W tradycji, która już wcześniej hołubiła kobiety-wojowniczki, Hu nadał im nie tylko niesamowite moce, ale także radosną godność, tajemniczą powściągliwość i sardoniczny humor.
– David Bordwell
Podczas trzydziestoletniej kariery reżyserskiej nakręcił tylko jedenaście długich metraży. Niespieszne tempo pracy i drobiazgowość nie przeszkodziły mu jednak w dołączeniu do znamienitego grona najważniejszych chińskich reżyserów lat 70. Twórca tzw. nowej szkoły wuxia (wuxia xinpai), konsekwentny wizjoner i perfekcjonista, przez krytyków oraz badaczy kina nazywany protofeministą – King Hu miał zasadniczy wpływ na to, jak w kolejnych dekadach kształtowało się kino sztuk walki, a w nim współczesny wizerunek kobiecych postaci. Doskonałe w boju Yu Shu Lien (Michelle Yeoh) oraz Jen Yu (Zhang Ziyi), śmiercionośna i żądna zemsty Beatrix Kiddo (Uma Thurman) czy odważna i nieustraszona Trinity (Carrie-Anne Moss) – gdyby nie Hu i jego subwersywne spojrzenie na filmowe bohaterki, być może żadna z nich nie miałaby choćby szansy zdobyć miana największych twardzielek popkultury. Retrospektywę twórczości autora będzie można oglądać podczas startującej piętnastego listopada w Warszawie – również online – 17. edycji Azjatyckiego Festiwalu Pięć Smaków.
Filmy wuxia (w tłum. wojownik) reprezentują najstarszy gatunek w kinie chińskim, który do dzisiaj cieszy się ogromną popularnością. Z początku miały wzmacniać wizerunek kraju w czasach kryzysu oraz kultywować mit prawego chińskiego żołnierza. Mimo politycznego wymiaru od zawsze jednak podatne były na międzykulturowe wpływy, chcąc dostosować się do wymagań zagranicznej widowni. Wiele produkcji inspirowanych było hollywoodzkimi westernami oraz europejskimi romansidłami osadzonych w epoce średniowiecza. Korzenie kina wuxia sięgają jednak głębiej – teatru oraz klasyki rodzimej literatury fantasy sławiące legendarnych wojowników i wojowniczki o kryształowej, rycerskiej postawie. Wśród fikcyjnych postaci nie brakowało walecznych bohaterek, których obecność na kartach powieści stanowiła dobrze ugruntowany w kulturze chińskiej trend. Ich przejście z papieru na wielki ekran było tylko kwestią czasu.
"Napij się ze mną"
Na początku lat 60. kobiece gwiazdy kina wuxia wpasowywały się w pożądany wówczas konserwatywny obraz postaci emanujących łagodnym usposobieniem i zapierającą dech w piersiach urodą, których narracyjna rola sprowadzała się najczęściej do wątku romantycznego. Żaden z filmowców przed Hu nie przywiązywał większej wagi do ich wiarygodności ani faktycznej sprawczości. Konfucjańskie tradycje nakazywały: kobieta powinna być skromna, pasywna i posłuszna – najpierw ojcu, następnie mężowi, a później swojemu synowi. Zanim urodzony w Pekinie King Hu wyemigrował do Hongkongu i w 1966 roku odświeżył kino martial arts produkcją "Napij się ze mną", filmy wuxia zanurzone były często w poetyce shenguai, lubującej się w atmosferze osobliwości, nadnaturalnych sił i baśniowych scenerii. Nowa szkoła wuxia (1965-1971) miała ambicję przearanżowania gatunku. W wysokobudżetowych hongkońskich produkcjach ograniczono wątki fantastyczne, stawiając na realizm przemocy i psychologiczną głębię postaci. Walczące kobiety (inaczej nüxia) nie musiały latać ani posiadać nadnaturalnych mocy, by skutecznie "kopać tyłki" swoim przeciwnikom i przeciwniczkom.
