Po dwóch latach przerwy do Netfliksa wraca „1670” z 2. sezonem. Czy polski serial komediowy znów podbije serca rodaków? Odpowiedź znajdziecie poniżej.
Rodzima oferta popkulturowa od lat nie miała serialu, który odbiłby się tak szerokim echem, jak „1670„. W ubiegłej dekadzie udało się to częściowo „Ślepnąc od świateł” – jeżeli brać pod uwagę ilość viralowych tekstów, przeróbek czy dialogów, które zakiełkowały w naszym codziennym języku. Komediowy hit Netfliksa poszedł jednak o krok dalej. Wytworzył wokół siebie nie tylko ogromną fanbazę, ale też wzbudził szeroko zakrojoną dyskusję społeczną (a choćby akademicką). Sprokurował dialog historii ze współczesnością, zmusił do refleksji nad polskością czy wreszcie rozbawił naród do łez.
1670 sezon 2 – wielkie zmiany w Adamczysze. Co nowego?
Debiutujący dziś ośmioodcinkowy 2. sezon startuje zatem z zupełnie innej pozycji. Widzowie wiedzą już, iż mają do czynienia z uznaną marką, a twórcy są świadomi, iż niesie to ze sobą nowe wyzwania. W międzyczasie z pewnością pojawiła się presja, by nie tyle dorównać sukcesowi debiutanckiej odsłony, ile pokazać, iż da się zrobić to lepiej. Albo inaczej. I wiecie co, mając za sobą całość nowej serii, z pełną odpowiedzialnością stwierdzam, iż jest i lepiej, i inaczej.

W serialowej Adamczysze zmieniła się bowiem nie tylko pora roku i status społeczny naszych bohaterów. Podczas gdy ubłoconą wieś z przełomu zimy i wiosny zastąpiło upalne lato, większej modyfikacji uległa sama forma serialu. Adamczewscy może i dostąpili awansu wewnątrz szlacheckiego łańcucha pokarmowego, ale nas – bardziej niż głębokość sakwy – interesować będzie głębia ich emocji. To już nie jest wyłącznie, bądź co bądź fenomenalnie nakręcony, zbiór gagów. 2. sezon ma jasno określoną narrację fabularną, która zabierze nas w wiele niespodziewanych miejsc. A przy tym oczywiście rozbawi do łez.
Dość powiedzieć, iż scena otwierająca nową porcję odcinków rozpoczyna się sekwencją taneczną rodem z musicalu, w której Jan Paweł (Bartłomiej Topa) świętuje wraz z chłopami brak Andrzeja (Andrzej Kłak) we wsi. Tuż potem wybieramy się z Adamczewskimi na wywczas do Turcji, co – w niespodziewanym zwrocie akcji z udziałem… kebaba – stawia przed sarmacką familią wielkie szanse na „usprawnienie” swej pozycji w gminie. Z konsekwencjami tego wyzwania nasi szlachcice i szlachcianki będą mierzyć się przez calutki 2. sezon.
1670 sezon 2 – o czym jest ta seria polskiego hitu Netfliksa?
W głowie właściciela (całej) Adamczychy pojawia się ważne pytanie – które z trojga dzieci winno zarządzać (średnio zarządzanym do tej pory) folwarkiem. Stanisław (od tego sezonu Filip Zaręba, „LARP”) wydaje się oczywistym kandydatem z racji bycia pierworodnym, podczas gdy Jakubowi (Michał Sikorski) nie pomaga fakt, iż urodził się drugi, a Anieli (Martyna Byczkowska) – iż urodziła się kobietą. Perspektywa przejęcia rodzinnego biznesu stawia przed młodymi istotne rozterki tożsamościowe, które zmuszą ich do weryfikacji własnych pragnień względem tego, czego wymaga rodzina.

Odmieniony (nie tylko z twarzy) Stanisław czuje, iż boleśnie utkwił w cieniu ojca; zakochana w Macieju (Kirył Pietruczuk) Aniela toczy wewnętrzną walkę o to, co niesie ze sobą nazwisko Adamczewskich; ukochany przez fanów Jakub zostaje odrzucony na bok, jak przystało na drugiego syna w XVII wieku. Każdy z nich doczekuje się w 2. sezonie „1670” pełnoprawnego wątku, który śledzimy w gruncie rzeczy na przestrzeni wszystkich odcinków. Rodzinną układankę zamyka skryta w skorupie Zofia (Katarzyna Herman), która symbolicznie schowała swe płomiennie rude loki pod czepkiem.
Przy takim układzie sił w Adamczysze największym wygranym 2. sezonu „1670” zostaje… Bogdan (Dobromir Dymecki). Pomysłodawca i scenarzysta hitu, Jakub Rużyłło, od dawna zapowiadał, iż jego niesamowite przyjęcie przez fanów poskutkuje tym, iż Bogdana będzie znacznie więcej. Nasz ulubiony bohater największych polskich porażek bitewnych zadomowił się w dawnym dworku Andrzeja, a po wsi dumnie przechadza się, szpanując kasą, nową zbroją czy wreszcie umytym ciałem. Choć trudno przyznać to przed samym sobą, brakuje mu tylko jednego – drugiej połówki.
À propos drugich połówek – najciekawszym wątkiem nowej serii w moim mniemaniu obdarowany został Maciej. Pomocnik kowala, którego imienia wciąż nie pamięta Jan Paweł, lawiruje między miłością do Anieli i swym poddańczym statusem, a co za tym idzie, zaczyna na poważnie rozmyślać o przyszłości. By zamienić wyobrażenia w realia, Maciej wplątuje się w kryminalną intrygę rodem z „Breaking Bad„, ale jego plany mocno krzyżuje pojawienie się pewnego Marcina na białym rumaku (Jędrzej Hycnar, Napad). Trójkąt miłosny w Adamczysze? Wypieki na twarzy gwarantowane.
1670 – sezon 2 to większy rozmach, skala i bohaterowie
Gdy gościłem na planie 2. sezonu „1670”, Maciej Buchwald jasno stwierdził, iż ekipie zależy przede wszystkim na rozwinięciu świata serialu. Wówczas trudno było przewidzieć, iż za słowami reżysera kryje się… tak wiele. Nie dość iż w nowej serii do głosu wreszcie dochodzą chłopi i chłopki (na tym – hehe – polu przodują m.in. Wojciech grany przez Kazimierza Mazura czy Regina w interpretacji Ireny Melcer), to liczba nowych lokacji, postaci i wątków pobocznych dowozi, jak Sobieski pod Wiedniem (tak, Sobieski też się tu pojawia).

