10 najlepszych filmów 2024 roku w polskiej dystrybucji

boxoffice-bozg.pl 1 tydzień temu

Koniec roku to czas podsumowań, przedstawiam zatem najlepsze w mojej opinii filmy, jakie mogliśmy zobaczyć w polskiej dystrybucji – w kinach lub na platformach streamingowych – w 2024 roku. Klasyfikowanie filmów zawsze jest ciężkie, a polscy dystrybutorzy nie ułatwiają zadania, wypuszczając wiele ważnych dzieł z dużym opóźnieniem, często przekładając je na kolejny rok, co wywołuje niemały bałagan w topce roku. Niech was więc nie zdziwi obecność jedynie dwóch filmów, które swoje światowe premiery miały w 2024 roku.

Zanim jednak przejdę do złotej dziesiątki, oto wyróżnienia dla filmów, które również bardzo lubię i naprawdę żałuję, iż nie znalazłem dla nich miejsca. W kolejności alfabetycznej: Bestia, Civil War, Challengers, Dahomej, Dziki robot, Juror #2, Pies i robot, Pod wulkanem, Prawdziwy ból, Priscilla, Przesilenie zimowe, Setki bobrów, W pokoju obok i Zła nie ma.

A teraz już wspaniała dziesiątka:

  1. W głowie się nie mieści 2, reż. Kelsey Mann

Pierwsza część to dla mnie zdecydowanie najlepsza animacja Pixara, w 2015 był to też jeden z moich ulubionych filmów roku. Kontynuacja, jak to z sequelami bywa, jest nieco przeładowana postaciami i akcją, a tematy, które porusza nie odbiegają zbyt mocno od tego co widzieliśmy 8 lat temu. Ale czy to wszystko ma znaczenie, kiedy emocjonalnie angażuje jak żaden inny film w ostatnim czasie?

  1. Dobrzy nieznajomi, reż. Andrew Haigh

Film, który w rękach mniej doświadczonego twórcy z łatwością mógłby okazać się ckliwy i nieszczery. Na szczęście Andrew Haigh wiedział jak tych błędów uniknąć i stworzył nieoczywiste, subtelne dzieło o traumie, samotności i zderzeniu z przeszłością. Największą zaletą filmu jest eteryczność świata przedstawionego, która pozwala na wielość interpretacji i prowokuje do dyskusji. Nic nie jest tutaj oczywiste, dzięki czemu Haigh wyzwala się z melodramatycznych klisz.

  1. Czerwone niebo, reż. Christian Petzold

W swoim najnowszym (i chyba najzabawniejszym) dziele Petzold bierze na warsztat kryzys twórczy i opowiada o nim w sposób niezwykle lekki, inteligentny i przewrotny. Porównania do Erica Rohmera są jak najbardziej na miejscu, bo jest tutaj wszystko, co z tym twórcą kojarzymy, włączając w to wakacyjną scenerię. Ale ostatecznie film stoi na własnych nogach, a adekwatnie na nogach wspaniałego Christiana Petzolda i jest kolejnym dziełem niemieckiego twórcy, do którego będę wielokrotnie wracał.

Moja recenzja z Berlinale 2023

  1. Strefa interesów,reż. Jonathan Glazer

O Strefie interesów powiedziano już chyba wszystko. Z pewnością jest to nowa jakość w kinie odnoszącym się do tematyki Holocaustu. Glazer wytęża zmysły widzów ograniczając się praktycznie do dźwięku jako nośnika znaczeń, zresztą zasłużenie dostrzeżonego na minionych Oscarach. Jest to film, która unika schematów na każdym kroku i oferuje niewidzianą jeszcze perspektywę na dehumanizację i zło. Na marginesie – to idealny utwór do analizy przestrzeni pozakadrowej na zajęciach z filmoznawstwa.

Więcej o filmie w mojej relacji z Cannes 2023

  1. Anatomia upadku, reż. Justine Triet

Pierwszy z dwóch laureatów Złotej Palmy na tej liście to po prostu znakomita dekonstrukcja dramatu sądowego. Triet łamie konwencje tego gatunku i zamiast skupiać się na rezultacie procesu, oferuje świetnie napisane studium małżeństwa, gdzie nic nie jest oczywiste. To właśnie operowanie półcieniami i mylenie tropów jest największą siłą kina Justine Triet. Po Sybylii i Anatomii upadku Triet niewątpliwie stała się jednym z ciekawszych współczesnych głosów we francuskim kinie.

