muzyką na żywo, nietuzinkowe koncerty, recitale, parady, happeningi, wystawy, warsztaty artystyczne, pokazy taneczne i akrobatyczne.
La fete
W tym roku Centrum Kultury i Sztuki w Kaliszu zorganizowało Międzynarodowy Festiwal Artystycznych Działań Ulicznych La Strada po raz trzydziesty. Przed trzydniową zabawą na ulicach Kalisza, trwał kilkudniowy prolog.
fot. materiały organizatora
„Tegoroczna La Strada zyskała uznanie wśród publiczności. Ludzie pokazali to swoją obecnością. Przyszło wiele osób i zewsząd słyszymy dużo komplementów, iż to co zaproponowaliśmy w programie podobało się” – podsumował Dariusz Grodziński, dyrektor CKiS w Kaliszu.
W tym roku dyrektorką artystyczną festiwalu była Katarzyna Guzowska-Lelental:
„Spektakle, które odbyły się podczas tegorocznej La Strady pod względem scenografii, logistyki były bardzo wymagające, co docenili zarówno widzowie jak i sami artyści. Przyciągnęliśmy widzów z Kalisza i spoza niego.” – mówiła.
Menu imprezy
Preludium pierwszego wieczoru była wędrówka roztańczonego i rozśpiewanego tłumu przez Park Miejski w rytmie bałkańskich rytmów. To BUM BUM ORKeSTAR – polski zespół muzyczny założony w 2014 roku poprowadził lastradowiczów w muzycznym melanżu kultur: bałkańskiej, klezmerskiej oraz polskiej.
fot. materiały organizatora
Zdaje się oczywiste, iż wpływy tych trzech muzycznych światów sprawiły, iż publika nie opierała się przed pląsaniem w rytm trąbek, akordeonu i bębnów.
W dalszej części inauguracyjnego wieczoru, wystąpił Teatr na Walizkach ze spektaklem komediowym L’Estrada, którego tytuł nawiązywał do klasyki światowego kina filmu Federico Felliniego. “La Strada” była symbolicznym ukłonem w kierunku wielkiego reżysera, którego twórczość korzeniami sięgała cyrku i teatru ulicznego. Pokaz teamu z Wrocławia, co warto odnotować – drugi w historii La Strady, był także bezpośrednim, jak i alegorycznym odniesieniem do tytułowej estrady, czyli ulicy.
Kolejną teatralną grupą w pierwszy festiwalowy wieczór był Teatr Ewolucji Cienia, który przedstawił publiczności sztukę pt. „Dobrze, lepiej, katastrofa”. Był to spektakl komediowy osadzony w Polsce lat siedemdziesiątych XX wieku, obnażający absurdy dekady Gierka. Artyści rozbawili publiczność, ale też skłonili do zastanowienia się nad kwestią, czy dobra materialne są w stanie przesłonić potrzebę wolności. Teatr Ewolucji Cienia wystąpił na La Stradzie już po raz czwarty.
Z kolei po raz ósmy w Kaliszu gościliśmy zespół Teatru Klinika Lalek, w tym roku z przedstawieniem „Cyrk Tarabumba”. Cyrk bez przemocy – to lalkowe widowisko w którym w rolach zwierząt występują lalki, wielkie “nadmarionety” (marionety zwierząt w ich naturalnych wielkościach), a w rolach artystów cyrkowych aktorzy.
fot. materiały organizatora
„Cyrk Tarabumba” to niecodzienna forma teatralnego widowiska cyrkowego, gdzie nawiązano do pięknej tradycji sztuki cyrkowej, jednakże z poszanowaniem zwierząt.
W piątkowy wieczór zabrakło natomiast jednego z bardziej wypatrywanych wykonawców. Na występy nad Prosną nie dotarł bowiem Lwowski Teatr Woskresinnia z Ukrainy. Wszystko przez wypadek samochodowy, któremu uległ. Sztuka „Ukraina. Testament Szewczenko.”, miała być opowieścią o dramatycznych doświadczeniach i sytuacji permanentnego upominania się narodu ukraińskiego o niezależność państwową, jakże aktualną dziś, w dobie dramatycznych wydarzeń wojennych za naszą wschodnią granicą.
Dzień drugi
Drugi dzień artystycznych popisów otworzyło Pomaturalne Studium Animatorów Kultury w Kaliszu. Jego „Co w pieleszach piszczy” było bajką z pozostawionym otwartym pytaniem: kim jestem? W tej pogodnej opowieści w reżyserii Małgorzaty Kałędkiewicz – o przyjaźni i radzeniu sobie z przeciwnościami losu – w roli głównej wystąpiły… poduszki. PSAK w Kaliszu gościło na La Stradzie już po raz dwunasty.
