Polskie filmy, które warto obejrzeć. Poleca kulturoznawczyni
Jako kinomaniaczka, kulturoznawczyni i dziennikarka kulturalna kilka razy słyszałam pytanie: "Jakie filmy warto obejrzeć?". I choć odpowiedź nigdy nie jest prosta (wręcz przeciwnie!), postanowiłam przygotować własną listę. Kino światowe już było, czas na polskie.
Nie znajdziesz tu wszystkich klasyków z rankingów najlepszych polskich filmów wszech czasów, bo nie o to mi chodzi. To raczej wybór osobisty, subiektywny, ułożony sercem i głową. Filmy, które mnie poruszyły, zaskoczyły, rozbawiły, zachwyciły obrazem albo językiem. Niektóre są mniej oczywiste, inne od dawna mają status kultowych. Wszystkie jednak łączy to, iż warto je zobaczyć i dać im w sobie wybrzmieć.
1. Rękopis znaleziony w Saragossie (1965, reż. Wojciech Jerzy Has)
To film, o którym słyszał każdy, ale który niewielu naprawdę obejrzało od początku do końca. A szkoda, bo to jedno z najbardziej niezwykłych dzieł w historii kina – nie tylko polskiego. Adaptacja niesamowitej powieści Jana Potockiego to podróż bez końca, pełna opowieści w opowieści, labiryntów znaczeń i zaskakujących zwrotów akcji.
"Rękopis znaleziony w Saragossie" to film, który wymaga cierpliwości, ale nagradza obietnicą prawdziwej filmowej przygody. Nie da się go streścić – można się w nim tylko zanurzyć jak we śnie, z którego wcale nie chce się budzić.
2. Zimna wojna (2018, reż. Paweł Pawlikowski)
Historia miłości Zuli i Wiktora to melodramat spleciony z historią Europy. Pawlikowski potrafi opowiadać obrazem tak, iż każde ujęcie wygląda jak czarno-biała fotografia z wysmakowanego albumu, którą chcemy powiesić na ścianie. Ale nominowana do trzech Oscarów "Zimna wojna" to nie tylko piękny film – to opowieść o tym, jak polityka wdziera się w prywatne życie i jak czasem choćby miłość nie wystarcza, by ocalić ludzi przed światem. Minimalistyczny, a jednocześnie przepełniony emocjami, doskonały.
3. Przypadek (1981, reż. Krzysztof Kieślowski)
"Przypadek" to pytanie o to, co rządzi naszym życiem – los czy wybory? W trzech wariantach losów jednego bohatera Kieślowski pokazuje, iż niewielka decyzja (czy zdążymy na pociąg?) może całkowicie zmienić nasze życie. To film filozoficzny, a jednocześnie przystępny i uniwersalny; niebanalne kino, które uczy patrzeć na własne życie jak na sieć nieskończonych możliwość. Tylko Kieślowski umiał robić takie filmy.
4. Ziemia obiecana (1974, reż. Andrzej Wajda)
"Ja nie mam nic, ty nie masz nic, on nie ma nic – to razem właśnie mamy tyle, w sam raz tyle, żeby założyć wielką fabrykę – to zdanie zna każdy, kto kiedykolwiek zetknął się z Wajdowską adaptacją Reymonta.
Ale "Ziemia obiecana" to dużo więcej niż literacki klasyk na ekranie. To epicki fresk o narodzinach kapitalizmu w XIX-wiecznej Łodzi, opowieść o chciwości i marzeniach. Film olśniewa rozmachem i do dziś zachwyca intensywnością i aktualnością – w końcu pieniądz przez cały czas rządzi światem. Niestety.
5. Wesele (2004, reż. Wojciech Smarzowski)
Film Smarzowskiego jest jak toast gorzką wódką – mocny, celny i zostawia piekący posmak. Jego "Wesele" to nie Wyspiański, tylko Polska początku XXI wieku: skorumpowana, zachłanna, małostkowa, uwikłana w rodzinne konflikty i społeczne obsesje.
To również film błyskotliwy, pełen czarnego humoru, świetnie zagrany i boleśnie prawdziwy. Smarzowski nie moralizuje, tylko pokazuje – i trudno się przy tym nie śmiać, choć chwilę później śmiech zamiera w gardle.