Moja recenzja z Cannes 2023

  1. Anora, reż. Sean Baker

I druga Złota Palma na mojej liście – nowy film Seana Bakera, który wyrasta na wielkiego faworyta przyszłorocznych Oscarów. I nic w tym dziwnego, bo Anora to błyskotliwie napisana dekonstrukcja amerykańskiego snu, a przy tym przezabawna komedia, która jednak w finale wbije szpilę w serce. W Anorze Baker znowu jest blisko swoich bohaterów i rozumie ich jak mało który twórca. Co chyba najbardziej mi się podobało to portret zawodu seksworkerki, którego reżyser nie demonizuje, a wręcz przeciwnie, stara się zrozumieć i traktuje osoby zajmujące się prostytucją z empatią.

Moja recenzja z Cannes 2024

  1. Ostatnie lato, reż. Catherine Breillat

Catherine Breillat to jedna z bardziej kontrowersyjnych francuskich reżyserek. Wynika to oczywiście z jej bezkompromisowego podejścia do realizacji filmów erotycznych. Ostatnie lato to być może jej najlepszy film. Gdy pierwszy raz widzimy bohaterkę Lei Drucker, a przy niej syna jej męża stojącego bez koszuli, domyślamy się, gdzie ta historia dalej powędruje. Na pozór wszystko jest oczywiste. Nie ma jednak nic oczywistego w filmie, który ciągle żongluje różnymi punktami widzenia, a stopniowo narastająca przemoc emocjonalna tworzy niezwykle złożony komentarz o pożądaniu i władzy. Sceny seksu zainscenizowane są w sposób niezwykły, a kadry nawiązują do malarstwa barokowego, szczególnie Marii Magdaleny w ekstazie (1606) Caravaggia.

Moja recenzja

  1. Biedne istoty, reż. Yorgos Lanthimos

Z kinem Yorgosa Lanthimosa nie zawsze było mi po drodze, niemniej w Biednych istotach zakochałem się od pierwszego wejrzenia. Przede wszystkim dlatego, iż Lanthimos celebruje autonomie kobiet, a przy tym kreuje wyjątkowy świat, w którym widz chciałby zamieszkać. jeżeli jesteśmy już przy odwołaniach do sztuki i obrazów, to tutaj kłaniają się ekspresjonistyczne dzieła Francisa Bacona, które ewidentnie inspirowały wygląd postaci Godwina Baxtera. Biedne istoty to zatem uczta dla zmysłów i do tej pory najbardziej spełniony film greckiego twórcy.

  1. May December, reż. Todd Haynes

Todd Haynes po raz kolejny bierze na warsztat motywy kojarzące się z niskimi formami sztuki i dzięki oryginalności swojej wizji zamienia je we wspaniały film. Nie inaczej niż w jednym z pierwszych swoich utworów – Superstar: The Karen Carpenter Story (1987), Haynes oferuje inteligentny i nieco ironiczny metakomentarz o kulturze i mediach. May December to również kolejny znakomity melodramat amerykańskiego reżysera, który za parę lat będzie stawiany w jednym rzędzie z Daleko od nieba (2002) i Carol (2015).

Więcej o filmie w mojej relacji z Cannes 2023

  1. La chimera, reż. Alice Rohrwacher

La chimera to największy pod względem skali i prawdopodobnie też budżetu film Rohrwacher. Niektórymi elementami może wręcz przypominać Indianę Jonesa, którego nowa część też była pokazywana na festiwalu w Cannes w 2023. La chimera to jednak zupełnie inne kino, jeżeli chodzi o wrażliwość i styl. Bardzo nawiązuje do wcześniejszej twórczości włoskiej mistrzyni – bo to osadzony w bezczasie, niezwykle romantyczny obraz tęsknoty i odnajdywania własnego miejsca w świecie.

Więcej o filmie w mojej relacji z Cannes 2023

Idź do oryginalnego materiału