Drugi sezon polskiego serialu 1670 wylądował już na platformie Netflix. Pierwszy sezon odniósł zaskakująco ogromny sukces. Czy kontynuacja komedii w czasach szlacheckiej Polski utrzymała wysoki poziom?
Serial 1670 to było ogromne zaskoczenie na polskim rynku filmowym. Poza genialnym scenariuszem i trafną satyrą polskiego społeczeństwa, była to bardzo dobrze przygotowana produkcja od strony technicznej. Świetnie oświetlone, olśniewające ujęcia czy przyjemny, kreatywny montaż to tylko przykłady. W dalszych odcinkach twórcy podołali wyzwaniu, więc w wielu aspektach jakość produkcji zdecydowanie nie spada. Idealnie jednak nie jest i nie wszystko do końca się udało.
Pierwszy sezon 1670 skupiał się na całej wsi Adamczycha i jej życiu. Poznaliśmy wtedy naszych głównych bohaterów. Centralną postacią był oczywiście Jan Paweł Adamczewski (Bartłomiej Topa) wraz ze swoją całą rodziną — Zofią (Katarzyna Herman), Anielą (Martyna Byczkowska), Jakubem (Michał Sikorski) oraz Stanisławem (Michał Balicki, w drugim sezonie Filip Zaręba). Szlachcic był w ciągłym sporze z Andrzejem (Andrzej Kłak), który posiadał większą część wspomnianej wsi. Poza tym śledziliśmy kwitnący romans między Anielą a pomocnikiem kowala Maciejem (Kirył Pietruczuk). Większą rolę w historii miał także Bogdan (Dobromir Dymecki), brat Zofii. Drugi sezon 1670 kontynuuje wiele wątków zapoczątkowanych w poprzednich odcinkach. Scenarzysta Jakub Rużyłło oraz duet reżyserski Macieja Buchwalda i Kordiana Kądzieli przygotowali także wiele nowości i nadzwyczajnych rozwiązań, które wielu przypadną do gustu.
W drugim sezonie najbardziej obawiałem się właśnie scenariusza. Twórcy ewidentnie zostawili sobie furtkę na kontynuację historii, jednak czułem, iż nie w tym tkwiła siła tego serialu. Nie pomyliłem się, choć moje obawy były znacznie większe. Przygody Jana Pawła czy Anielki już w pierwszym sezonie były dla mnie drugorzędne. O wiele ciekawsze wydawały się „misje poboczne” naszych bohaterów. Niestety im bardziej poznajemy Adamczewskich, tym bardziej przewidywalni się stają. Cały świat przedstawiony nie wydaje się już tak ciekawy, jak w poprzednim sezonie. To jest niestety problem bez rozwiązania ze względu na budowanie narracji opartej na komedii i satyrze. Twórcy mogą zaskakiwać nas jedynie kolejnymi wymyślnymi nawiązaniami do popkultury, historii czy polskiego społeczeństwa. Porównał bym to do serialu Rick i Morty, w którym doświadczymy dokładnie tej samej sytuacji. Na całe szczęście w 1670 twórcy dalej doskonale sobie radzą z komizmem.