Tak było w wypadku Złotej Jaskółki (Pei-pei Cheng), protagonistki "Napij się ze mną", która w filmie jako córka generała z czasów dynastii Ming ma za zadanie odbić swojego brata z rąk lokalnych rzezimieszków. Już sam niekonwencjonalny podział ról – to kobieta jest rycerzem, a mężczyzna "damą" w opałach – wskazuje na wywrotowość dzieła Hu. Emanująca spokojem, powściągliwa i tajemnicza Złota Jaskółka wzbudza ożywienie, gdy wkracza do gospody zapełnionej kryminalistami. Czując na sobie spojrzenie obcych, bohaterka nie traci opanowania i chłodnej elegancji. Ma swoje priorytety – zanim bez zadyszki załatwi ośmiu szermierzy, domaga się wina, bawiąc się z przeciwnikami w grę pozorów. Transgresyjnego wymiaru scenie dodaje fakt, iż protagonistka przebrana jest za mężczyznę i tylko widzowie znają jej prawdziwą tożsamość. Hu stosuje tu znany z chińskiego teatru oraz kina operowego (huangmei diao) cross-dressing, na który można patrzeć wielowymiarowo. Z jednej strony, dochodzi do destabilizacji pojęć męskości i kobiecości, a walcząca w spodniach Jaskółka udowadnia, iż płeć jest jedynie częścią performansu. Z drugiej, nasuwa się smutny wniosek: przeciwnicy traktują ją z należytym szacunkiem i podziwem, najprawdopodobniej tylko dlatego, iż biorą ją za mężczyznę. By wziąć udział w pojedynku na równych zasadach, bohaterka musi wcielić się w "silniejszą" płeć. Z kolei w scenie, gdy Jaskółka niepostrzeżenie próbuje wkraść się do świątyni opanowanej przez wroga, przybiera wygląd długowłosej niewiasty. gwałtownie zostaje jednak rozpoznana i ponosi klęskę, ledwo uchodząc z życiem.
"Napij się ze mną"
Mimo iż wyprodukowane przez braci Shaw "Napij się ze mną" osiągnęło komercyjny sukces i do dzisiaj uważa się je za dzieło feministyczne, debiut Hu ma swoje reprezentacyjne niedoskonałości. Już sam oryginalny tytuł filmu (dosłowne tłum. Wielki pijak/ Great Drunken Hero) wskazuje, iż jego centralną postacią nie jest wcale Złota Jaskółka, ale Fan Da-pei zwany Pijanym Kotem, doskonały szermierz o nadnaturalnych zdolnościach, który na co dzień uchodzi za żebraka i pijaczynę. To on wielokrotnie ratuje protagonistkę z opresji oraz udziela jej schronienia, gdy jest ranna. Z czasem okazuje się, iż wspólnik bandytów, mnich Liao Kung, to dawny rywal Fan Da-pei, przez co postać Jaskółki schodzi na drugi plan w boju o życie swojego brata. Poprowadzenie wątku bohaterki pozostawia u widza niedosyt. Mimo rozczarowującego dla niej zakończenia postać grana przez Pei-pei Cheng była dla Hu powodem do dumy, stanowiąc zapowiedź nowego typu charakternych i silnych nüxia, które niedługo miały pojawić się na dużym ekranie. Zrealizowana rok później na Tajwanie "Gospoda Smocze Wrota" przyniosła Hu jeszcze większe pieniądze i rozgłos. W filmie inspirowanym tradycją chińskiej opery skorumpowany i nikczemny eunuch skazuje na śmierć uczciwego ministra obrony. Jego dzieci zostają wygnane do tytułowej gospody, gdzie grozi im ogromne niebezpieczeństwo ze strony tajnych służb cesarskich. Wśród popleczników ministra znajduje się m.in. zgrane rodzeństwo bojowników – porywczy i lekko nieokrzesany Zhu Ji (Xue Han) oraz jego waleczna i twardo stąpająca po ziemi siostra, Zhu Hui (Shangguan Lingfeng) dumnie nosząca na sobie męski ubiór. Bohaterka o ogromnym duchu walki nie odstaje umiejętnościami od reszty szermieży. Mimo iż nie pełni w filmie kluczowej roli, jej opanowanie, cierpliwość i spryt stanowią dla temperamentnego brata oraz całego męskiego zespołu cenne dopełnienie. Wizerunek ubranej w błękit młodej wojowniczki, z gracją dzierżącej w dłoni zakrwawiony miecz zrobił z nastoletniej wówczas Shangguan Lingfeng prawdziwą gwiazdę kina.