Rozmach 2. sezonu „1670” względem debiutanckiej odsłony? To tak, jakby wziąć „Bitwę pod Grunwaldem” Matejki i postawić ją obok skromnego pejzażu Chełmońskiego. Pamiętajmy przy tym, iż premierowe odcinki zachwycały drobiazgową oprawą wizualną, ślicznymi kadrami i mnogością detali, które nierzadko pojawiały się na ekranie przez kilka sekund. Nowa seria to kontynuacja tego podejścia, ale powiększona o kilka rozmiarów. Odpowiadający za zdjęcia Nils Croné (będący, o ironio, Szwedem) wciąż czaruje za kamerą, zaś stojący na czele scenografii Mietek Koncewicz dostał przestrzeń godną swego talentu. Strach pomyśleć, co wymyślą dalej.
Plany udające XVII-wieczny turecki bazarek, rozległe kasyno czy Kraków będący tłem – iście szatańskiego – wieczoru kawalerskiego cieszą oczy rozbiegane za kolejnymi smaczkami ukrytymi w tle. Sekwencje uroczystości pokroju orgiastycznej Nocy Kupały czy królewskich dożynek przewidzianych na finał imponują zarówno techniczną maestrią, jak i kolejnymi intrygująco absurdalnymi wynalazkami. By wymienić tylko kilka z nich: uniwersum „1670” poszerzono tym razem o sarmacki mur©, farbokusze© czy sklep z odzieżą patriotyczną, w którym można nabyć koszulkę ze Skrzetuskim na plecach.
W myśl złotej sentencji Jana Pawła ze zwiastuna – „kto nie ryzykuje, ten nie je ziemniaków” – filmowcy wyraźnie postawili na eksperymenty z formą. Choć „1670” w 2. sezonie to wciąż najsampierw absurdalna komedia, Buchwald i Kordian Kądziela postanowili sprawdzić, ile gatunków i filmowych konwencji uda im się upchnąć w nowych odcinkach. I takim oto sposobem, 5. odcinek zamienił się w film grozy z elementami fantasy, a ten o Nocy Kupały urósł do miana erotycznego romansu z obowiązkową dramatyczną sceną fatalnych kochanków w deszczu.
1670 sezon 2 – czy wciąż warto oglądać serial Netfliksa?
Czy przy tym wszystkim „1670” straciło swojego satyrycznego pazura, który rozdzierał granicę między współczesnością a srebrnym wiekiem w historii Polski? Bynajmniej. Pomimo tego, iż twórcy otwarcie mówią o ograniczeniu komedii kosztem rozwoju fabuły, serial Netfliksa wcale nie odsuwa się od unikatowego poczucia humoru Rużyłły, Buchwalda i reszty ekipy. Choć momentami – w szczególności bliżej finału – robi się naprawdę poważnie, to wciąż absurdalna komedia wyznacza główne tory, po których nieudolnie suną Adamczewscy.

Filmowców dalej bawi XVII-wieczna januszada, klasyki polskiego internetu w barokowym wydaniu czy nieznosząca sprzeciwu sarmacka megalomania. Z oczywistych, przytoczonych wyżej względów, obiektem żartów, który (dosłownie) urósł względem poprzedniej serii, jest Bogdan – wydaje się, iż to z jego ust tym razem padną najczęściej cytowane kwestie. Nieco rozczarowującym wątkiem może być z kolei ten księdza Jakuba. Nie dość iż dość znacząco ograniczono jego gagi, to zmiana, która zachodzi w nim pod koniec, mogłaby zostać zasygnalizowana nieco wyraźniej.
Scenarzyście należą się jednak spore pochwały za odwagę. W drugiej połowie sezonu nie raz zaskoczą was scenariuszowe decyzje, które podjął Rużyłło względem poszczególnych postaci, mając na uwadze – zamówiony w międzyczasie – sezon nr 3. Nie ma tu również mowy o odcinaniu kuponów. Niezwykle powszechne w sitcomach odtwarzanie żartów ustępuje tu miejsca sporadycznym i jak najbardziej zgrabnym odniesieniom do poprzedniej serii. jeżeli iść do przodu, to na całego.
Bo widzicie, 2. sezon „1670” to krok – albo może i choćby kilka sporych kroków – do przodu. jeżeli debiutancka odsłona była po to, by sprawdzić, jak żyzny jest ten grunt, to nowa seria pokazała, iż może on przynieść obfite plony. Nie mam żadnych wątpliwości, iż w tym uniwersum pozostaje jeszcze wiele do powiedzenia, pokazania i obśmiania. Biało-czerwone serce roście, widząc, jak twórcy serialu nie chcą stać w miejscu i ewoluują razem z formą. Jak by powiedział Jan Paweł, to sytuacja typu wiktoria-wiktoria.