6. Dekalog (1989, reż. Krzysztof Kieślowski)
Dziesięć krótkich filmów inspirowanych przykazaniami – ale to nie katecheza, tylko empatyczne i zniuansowane kino o człowieku. Kieślowski nie daje łatwych odpowiedzi, ale pokazuje, jak kruche i skomplikowane są nasze wybory.
Szczególnie część VI i X pokazują mistrzostwo reżysera – jego zdolność do intymnego spojrzenia na człowieka i uchwycenia dramatów, które często rozgrywają się po cichu. "Dekalog" to kino moralne, ale pozbawione moralizatorstwa, o którym po prostu nie da się zapomnieć.
7. Cicha noc (2017, reż. Piotr Domalewski)
Rodzinne spotkanie przy wigilijnym stole, które staje się portretem współczesnej Polski. Adam wraca na święta do domu i ujawnia plany emigracji – a wraz z nimi wychodzą na jaw skrywane konflikty, żale i marzenia. "Cicha noc" to film o polskiej rodzinie w mikroskali, ale mówiący o całym społeczeństwie. Domalewski nie potrzebuje fajerwerków – skromna forma, naturalistyczne dialogi i świetne aktorstwo tworzą kino niezwykle prawdziwe i... bardzo polskie.
8. Boże Ciało (2019, reż. Jan Komasa)
Historia młodego chłopaka z poprawczaka, który podszywa się pod księdza, brzmi jak materiał na sensacyjną komedię. Komasa zamienia ją jednak w pełnokrwisty dramat psychologiczny o wierze, hipokryzji i potrzebie duchowości. Główny bohater staje się lustrem dla mieszkańców małej wsi – każdy w nim coś widzi, każdy czegoś od niego oczekuje. To film, który pokazuje, iż polskie kino współczesne potrafi być uniwersalne, poruszające i światowe – nieprzypadkowo "Boże Ciało" było nominowane do Oscara.
9. Rejs (1970, reż. Marek Piwowski)
Kultowa satyra na PRL i polską mentalność. Grupa przypadkowych pasażerów płynie statkiem, ale akcja jest tu pretekstem – najważniejsze są absurdalne rozmowy, rytuały i próby "organizowania" wszystkiego. "Rejs" to czysta groteska, nonsens i humor sytuacyjny, który stał się lustrem dla polskiego społeczeństwa. Film Piwowskiego nie zestarzał się ani trochę – obraz zbiorowej mentalności pozostaje boleśnie aktualny.
10. Matka Joanna od Aniołów (1961, reż. Jerzy Kawalerowicz)
Słynna "Matka Joanna od Aniołów" to surowa, ascetyczna opowieść o opętaniu i wierze, oparta na prawdziwej historii z XVII wieku (którą mistrzowsko opisał Jarosław Iwaszkiewicz). Do klasztoru, w którym zakonnice doświadczają rzekomych objawień i transów, przybywa młody ksiądz i rozpoczyna się starcie duchowości, pragnień i tłumionych emocji. Kawalerowicz stworzył dzieło formalnie odważne, gęste w znaczenia i niesamowicie niepokojące, co dodatkowo podbijają monumentalne zdjęcia.
11. Kos (2023, reż. Paweł Maślona)
Historia, jakiej jeszcze w polski kinie nie grali – rozpisana na czarną komedię, groteskę i kino kostiumowe. "Kos" opowiada o Tadeuszu Kościuszce, ale zamiast szkolnej lekcji dostajemy film pełen energii, emocji i buntu. Maślona igra z konwencjami: raz śmieszy, raz szokuje, raz daje do myślenia. To kino, które pokazuje, iż można opowiadać o podręcznikowych wydarzeniach i postaciach świeżo, odważnie i z rozmachem, bez patosu. Dowód na to, iż polska kinematografia potrafi mówić własnym głosem.
12. Jak być kochaną (1963, reż. Wojciech Jerzy Has)
Wojciech Jerzy Has nie opowiada tu wojennej historii wprost – zamiast tego pokazuje, jak pamięć i poczucie winy mogą kształtować całe życie. Felicja, aktorka grana przez Zofię Kucównę, mierzy się nie tylko z własnymi wyborami, ale też z tym, jak ocenia ją społeczeństwo. "Jak być kochaną" to kino psychologiczne w najlepszym wydaniu: kameralne, intymne, a przy tym przejmujące. Daje rzadką perspektywę kobiety, która – w świecie zdominowanym przez męskie narracje wojenne – ma własny głos.