W nagrodzonym w Cannes "Dotyku zen" (1971) centralną postacią filmu (wskazuje na to choćby oryg. tytuł: "Xia nü") jest tajemnicza i pewna siebie Yang (Hsu Feng), która pojawia się nieoczekiwanie w życiu Gu (Shih Chun), ubogiego i fajtłapowatego malarza po trzydziestce. Gdy mężczyzna spotyka ją w mieszczącej się nieopodal jego domu opuszczonej posiadłości, omal nie dostaje zawału, biorąc ją za ducha. Enigmatyczna piękność roztacza wokół siebie aurę niewinności, ale nie dajcie się zwieść pozorom – to tak naprawdę twarda i świetnie wyszkolona sztukmistrzyni, a także niezależna młoda kobieta, która nie boi się podejmować trudnych decyzji na przekór społecznym oczekiwaniom. Matce Gu (Ping-Yu Chang) marzy się małżeństwo syna z nowo napotkaną dziewczyną, której żali się, iż brak wnuka skończy się dla ich rodziny przerwaniem ciągłości rodu. Z kolei Yang i Gu kilka łączy, mimo to rodzi się między nimi nić porozumienia i sympatii. Protagonistka spędza noc z mężczyzną, ale odrzuca jego oświadczyny, dając mu do zrozumienia, iż ów zbliżenie miało charakter jednorazowy. Gdy po ich wspólnej nocy do sypialni bezceremonialnie wpada jeden z żołnierzy ścigających kobietę i wytyka jej "rozwiązłość" (slut shaming istniał już za czasów dynastii Ming), Gu zdaje sobie sprawę, iż Yang nie jest tym, za kogo się podaje. Bohaterka okazuje się nie tylko doskonałą wojowniczką, ale także poszukiwaną córką zhańbionego i zamordowanego przez dongchang urzędnika, który chciał donieść cesarzowi o zbrodniach okrutnego eunucha Wei.
"Dotyk zen"
Reżyser w umiejętny sposób łączy romans z revenge story, kinem grozy oraz transcendentalną symboliką Zen, która uwidacznia się we frenetycznej scenerii, a także niezwykłej, opartej na przeciwieństwach relacji dwojga bohaterów. Nielękająca się wrogów, pełna sprawczości i altruizmu Yang reprezentuje w filmie sferę militarną (wu), a stroniący od konfliktów, oczytany i myślący strategicznie Gu – ścieżkę edukacji i nauki cywilnej (wen). Tylko synergia tych dwóch sił pozwoli im na pokonanie przeciwnika. Kształtująca chiński archetyp męskości zależność wu-wen wzbudza w "Dotyku zen" również refleksje na temat osadzonych w konfucjanizmie ról płciowych oraz rzadko pokazywanego kobiecego pożądania. Yang rozdarta pomiędzy społecznymi obowiązkami (wyjścia za mąż, spłodzenia dziecka) a wolną wolą i emancypacją (pragnieniem znalezienia swojego miejsca na świecie) w sposób uniwersalny odzwierciedla rozterki ówczesnych kobiet. Ostateczna decyzja protagonistki zaskakuje. Nüxia jednocześnie godzi się z zasadami patriarchalnego porządku świata oraz im się sprzeciwia. Daje Gu potomka, zapewniając ciągłość rodu. Porzuca jednak rolę matki i partnerki i wstępuje do klasztoru w poszukiwaniu drogi oświecenia. Mimo rozmachu i artystycznej pieczołowitości "Dotyk zen" nie odniósł jednak finansowego sukcesu. Przyczyn upatrywano m.in. w niespójnej strategii sprzedaży filmu – Hu nie miał złudzeń, iż to obraz feministyczny i w pewien sposób wywrotowy, z kolei dystrybutorzy za wszelką cenę usiłowali