11 grudnia br. w Domu Literatury w Łodzi odbyło się spotkanie poświęcone długo wyczekiwanemu „Dziennikowi” Jerzego Andrzejewskiego, który ukazał się w sierpniu tego roku nakładem Instytutu Mikołowskiego im. Rafała Wojaczka.
Wydarzenie było częścią odbywającego się w Łodzi w dniach 4-14 grudnia 19. Festiwalu Puls Literatury. W dyskusji wzięli udział: Justyna Sobolewska, znana dziennikarka i recenzentka literacka, dr hab. Wojciech Śmieja z Uniwersytetu Śląskiego, literaturoznawca i polonista oraz Maciej Melecki, wydawca, redaktor, dyrektor Instytutu Mikołowskiego im. Rafała Wojaczka.
Od lewej: Sobolewska, Śmieja, Melecki. Foto: Mariusz Baryła / Gazeta Trybunalska. Kliknij, aby powiększyć.Spotkanie stanowiło okazję do dogłębnego omówienia publikacji i wsłuchania się w głosy osób, których doświadczenie i autorytet są wśród znawców literatury szczególnie cenione i ugruntowane.
Książka, która obejmuje zapiski z lat 1943 do 1982 jest dziełem badaczki Anny Synoradzkiej – autorki monografii o pisarzu i inicjatorki wydania. Tom okazał się wielkim triumfem wydawcy i edytorki, a jego pierwszy nakład natychmiast został wyprzedany, budząc frustrację wśród czytelników, którzy nie mieli do niego dostępu. Zapowiedziano jednak dodruk na początku stycznia 2026 r.
Wojciech Śmieja podczas ożywionej dyskusji nad książką Andrzejewskiego. Foto: Mariusz Baryła / Gazeta Trybunalska. Kliknij, aby powiększyć.Śmieja podkreślił, iż jest to jedna z najważniejszych książek roku i fundamentalnie ważny, ostatni pisarski dziennik z puli wielkich pisarzy jak Iwaszkiewicz, Mrożek, Gombrowicz.
Unikalność dziennika polega na tym, iż jest to jedyna książka Andrzejewskiego złożona z jego tekstów, które nie są autocenzurowane. Pisarz traktował zapiski jako poligon doświadczalny, autoterapię i miejsce, gdzie mógł być szczery, szczególnie w kwestiach intymnych.
Dziennik Andrzejewskiego jest przedstawiany jako zapis zmagań z formą i rozpadem modernistycznego wyobrażenia o pisarzu, a także jako zapis „gigantycznej samosprzeczności”. Opisuje codzienne życie naznaczone bezsennością, piciem i niezadowoleniem z własnego pisania. Zapiski są „bardzo somatyczne”, co pozwala nazwać go „dziennikiem ciała”.
Książka ujawnia zaskakującą intensywność życia erotycznego w PRL-u, często w formie zwięzłych notatek o spotkaniach z partnerami. Jest to również „dziennik miłosny”, ukazujący wielką energię erotyczną pisarza, który cytuje sentencje, takie jak: „Pożądanie może się wyczerpać, tak, ale zachwyt nigdy”.
Red. Sobolewska nie mogła oprzeć się humorowi Meleckiego.. Foto: Mariusz Baryła / Gazeta Trybunalska. Kliknij, aby powiększyć.Dziennik przedstawia PRL od środka, mechanizmy „zajażdżenia człowieka” nieustannie podsłuchiwanego. Pisarz w retrospekcji wspomina najważniejszy moment, kiedy zemdlał ze strachu na zebraniu partyjnym w latach 50., uświadamiając sobie strach, w jakim żył.
Na koniec rozmówcy zwrócili uwagę na fragmentaryczność tekstu, która czyni go szczególnie aktualnym dla dzisiejszego czytelnika. Omawiana publikacja ma szansę wyciągnąć Andrzejewskiego z „czyśćca” i pozwolić na jego nowe, niekoniecznie tylko polityczne odczytanie.
Całe wydarzenie było ciekawe, inspirujące i chwilami bardzo zabawne, szczególnie dzięki Maciejowi Meleckiemu, który wykazywał się dużą dawką humoru. Potwierdził to, na przykład, komentując zaskoczenie wydawców komercyjnych, iż dziennik Andrzejewskiego tak dobrze się sprzedał. Żartobliwie opisał też fakt, iż Instytut Mikołowski celowo zdecydował się na mniej trwałą formę wydania, która się łatwo rozpada, co jest mistrzostwem świata transpozycji, ponieważ intensywna lektura doprowadza do rozkładu, czyli do tego samego, „o czym ten dziennik traktuje w treści, czy traktuje o rozpadzie”.
Dyr. Melecki. Foto: Mariusz Baryła / Gazeta Trybunalska. Kliknij, aby powiększyć.Dodatkowo, wspomnienia Meleckiego o Baczyńskim i Andrzejewskim, którzy zjedli większość tortu Fedory przeznaczonego dla drugiej żony pisarza przebywającej w szpitalu, oburzają, przerażają i zadziwiają, jednocześnie wprowadzając element humoru. Tego typu anegdoty, przeplatane głęboką analizą literaturoznawczą, uczyniły to spotkanie prawdziwie dynamicznym i niezapomnianym.
Należy przy tym podkreślić, iż kluczową postacią, bez której publikacja ta nie ujrzałaby światła dziennego, jest dr Anna Synoradzka, która podjęła się „orki” redakcyjnej i korektorskiej liczącego 600–700 stron pliku, a jej „mrówczość pracy” jest widoczna w skrupulatnych przepisach i trudzie odcyfrowywania rękopisów.
Dyskusja o literaturze prowadzona była jeszcze kilka godzin, ale już bez udziału publiczności, na kameralnym spotkaniu przy kieliszku wina.
Od lewej: Sobolewska, malarka Iwona Perlińska (tyłem), poeta i redaktor Rafał Gawin, Śmieja, Malecki, malarka Agnieszka Czyżewska. Foto: Mariusz Baryła / Gazeta Trybunalska. Kliknij, aby powiększyć.→ M. Baryła
14.12.2025
• zdjęcie tytułowe: Wojciech Śmieja, Justyna Sobolewska, Maciej Melecki, foto: Mariusz Baryła / Gazeta Trybunalska
• więc o literaturze: > tutaj
© materiał chroniony prawem autorskim – wszelkie prawa zastrzeżone; dalsze rozpowszechnianie treści tylko za zgodą wydawcy „Gazety Trybunalskiej”

