Pewnie niewielu dziś pamięta film “28 dni później”, który swego czasu wywołał spore zamieszanie wśród fanów horrorów, szczególnie tych zamieszkałych w Wielkiej Brytanii. Po 23 latach od premiery reżyser Danny Boyle znowu przypomina o sobie.
Po 28 latach od brzemiennego w skutkach zdarzenia pozostałe przy życiu niedobitki żyją w enklawie na wyspie bez elektryczności i broni palnej. Ich egzystencja sprowadza się przede wszystkim do zapewnienia bezpieczeństwa osadzie przed złem czającym się nieopodal. Gdy dwójka z nich, ojciec i syn postanawia wrócić na stały ląd, życie chłopca zmieni się nieodwracalnie.
W tym brutalnym świecie przeobrażonych w monstra rodem z czasów prehistorycznych nie ma miejsca na sentymenty, istnieje tylko jedno prawo albo zabijasz albo giniesz. Film jest w pewien sposób kalką “Czasu Apokalipsy” bądź jak kto woli “Jądra Ciemności”. Niektóre sceny przywołują kino kanibalistyczne z lat 70′ i przede wszystkim serial ” The Walking Dead”. Jest to historia o odpowiedzialności za bliskich i przygotowania się na najgorszy scenariusz z jakim musi zmierzyć każdy człowiek i progu dorosłości. To niewątpliwie jeden z najbardziej oryginalnych filmów jakie ukazały się na ekranach kin w tym roku.
Łukasz Kuk