10 filmów SCIENCE FICTION, o których NIE WIEDZIELIŚCIE, iż mają OSCARA

film.org.pl 1 dzień temu

Filmy science fiction są regularnie ignorowane przez kapitułę oscarową. Dość powiedzieć, iż w całej historii Oscarów nigdy nie zdarzyło się, by film tego gatunku otrzymał wyróżnienie w najwyższej kategorii – choć nie brakło filmów pretendujących do tego miana. W Hollywood najwyraźniej wciąż silne jest przeświadczenie, iż o ile fantastyka naukowa na coś zasługuje, to na nagrody za oprawę wizualną. Najczęstsze wyróżnienia dla SF padają w kategoriach efekty specjalne, dźwięk czy charakteryzacja. Przedstawiam zatem 10 filmów science fiction, którym udało się zakończyć ceremonię z Oscarem na koncie.

Obcy – ósmy pasażer Nostromo

W ostatniej dekadzie normą stało się, iż do miana filmu z najlepszymi efektami specjalnymi pretenduje pięć tytułów. Wcześniej albo przyznawano nagrodę specjalną za osiągnięcia w tej dziedzinie, albo w kategorii nominowane były dwa, maksymalnie trzy filmy.

W 1979 roku zadecydowano jednak, iż do wyścigu stanie aż pięć filmów. Pierwszy Obcy rywalizował wówczas jeszcze z bondowskim Moonrakerem, Disneyowską Czarną dziurą, Spielbergowskim 1941 oraz z pierwszym kinowym Star Trekiem. Towarzystwo było doborowe, ale kryjący się w zakamarkach Nostromo tajemniczy potwór zrobił na Akademii największe wrażenie.

Fantastyczna podróż

To jeden z tych dawnych, zapomnianych filmów SF, które do dziś oszałamiają swym rozmachem. Gdy spojrzy się jednak na nazwisko reżysera, wizjonerski charakter Fantastycznej podróży nie może nikogo dziwić. Richard Fleisher swego czasu w Hollywood specjalizował się w widowiskach przygodowych.

Jego 20 tysięcy mil podmorskiej żeglugi z 1954 roku, adaptacja książki Juliusza Verne’a, otrzymało Oscara za scenografię i efekty specjalne. Ten sam komplet nagród przypadł Fantastycznej podróży, choć była jeszcze nominowana za zdjęcia, montaż i efekty dźwiękowe. Choć Hollywood od pewnego czasu przebąkuje, iż wyprawa do wnętrza ludzkiego ciała mogłaby odbyć się raz jeszcze, za sprawą remake’u, to jak na razie nic z tych zapowiedzi nie wynika.

Mucha

Film Davida Cronenberga z 1986 roku to z pewnością nie tylko jeden z najlepszych remake’ów kina SF, ale remake’ów w ogóle. Zasłużył sobie na to miano chociażby za to, iż twórca zdołał w sposób wyjątkowy dostosować materiał wyjściowy do prezentacji swych największych pasji i lęków – konfrontacji seksualności i cielesności z technologią. Co jednak najciekawsze, efektem tego połączenia stała się jedna z najbardziej oryginalnych historii miłosnych w kinie. Trudno jednak odeprzeć wrażenie, iż gdyby nie niesamowita charakteryzacja, pozwalająca zademonstrować stopniową przemianę bohatera w potwora, siła oddziaływania filmu z 1986 roku nie była by tak wielka. Oscar w pełni zasłużony.

Ucieczka Logana

W historii Oscarów tylko raz zdarzyło się, by statuetkę za najlepsze efekty specjalne przyznano dwóm filmom. W 1976 roku za wyjątkowe osiągnięcia w tej dziedzinie wyróżniono King Konga oraz Ucieczkę Logana. Po latach uznaje się jednak, iż nagroda dla remake’u klasyka z 1933 roku została przyznana na wyrost, gdyż efekty pokroju przebierania aktora w małpi kostium nie były wówczas niczym odkrywczym.

O wiele lepiej wspominane są dokonania na polu efektów specjalnych filmu Michaela Andersona, nominowanego wówczas do Oscara także za scenografię i zdjęcia. Bez bogatej oprawy wizualnej nie byłoby tak sugestywnego antyutopijnego przekazu.