wypromować produkcję przede wszystkim wśród mężczyzn. Niedookreślenie grupy docelowej filmu ujawniło pewien paradoks w kwestii preferencji ówczesnych odbiorców. Tytuł wskazujący na opowieść o kobiecie xia mógł zniechęcić część męskiej publiczności preferującej w kinie perypetie męskich sztukmistrzów w stylu Bruce'a Lee. Z kolei kobieca widownia, która nie przywykła do emancypacyjnych herstorii z gatunku wuxia, też nie ruszyła tłumnie do kin. W zrealizowanych kilka lat później, odbiegających nieco od gatunku wuxia "Deszczu w górach" oraz "Legendzie gór" również nie brakowało ciekawych żeńskich bohaterek. W pierwszym z nich Hu wprowadził na ekran postać narwanej i buntowniczej złodziejki (Feng Hsu), która na zlecenie Wielmożnego Wena, podając się za jego konkubinę, ma wykraść z buddyjskiego klasztoru cenny manuskrypt. Nüxia bywa wybuchowa i popełnia błędy, jednak doskonale zna swoją wartość i nie daje się rozstawiać po kątach. Gdy Wen sugeruje, iż skoro już udaje jego partnerkę, równie dobrze mogłaby mu się oddać, kobieta nie kryje oburzenia: "Sprzedaję swoje umiejętności, nie ciało!". W sieci intryg i niespodziewanych zdarzeń bohaterka porzuca życie rabusia, wstępując do zmaskulinizowanego dotąd klasztoru.
"Dotyk zen"
Z kolei w "Legendzie gór" Hu definitywnie rezygnuje z realizmu, dając się ponieść legendom o złych duchach, sile buddyjskiej sutry oraz przynoszących zgubę femme fatale. Główny bohater filmu – Hu (wielokrotnie występujący w filmach autora, Chun Shih) – ma za zadanie skopiować sutrę dzierżącą kontrolę nad nikczemnymi duszami. W Forcie Północnym, dawnej siedzibie generała Hana, spotyka skrybę, Pana Tsuiego (Chan Wai-Lau), praczkę Wang (Rainbow Hsu) oraz jej piękną i temperamentną córkę Melodię (ponownie goszcząca u reżysera Hsu Feng). Nowi towarzysze udzielają mu schronienia i zapraszają na suto zakrapianą wieczerzę. Hu upija się do nieprzytomności i nazajutrz dowiaduje się od Melodii, iż spędził z nią namiętną noc (sic!). Zdezorientowany mężczyzna godzi się na szybki ślub. Z czasem okazuje się, iż jego małżonka to wcielenie niebezpiecznego demona, który chce wykraść sutrę i przejąć kontrolę nad zmarłymi. Na ekranie z diaboliczną i żądną krwi Melody kontrastuje postać emanującej boską energią Cloud (Sylvia Chang), której hipnotyzująca gra na flecie oraz dobro urzekają Hu. Na tle mistycznej i współodczuwającej z bohaterami scenerii dochodzi do widowiskowych pojedynków między kobietami. W czasach, gdy chińskie kina podbijały pełne przemocy, hipermęskie filmy wuxia w reżyserii Chang Cheha, spadkobiercy tradycji kung-fu wywodzącej się z klasztoru Shaolin, King Hu reprezentujący szkołę Wudang, stawiał na filmy z wysublimowaną choreografią walk i silnymi kobiecymi postaciami w centrum. Wojowniczki Hu odrzucały archetyp posłusznej, biernej i delikatnej jak kwiat lotosu kobiecości. Dzięki niemu bohaterki kina wuxia przedarły się z krainy romansów oraz sentymentalizmu do brutalnego i pełnego niesprawiedliwości świata mężczyzn. Tam czekała ich droga do emancypacji i mainstreamu.