15 listopada wchodzi do kin „Gladiator II”. A jak powstawała pierwsza odsłona hitu z Russelem Crowem?

supernowosci24.pl 1 miesiąc temu
Kadr z filmu „Gladiator” w reż. Ridleya Scotta. Produkcję będzie można obejrzeć już w niedzielę, 24 listopada o godz. 20:00 w TVN7. (Fot. Printscreen z filmu „Gladiator”).

– Ups, to chyba będzie najgrubszy rzymski generał w historii kina – pomyślał Russell Crowe, gdy po 6 tygodniach morderczych treningów, jego odbicie w lustrze wciąż się nie zmieniało. A to był dopiero początek wyzwań, jakim musiał sprostać, by brawurowo wcielić się w rolę tytułowego Gladiatora… Rolę, która przyniosła mu Oscara!

Ponoć do roli Maximusa byli brani m.in. Mel Gibson i Antonio Banderas. Reżyser filmu zaprzecza jednak, twierdząc, iż od razu wybrał Russella Crowe’a. – Russell jest agresywny i masywny, a ja kogoś takiego potrzebowałem. Zauważyłem Russella o wiele wcześniej w filmie „Świat przemocy”. Pomyślałem wtedy o nim – to zwierzę! Dopiero później, kiedy się z nim spotkałem, odkryłem, jaki jest też inteligentny i wygadany – wspominał Ridley Scott. Ciekawostką jest, iż pierwotnie, główny bohater nie miał się nazywać Maximus, a Narcissus. To imię nosił bowiem człowiek, który w rzeczywistości zabił Kommodusa.

20 kg mniej…

Gdy Russell Crowe zgodził się zagrać generała Maximusa Decimusa Meridiusa, miał sporą nadwagę, a na zrzucenie balastu nadmiernych kilogramów i wyrzeźbienie sylwetki, tylko 6 miesięcy. Osobiście, aktor nie miał problemu ze swoimi krągłościami:

– Należę do tych, którzy bez odpowiedniej motywacji, nie zadali by sobie trudu zrzucenia zbędnych kilogramów – mówił.

Kadr z filmu „Gladiator” w reż. Ridleya Scotta. (Fot. Printscreen z filmu „Gladiator”).

On tę motywację miał! Była nią kooperacja z genialnym Ridleyem Scottem! Najpierw aktor zapisał się do ośrodka leczenia otyłości. Z zamierzonych 2 tygodni, wytrzymał tydzień. Wrócił więc na swoją farmę w Australii, zatrudniając osobistego trenera oraz dietetyka. Początki były ciężkie, a efekty, mimo 6 tygodni wylewanego potu – niewidoczne. Poza treningami, aktor włączył się więc w okołodomowe prace. Reperował płoty, przeganiał bydło, sadził drzewa… Po 3 miesiącach już z zadowoleniem mógł spojrzeć w lustro. W sumie schudł ok. 20 kg!

.. i przebity policzek

To był jednak dopiero początek bolesnej filmowej ścieżki pełnej wyzwań. – (…) starałem się zmusić moje ciało robić to, co potrafiłby Maximus; nauczyłem się też wykorzystywać obie ręce do władania bronią, tak jak on by to robił – wspominał aktor. Trzeba przyznać, iż sztuka ta mu się udała, a jego walki na arenie wyszły nadzwyczaj efektownie. Sam Crowe okupił to jednak licznymi obrażeniami.

„Gladiator” – zwiastun.

– Pękła mi kość w stopie, miałem też małe pęknięcie w biodrze, nie do końca wróciło mi też czucie w palcach u dłoni. Naciągnąłem ścięgna w obu rękach, na szczęście nie w tym samym czasie, więc miałem wtedy sprawne drugie ramię, którym mogłem wymachiwać – wylicza Russell Crowe.

– Do tego w scenie walki w lesie, która wypadła jakby w niej użyto więcej napalmu niż w „Czasie apokalipsy”, mój koń oberwał w tyłek jednym pociskiem i poniósł. On miał na głowie klapki, ja hełm i obaj kompletnie nic nie widzieliśmy. Kiedy wycofując się tyłem koń wpadł na drzewo, jedna z gałęzi się odgięła i walnęła mnie w policzek przebijając go na wylot – wspominał aktor. Pamiątkę, w postaci szwów na policzku można zaważyć na ekranie.

W tym kontekście nie dziwi więc mało dyplomatyczny list Crowe’a, do producentów, którzy zakazali mu gry w piłkę na planie: „Każecie mi wywijać mieczem i poskramiać tygrysy, a nie mogę grać w taką dziecinną grę, jaką jest futbol?! Pocałujcie mnie w tyłek! Uściski, Russell”.

Crowe stworzył bohatera

„Gladiator” to jednak nie tylko brutalny świat, w którym dominuje przemoc. To także nostalgia i tęsknota, której dał się ponieść odtwórca głównej roli. Na przykład opis rodzinnego domu Maximusa stworzył sam Crowe pod wpływem tęsknoty za własną farmą i najbliższymi. To Russell stworzył swojego bohatera – wzbogacał jego dialogi, inspirując się m.in. „Rozmyślaniami” Marka Aureliusza.