Charakterystyczna dla 1670 jest jego „polskość”, która nie od biega od rzeczywistości i nadaje serialowi wyjątkowego charakteru. Widać, iż scenarzysta i reżyserski duet znają się na rzeczy i poświęcili wiele uwagi na zbadanie naszej rzeczywistości. Nawiązania do memów, polskich przywar, sytuacji politycznej, historii i wielu innych działają świetnie. W drugim sezonie tego nie brakuje, choć przyznam, iż czasem twórców mogło trochę ponieść. Całość zaczyna robić się momentami tak absurdalna, iż przypomina amerykańskie produkcje jak Deadpool i Wolverine czy Nagą broń. Na wyróżnienie zasługuje tutaj ostatni odcinek, który zdaje się najbardziej odjechany z całego sezonu. To wszystko to oczywiście czysta rozrywka. Niemniej w takich momentach warto się zastanowić, w jakim stopniu warto poświęcić głębię i potencjał historii w takich produkcjach na rzecz zabawiania widzów? Osobiście uważam, iż w świecie pełnym problemów przydaje się taki serial jak 1670, który pozwala odetchnąć i trochę się pośmiać.
W drugim sezonie twórcy rozwijają również relacje między głównymi bohaterami. Aniela i Zofia to duet o prawdziwym, w pewnym momencie choćby uroczym charakterze. Natomiast połączenie Jakuba i Stanisława jest wręcz wybuchowe. Jan Paweł w relacji z samym sobą stał się niestety nieco nudny. Bohatera postawiono w nowych sytuacjach, ale w nim samym mało się zmienia. To postać spójna w swoich dążenia postawionych jeszcze w poprzednim sezonie. Brakuje w nim jednak jakiegoś powiewu świeżości, który zachęcałby do śledzenia jego losów. To postać centralna, a zdarza się, iż jej obecność i głupota czasem irytują. Zrezygnowałbym np. z wielu momentów bezpośredniego łamania czwartej ściany, które nierzadko wydawały się zbędne. Zaskoczeniem mimo wszystko jest Bogdan, którego losy są dość pociągające. Trochę czasu ekranowego zyskuje także kilka postaci pobocznych, które doskonale wpisują się w klimat serialu.

Temu wszystkiemu towarzyszy aktorstwo wysokich lotów, które pozwala uwierzyć w kreacje bohaterów. Każdy z obsady świetnie odnajduje się w satyrycznej rzeczywistości i swoją grą wzbogaca humor serialu, którym i tak ten już kipi. W porównaniu do pierwszego sezonu twórcom udało się także popracować nad tempem narracji. Historia w najnowszych odcinkach jest bardziej spójna, a wszelkie plot twisty bardziej zachęcają do dalszego oglądania. Twórcy genialnie zapowiadają dalsze wydarzenia pozornie drobnymi sytuacjami i elementami, które później okazują się najważniejsze dla fabuły. Często wykorzystywany jest także montaż równoległy, który nie pozwala nikomu się zanudzić.
Już od pierwszych ujęć drugiego sezonu serial wręcz chwali się swoim urokiem i klimatem. Scenografia, kostiumy i światło tworzą nieziemską wiejską atmosferę. Z tym wiążą się również sugestywne kolory, które świetnie urozmaicają wszystkie sceny. Przemyślane ustawienie i ruch kamery to także aspekt świadczący o pomysłowości twórców. Często, ale nie w nadmiarze, wykorzystywane są ujęcia np. przez obiekty. Wykorzystywane są chętnie ogromne zbliżenia lub dokumentalny styl kręcenia scen znany z serialu The Office. Oglądając drugi sezon, warto przyglądać się otoczeniu naszych bohaterów, gdyż ono często zawiera zabawne smaczki. Ta dbałość o szczegóły staje się powoli domeną twórców.

Serial 1670 to wyjątkowa produkcja, która w drugim sezonie dalej potrafi zaskoczyć swoją oryginalnością. To rozrywka bez zobowiązań. Widowisko napotyka oczywiście problemy związane ze swoją formą, ale twórcy nie najgorzej sobie z nimi radzą. Niestety serial prawdopodobnie z sezonu na sezon będzie miał tendencję spadkową, o ile twórcy nie wymyślą bardziej pociągającej historii. Na tę chwilę jego styl i założenia wystarczają, ale z czasem mogą zacząć męczyć. Scenariusz wypełniony jest trafnymi nawiązaniami i bawiącymi żartami, a sam serial dalej wygląda i brzmi niezwykle dobrze. Humor pozostaje specyficzny i o ile pierwszy sezon nie trafił w czyjś gust, ten również się nie spodoba. Niemniej fanom pierwszych ośmiu odcinków zdecydowanie polecam wskoczyć ponownie do Adamczychy. Dobra zabawa gwarantowana!
fot. główna: materiały prasowe