21 minut. Finał koncertowego lata

angora24.pl 4 godzin temu

Pierwsza część kanikuły była w Polsce znacznie mniej atrakcyjna – pod względem słonecznych dni i temperatury – niż ubiegłoroczna, za to w kwestii estradowej muzyki było równie bogato. Na początku lipca mogliśmy oglądać w łódzkiej Atlas Arenie Lionela Richiego, znanego z ponadczasowych ballad, a koncertowy sierpień rozpoczęła metalowa formacja Iron Maiden. Muzycy tej kapeli nie tylko uraczyli fanów metalowymi hitami, ale też sprawdzili się na piłkarskim boisku. 2 sierpnia, dzień przed występem na Narodowym, zagrali mecz na Stadionie Hutnika w Warszawie z pracownikami firmy CANPACK, produkującej metalowe opakowania. Był to idealny przeciwnik dla „metalowego” zespołu. Tym bardziej iż CANPACK wytwarza kapsle do butelek piwa sygnowanego przez Iron Maiden. To już szósty raz, kiedy muzyków zespołu można było zobaczyć na boisku. Zadebiutowali u nas w roli piłkarzy w 1984 roku. Wtedy też zagrali improwizowany koncert na weselu w Poznaniu.

Tydzień przed Iron Maiden na Narodowym wystąpiła Jennifer Lopez (25 lipca), a jeszcze wcześniej grały tam grupy Guns N’ Roses (12 lipca) oraz Imagine Dragons (18 i 19 lipca). Niemało wykonawców – zarówno polskich, jak i zagranicznych – zgromadziły cykliczne festiwale Open’er w Gdyni, Pol’and’Rock w Czaplinku i OFF w Katowicach.

Teraz już trudniej będzie znaleźć w koncertowej rozpisce znane nazwiska, ale estradowe lato wciąż trwa. Ciekawie zapowiada się występ Robbiego Williamsa w krakowskiej Tauron Arenie, który odbędzie się 9 września w ramach jego trasy promującej film „Better Man”, wyświetlany w Polsce z podtytułem „Niesamowity Robbie Williams”. Jest to kolejny obraz z serii biopiców (skrót od angielskiej nazwy „biographical picture”, czyli „film biograficzny”), w ramach której pojawia się coraz więcej filmów opisujących historie znanych muzyków. Są coraz sprawniej zrealizowane i dobrze zagrane, przez co cieszą się rosnącą popularnością. W ubiegłym roku miał premierę udany biopic o Bobie Dylanie, konkretnie o pierwszych latach jego kariery. Akcję doprowadzono do czasów, kiedy zmienił gitarę akustyczną na elektryczną i zaangażował do zespołu akompaniującego rockmanów. Film nosi tytuł „Zupełnie nieznany” (w oryginale „A Complete Unknown”), a w rolę muzyka noblisty wcielił się Timothée Chalamet. Nie tylko świetnie gra młodego Dylana, ale też udało mu się na dobrym poziomie zaśpiewać jego hity, które charakteryzują się wpadającymi w ucho melodiami, jak również ciekawymi tekstami. Dlatego Nobel przypadł Dylanowi w udziale w 2016 roku nie za kompozycje, ale w dziedzinie literatury. Jednak w powiązaniu z muzyką. Dokładnie za stworzenie nowych form poetyckiej ekspresji w ramach tradycji amerykańskiej pieśni.

O tym, iż biografie muzyków są chętnie oglądane, świadczą wpływy z ich rozpowszechniania. Kasowym rekordzistą jest biopic „Bohemian Rhapsody” z 2018 roku, z którego przychody brutto osiągnęły 910,8 mln dol. Film opowiada o karierze brytyjskiej rockowej kapeli Queen, a jej słynnego wokalistę, którym był Freddie Mercury, gra Rami Malek. Za swoją rolę aktor odebrał Oscara, co potwierdza, iż również pod względem artystycznym ekranowe biografie muzyków są na wysokim poziomie. Malek szczególnie wyróżnia się w trwającej 21 minut koncertowej sekwencji upamiętniającej występ Queen na charytatywnym koncercie „Live Aid”, który odbył się 13 lipca 1985 roku równocześnie na stadionach Wembley w Londynie i JFK w Filadelfii.

Na drugim miejscu muzycznych biografii z najwyższymi przychodami jest „Elvis” (288,7 mln dol.) o Elvisie Presleyu, a na trzecim „Straight Outta Compton” (201,6 mln dol.) o raperze O’Shea Jacksonie Seniorze, znanym na estradach pod pseudonimem Ice Cube. Słynnych artystów w tych filmach grają – odpowiednio – Austin Butler i syn Ice Cube’a, O’Shea Jackson Junior.

Film „Niesamowity Robbie Williams” o tyle różni się od wyżej wymienionych, iż piosenkarza, o którym opowiada, nie gra aktor, a komputerowo wygenerowany szympans. Małpa porusza się tak, jak robił to na planie aktor Jonno Davies, którego ruchy skopiowano komputerowo, i mówi jego głosem. Ma natomiast zeskanowane oczy Williamsa, co wzmacnia więź między piosenkarzem a jego cyfrowym odpowiednikiem. Williams śpiewa też filmowe piosenki oraz pełni rolę narratora. Szympansa oglądamy najpierw jako sfrustrowanego młodzieńca, a następnie w roli dorosłego muzyka zmagającego się z problemami osobistymi i traumami gwiazdy oraz dającego estradowe występy.

Na Narodowym fani mogą spodziewać się jednak prawdziwego Williamsa, który zaprezentuje osobiście swoje hity, a nie małpę, jak w filmie. prawdopodobnie zaśpiewa też kilka coverów, a wśród nich kompozycję „My Way”, którą w 1967 roku napisał Jacques Revaux, a z angielskim tekstem rozsławił Frank Sinatra, ulubiony wykonawca ojca Williamsa. Nie było ostatnio w programie koncertów utworu specjalnie napisanego do filmu, a zatytułowanego „Forbidden Road”. Jego autorami – oprócz piosenkarza – są Freddy Wexler, który niedawno napisał razem z Billym Joelem jego nowy hit „Turn the Lights Back On”, i Sacha Skarbek, współkompozytor przebojów „You’re Beautiful” i „Goodbye My Lover”, wydanych na debiutanckim longplayu Jamesa Blunta. A może na Narodowym „Forbidden Road” usłyszymy?

Williams będzie największą gwiazdą września, ale na nim estradowe lato się nie kończy. Dwa dni po nim w warszawskim klubie Progresja zagra szkocka rockowa kapela Mogwai, mająca 11 płyt na koncie, której album „As The Love Continues” z 2021 roku zajął pierwsze miejsce na brytyjskiej liście albumów i uznano go za szkocki longplay roku. Dzień później, też w stolicy, ale w klubie Proxima, zaprezentuje się amerykańska alternatywna formacja The Lemonheads, której najnowsza płyta nosi tytuł „Love Chant”. Natomiast na sam finał muzycznej kanikuły na Narodowym 19 i 20 września zaśpiewa Sanah.

Idź do oryginalnego materiału