– Dużo czytałem o historii Rzymskiego Imperium i napakowałem sobie głowę rzeczami, z którymi obeznany byłby Maximus, takie jak znajomość zagadnień wojskowych i broni. Poza tym uważałem, iż jeżeli ktoś taki jak Maximus wychowywany jest od dziecka na żołnierza lojalnego swemu Cezarowi i nauczycielowi w jednej osobie, to sam musi być przepełniony jego stoickimi naukami – tłumaczy Crowe.

Kadr z filmu „Gladiator” w reż. Ridleya Scotta. (Fot. Printscreen z filmu „Gladiator”).

Koloseum z gipsu…

Do realizacji „Gladiatora” przystąpiono z wielkim rozmachem. Szczególnych nakładów sił i pieniędzy wymagała replika Koloseum. 16-metrową budowlę ze sklejki i gipsu oraz rekonstrukcję cesarskiego pałacu, budowano ponad 2 miesiące. I choć były to tylko makiety, ich koszt wcale nie był mały, bo opiewał na blisko milion dolarów!

– Ridley Scott, wsparty przez archeologów i historyków, praktycznie odbudował z ruin antyczny Rzym, starając się z pedantyczną pieczołowitością odtworzyć każdy detal budownictwa i szczegół wyposażenia wnętrz z okresu Rzymskiego Imperium – pisze Jolanta Sapeta w biografii Russella Crowe’a.

Ciekawostką jest, iż oglądana na ekranie widownia Koloseum, w rzeczywistości była sporo uboższa w rzymskich obywateli. Tylko dwa dolne rzędy wypełnili statyści. Reszta publiki została wygenerowana komputerowo.

Pełne ręce roboty mieli za to kostiumolodzy. Na potrzeby produkcji powstało ponad 10 tysięcy kostiumów i 27 tysięcy fragmentów zbroi. Pozostając w temacie garderoby warto zwrócić uwagę na charakterystyczny sygnet noszony przez odtwórczynię Lucilli. Miał on ok. 2000 lat, a natknęła się na niego w sklepie z antykami sama Connie Nielsen.

…śnieg z papieru

Twórcy „Gladiatora” musieli zmagać się z wieloma problemami. Jednym z nich był śnieg, który miał padać podczas otwierającej film, bitwy. Nie mogła im pomóc natura, więc biały puch wyprodukowano… ze zrolowanych kawałków papieru.

Kadr z filmu „Gladiator” w reż. Ridleya Scotta. (Fot. Printscreen z filmu „Gladiator”).

Także obecność tygrysów na planie nastręczyła dodatkowych trudności. Z racji restrykcyjnych przepisów panujących w Maroko, gdzie kręcono film, sprowadzenie „własnych” zwierząt okazało się bardzo problematyczne. Ostatecznie, wypożyczono je z zoo w Rabacie. Na szczęście „bestie z areny” gwałtownie oswoiły się z ekipą i nie nastręczyły żadnych kłopotów.

O wszystkich problemach zapomniano, gdy film trafił do kin. 100 mln. dolarów zysku po pierwszych 3 tygodniach, 5 Oscarów i uwielbienie widzów przekonały o prawdziwości słów jednego z bohaterów: – Rzym to nie marmury senatu, to piach Koloseum!

CZY WIESZ ŻE…

  • Film kręcono od 18 stycznia do 29 maja 1999 r. w Warzazacie, Ajt Bin Haddu (Maroko), na terenie formacji skalnej Alabama Hills (Kalifornia, USA), w Shepperton, lesie Bourne Wood (Anglia, Wielka Brytania), dolinie Val d’Orcia (Włochy) oraz Kalkarze (Malta).
  • Pierwotnie, wg scenariusza Maximus miał walczyć z… nosorożcem. Ostatecznie zrezygnowano z tego pomysłu.
  • O rolę Lucilli ubiegała się Jennifer Lopez.
  • Grający Kommodusa Joaquin Phoenix, tak się przejął grając scenę ojcobójstwa, że… zemdlał na końcu ujęcia.
  • Na planie, zmarł na zawał serca odtwórca Proximo – Oliver Reed (61 l.). Aktor zaniemógł w barze po wypiciu… 10 piw i 12 kieliszków rumu. Jako iż 90 proc. scen z jego udziałem było już nagranych, brakujące stworzono przy użyciu efektów specjalnych.
  • Krewni Russella Crowe’a wystąpili w filmie jako statyści.
  • Luciano Pavarotti odrzucił propozycję stworzenia ścieżki dźwiękowej do filmu.

Źródło informacji: Jolanta Sapeta, „Russell Crowe. Tajemnica sukcesu”

Produkcję będzie można obejrzeć już w niedzielę, 24 listopada o godz. 20:00 w TVN7.

„Gladiator II – zwiastun.

Idź do oryginalnego materiału