13. Chłopaki nie płaczą (2000, reż. Olaf Lubaszenko)
Dla wielu widzów to po prostu kultowa komedia z cytatami, które weszły do codziennego języka. Ale pod warstwą absurdalnego humoru kryje się portret Polski przełomu – tej, w której młodzi faceci próbują odnaleźć siebie w świecie pełnym stereotypów, przemocy i toksycznych wzorców męskości.
Olaf Lubaszenko opowiada tę historię z lekkością, a jednocześnie trafnie pokazuje, jak łatwo wpaść w pułapkę grania "twardziela". To nie jest film doskonały, ale dziś "Chłopaki nie płaczą" są nie tylko nostalgiczną podróżą, ale także zaskakująco aktualnym komentarzem społecznym na temat męskości w wydaniu "alfa".
14. Chłopi (2023, reż. DK Welchman, Hugh Welchman)
"Chłopi" nie są wierną ekranizacją epickiej powieści Reymonta, ale taką, która udowadnia, iż klasykę można opowiadać na nowo – pięknie, odważnie i z kobiecej perspektywy. Malarska animacja, inspirowana sztuką młodopolską, sprawia, iż każda scena wygląda jak obraz.
Ale sercem filmu jest Jagna – postać zepchnięta przez społeczność na margines, w powieści demonizowana, a tutaj odzyskująca sprawczość. To opowieść o wolności, pożądaniu, samotności i cenie, jaką trzeba zapłacić za bycie inną. Wersja Welchmanów pozwala zobaczyć Reymonta w zupełnie nowym świetle – nie jako pomnik literatury, ale żywą, pulsującą opowieść. I ta muzyka!
15. Niewinni czarodzieje (1960, reż. Andrzej Wajda)
Andrzej Wajda uchwycił moment, gdy młode pokolenie próbuje wyrwać się z cienia wojny i zbudować własną tożsamość. Widzimy warszawską młodzież, która żyje muzyką, flirtami i rozmowami, choć wciąż nosi na sobie ciężar historii. To film bardzo współczesny w duchu – minimalistyczny, skupiony na relacjach i nastroju.
Jazz Krzysztofa Komedy oraz błyskotliwe dialogi Jerzego Andrzejewskiego oraz Jerzego Skolimowskiego czynią z "Niewinnych czarodziejów" niemal manifest pokolenia, które szukało wolności w małych rzeczach. Warto zobaczyć, żeby poczuć puls ówczesnej Warszawy i zrozumieć, iż polskie kino już w latach 60. potrafiło być nowoczesne.
16. Piosenki o miłości (2021, reż. Tomasz Habowski)
Habowski zrobił film, który jest jak zapis ulotnej chwili – coś pomiędzy romansem a portretem współczesnych dwudziesto- i trzydziestolatków. Czarno-biała stylistyka dodaje mu ponadczasowości, ale to dialogi, muzyka i aktorstwo sprawiają, iż film jest aż tak zachwycający.
"Piosenki o miłości" czule opowiadają o relacji rodzącej się gdzieś pomiędzy sceną muzyczną a codziennością – z całym jej chaosem, niespełnieniem i marzeniami. To kino intymne, ale niezwykle uniwersalne: pokazuje, iż najważniejsze uczucia nie potrzebują fajerwerków, wystarczą słowa, spojrzenia i... wspólne śpiewanie.
17. Wszystkie nieprzespane noce (2016, reż. Michał Marczak)
Film, którego wielu nie znosi, ale do którego warto podejść jak do kalejdoskopu chwil i wrażeń. To kino, które najlepiej smakuje, gdy pozwoli mu się swobodnie płynąć jak wspomnieniom. "Wszystkie nieprzespane noce" w rzeczywistości portretują bowiem pokolenie zagubione między hedonizmem a tęsknotą za bliskością – młodych dorosłych, którzy szukają wolności, ale jednocześnie boją się samotności.
Michał Marczak tworzy kino bardzo osobiste, kameralne i pełne niedopowiedzeń. Widz obserwuje bohaterów na imprezach, podczas nieprzespanych nocy i przypadkowych spotkań, a reżyser wcale nie stara się niczego poukładać ani oceniać. Zamiast tego uchwyca puls zagubionego pokolenia. Plus niesamowita nocna Warszawa.