OtoTo Teatr z obrazem „Offline” zobrazował natomiast historię cyberchłopca, który biegle porusza się w świecie technologii. W tej plenerowej komedii familijnej chodziło o to, aby sprowokować do zastanowienia się nad tym, czy dzisiejsze pokolenie wychowane na telefonach, poradzi sobie w sytuacji przymusowego odstawienia tego medium. Czy cyberdziecko poradzi sobie na oldschoolowym placu zabaw?
Po Teatrze OtoTo, zobaczyliśmy spektakl familijny pt. „Kłopoty Kacperka Góreckiego Skrzata”, w wykonaniu Teatru Gry i ludzie. Spektakl zrealizowany został na podstawie baśni Zofii Kossak i opowiadał o świecie domowych stworków, chochlików i duszków – świecie dla zwykłego śmiertelnika niewidzialnym, ale w sposób istotny oddziałującym na rzeczywistość. Były więc eteryczne istoty i pewne bardzo ważne memento na koniec: jeżeli ma się przyjaciół, z każdej opresji można wyjść cało.
10 czerwca odbył się także wyjątkowy koncert zespołu Dikanda. Była to emocjonalna podróż po etnicznych brzmieniach, żywiołowe spotkanie pełne energii, charyzmy i prawdziwych uczuć.
„Blackout” Teatru Fuzja, to była z kolei opowieść o świecie wyrosłym na gruzach cywilizacji pozbawionej energii elektrycznej. Start widowiska w formie cyberpunkowej parady osadzonej w realiach rozpędzonej technokratycznej super korporacji niedalekiej przyszłości nadał tempa imprezie. Ta pełna elektronicznych brzmień, akrobatyki i pędu muzyczno – teatralna opowieść, z bogatą oprawą scenograficzną oraz ekspresyjną grą aktorów, wywarła wielkie wrażenie na ulicy.
Niedziela
Z niedzielnego setu wydarzeń La Strady, warto przypomnieć przedstawienie Teatru Rozrywki Trójkąt pt. „Strachy na lachy”. Były to przeróżne tradycyjne wątki z folkloru i legend polskich, dowcipnie opowiedziane i wplecione w zabawną fabułę, w której wędrowni kuglarze starają się ocalić swoją skórę, opowiadając zgromadzonej widowni przerażające historie. W spektaklu oprócz kostiumów w średniowiecznej stylistyce wykorzystano formy lalkowe i duże formy animowane. Postawiono także na interakcję z widownią.
Najwyższe standardy lalkowe reprezentował Krakowski Teatr Uliczny Scena Kalejdoskop. Sztukę pt. „Kamienny” publiczność zapamiętała jako wyjątkowo klasyczną w formie z retro klimatem. To spektakl którego narracja o romantycznym bohaterze jest osadzona w pejzażu popularnych bieszczadzkich legend i zapomnianych już bajań. „Kamienny” został przygotowany z dużą dbałością o warstwę edukacyjną i wychowawczą. Jest to pierwsze widowisko Sceny Kalejdoskop przygotowane z tak dużym rozmachem. Na scenie pojawiło się aż trzynaście postaci, każda w innym, niezwykle efektownym kostiumie. Widzowie mieli okazje podziwiać aż jedenaście olśniewających masek teatralnych, przygotowanych i wykonanych zgodnie z najwyższymi światowymi standardami.
Najmniejszy ptak świata, dał nazwę dla propozycji Teatru Nikoli. „Koliber” to sztuka o wielkim morale, przypowieść o tym, iż ci, których świat nie zauważa, mogą wzbić się wysoko ponad przeciętność. Znakomite przesłanie.
Spektakl finałowy w wykonaniu V.O.S.A. Theatre & BLACKOUT PARADOX z Czech, trwał 45 minut i według publiczności skończył się zbyt szybko. Był to pokaz odrodzonych rekwizytów teatralnych, przywołujących wspomnienia z minionych czasów. Spektakl toczył się przy akompaniamencie muzyki na żywo, w towarzystwie gigantycznych marionetek, obiektów kinetycznych, roweru akrobatycznego, kilometrów światłowodów i żywego ognia.
„Duże lalki, akrobatyczne obiekty, teatr uliczny, muzyka na żywo są dla nas istotną częścią dialogu między performerem a widzem, ten dialog jest naszą odwieczną mantrą na naszej wędrówce po świecie sztuki.” – komentował w kulisach jeden z twórców tego teatru.
fot. materiały organizatora
Land rozrywki
Kalisz znów stał się wielką sceną dla teatru ulicznego. Nie zabrakło osobistego przekazu twórców i mocnych spektakli, które odnosiły się do bieżących wydarzeń. Wystawiono spektakle nawiązujące do apokaliptycznych, orwellowskich realiów, ale również przedstawienia skierowane dla dzieci i młodzieży.
Ostatecznie zatriumfowała zabawa, jak w dobrym musicalu z komedią i dramatem.