2001: Odyseja kosmiczna

Kto by pomyślał, iż Stanley Kubrick, wielki mistrz kina, ma tylko jednego Oscara na koncie, przyznanego w dodatku za efekty specjalne. Do nagrody nominowano go aż 12 razy, za osiągnięcia w reżyserii, produkcji i scenopisarstwie. Między innymi w tych kategoriach nominowana była słynna Odyseja kosmiczna, ale ostatecznie film wyróżniono Oscarem tylko za efekty specjalne. Co ciekawe, choć Kubrick nadzorował cały proces tworzenia efektów, to jednak za ich faktyczny kształt odpowiadał wizjoner Douglas Trumbull (znany także z dokonań na tym polu w Bliskich spotkaniach trzeciego stopnia czy Łowcy androidów) i jego ludzie. Ostatecznie jednak tylko nazwisko Kubricka zgłoszono do Oscara, przez co do niego tylko Oscar trafił.

Otchłań

Filmy Jamesa Camerona od zawsze cieszyły się uznaniem kapituły oscarowej. Statuetki w kategoriach technicznych zdobywały kolejno Obcy – decydujące starcie, drugi Terminator, Avatar oraz rzecz jasna Titanic, który w 1997 roku rozbił oscarowy bank swymi 11 złotymi rycerzami na koncie, czyniąc Camerona królem świata.

Ta zasada tyczy się także Otchłani, jednego z zapomnianych i niedocenionych filmów Camerona. Katorżnicza praca przy kręceniu podwodnych zdjęć, działanie na granicy życia i śmierci – tak dziś wspominają kręcenie Otchłani zarówno gwiazdy produkcji, jak i sam Cameron. Statuetka za efekty specjalne została przyznana jednak w pełni zasłużenie, gdyż gdyby nie było tej oszałamiającej wodnej kreatury, prawdopodobnie nie byłoby też wtapiającego się w podłoże T-1000.

Wehikuł czasu

George Pal adaptujący H.G. Wellsa to najwyraźniej bardzo dobre połączenie. Wojna światów jego autorstwa z 1953 roku została wyróżniona za efekty specjalne. Dokładnie ten sam los podzieliła inna ekranizacja Wellsa – Wehikuł czasu. Film opowiada o podróży przez czas i przestrzeń, która stała się możliwa za sprawą fantastycznego wynalazku.

To, co niewątpliwie musiało zachwycić oscarową kapitułę, to sceny, w których główny bohater filmu siedzi w fotelu swego wehikułu, a wokół niego szaleją obrazy i dźwięki zmieniającej się rzeczywistości.

RoboCop

Umówmy się co do jednego – RoboCop nie potrzebował żadnej nagrody, by stać się obrazem kultowym. Ale już sam kostium głównego bohatera, wspomaganego cybernetycznie policjanta, który otrzymuje drugie życie, zasługiwał na Oscara, gdyż jest dla kina science fiction po prostu ikoniczny. Akademia postanowiła jednak wyróżnić film Paula Verhoevena na polu montażu dźwięku, przyznając mu specjalną nagrodę w tej dziedzinie. RoboCop był jeszcze nominowany osobno za dźwięk i montaż. Warto wspomnieć, iż inny film SF autorstwa holenderskiego wizjonera, Pamięć absolutna, także otrzymał Oscara. W tym wypadku była to nagroda za wyjątkowe osiągnięcie w dziedzinie efektów specjalnych.

Faceci w czerni

Gdy w 1998 roku Titanic zdominował rozdanie Oscarów, jednym z filmów, który odebrał filmowi Camerona jedną statuetkę byli, zdawać by się mogło niepozorni, Faceci w czerni. Formalności nie stało się więc zadość i Oscar za charakteryzację nie powędrował do ekipy Camerona, a na konto komediowego SF, dość dobrze radzącego sobie wówczas w kinach.

Co ciekawe, Faceci w czerni byli także nominowani za muzykę i scenografię. Sukces filmu otworzył drogę do kontynuacji, producenci postanowili zatem pójść za ciosem – w ubiegłym roku premierę miała czwarta część serii.

Powrót do przyszłości

To kolejny przypadek filmu SF, który spokojnie mógł obejść się bez dodatkowych wyróżnień, a i tak nie zaburzyłoby to jego kultowego statusu. Pozytywne recenzje pisały się same, przyczyniając się do spektakularnego sukcesu frekwencyjnego filmu. Niewątpliwie Oscar na koncie pamiętnego filmu Roberta Zemeckisa podnosi jednak jego rangę. Za co to wyróżnienie? Za montaż dźwięku. Powrót do przyszłości nominowany był także za piosenkę, dźwięk i, co ważne, scenariusz oryginalny. Z dwóch kolejnych części trylogii tylko druga zaznaczyła jeszcze swą obecność na Oscarach, otrzymując nominację za efekty specjalne (i przegrywając ze wspomnianą tu Otchłanią).

Tekst z archiwum Film.org.pl (2020)

Idź do oryginalnego materiału