Czasem kino musi zejść na margines, by opowiedzieć coś prawdziwego. Jafar Panahi wie o tym aż za dobrze – jego twórczość to pasmo filmów kręconych „pomimo”, „na przekór” i „wbrew”. „To był zwykły przypadek” nie jest wyjątkiem – choć tym razem wchodzi na grunt bardziej fabularny, niemal thrillerowy, to przez cały czas zostaje przy swoim: w surowości formy, w nieufności wobec struktur i w pytaniach, które bolą bardziej niż odpowiedzi. Tym bardziej, iż właśnie w tytułowym przypadku kryje się największa siła filmu.