Zemsta obrażonej kobiety

twojacena.pl 12 godzin temu

Zemsta urażonej kobiety

Nauczyciel fizyki w wiejskiej szkole, Tomasz Nowak, ożenił się po raz drugi. Miał czterdzieści jeden lat, a jego ukochana żona, Zosia, ledwo trzydzieści. Młoda, piękna, delikatna, spokojna i dobra trafiła prosto w jego serce.

Po pierwszym małżeństwie z Magdą rozwiódł się po dziewięciu latach wspólnego życia. Mieli córkę, Hanię, którą Tomasz bardzo kochał. Niestety, Magda po rozwodzie wyjechała do rodzinnej wioski i od tamtej pory nie widywali się, a kontakt z córką utrudniała.

Tomasz, no skoro już się rozwiódłeś z tą histeryczką, to ożeń się jeszcze raz radził mu bliski przyjaciel, Marek, który pracował jako dzielnicowy w ich wsi.

No pewnie, ale nie widzę jeszcze dziewczyny, która by mi wpadła w oko. Jest ich sporo, ale Boję się znowu wpaść w tarapaty

Do wsi przyjechała młoda pielęgniarka, Zosia. Tomasz spotkał ją przypadkiem, wracając ze szkoły.

O, nowa I kto to taki? pomyślał, mijając ją. Dziewczyna pierwsza się przywitała, on odpowiedział.

Marku, a kto to ta nowa we wsi? zapytał Tomasz, wpadając do gabinetu przyjaciela po drodze.

Kto? O kim mówisz? zdziwił się dzielnicowy.

Spotkałem przed chwilą dziewczynę, sympatyczną, blondynkę, szczupłą i jak mi się wydaje, bardzo poważną.

No to dałeś mi zadanie podrapał się po głowie Marek. Chwila A, to pewnie ta pielęgniarka, Zosia, przyjechała trzy dni temu, pracuje w przychodni. Kowalska poszła na emeryturę.

Faktycznie, sympatyczna. Nie marnuj czasu, nie przegap okazji śmiał się przyjaciel.

Poznać Zosię nie było trudno. Już dwa dni później przypadkiem spotkał ją po pracy i zagadał.

Dzień dobry, jestem Tomasz, uczę fizyki w szkole. A tak przy okazji nieżonaty uśmiechnął się. A pani, jak rozumiem, pielęgniarka? A stan cywilny?

Dzień dobry, tak, pielęgniarka. A czy mój stan cywilny jest aż tak ważny? spytała poważnie.

Bardzo. choćby pani nie wie, jak bardzo

Od tamtej pory się spotykali, a niedługo była skromna weselna impreza w miejscowej karczmie.

Zosia też była wcześniej zamężna, ale tylko przez rok. Dziękowała Bogu, iż nie zaszła w ciążę. Mąż okazał się nie tym, za kogo go brała, więc gwałtownie się rozwiodła. Były mąż nachodził ją, prosząc o pieniądze na alkohol, więc uciekła cichaczem z powiatowego miasta do tej wsi.

Pierwszego września, zgodnie z tradycją, wszyscy nauczyciele po uroczystej akademii szli świętować Dzień Nauczyciela.

Zosiu, dzisiaj się spóźnię, sam rozumiesz, święto, nie mogę się od kolegów odrywać.

Dobrze, Tomaszu, ale uważaj, żebyś znów nie wrócił w obcych perfumach.

No co ty, Zosiu, przecież tłumaczyłem ci, iż to Kasia zawiesiła swój sweter na mojej kurtce wtedy po raz pierwszy zrozumiał, iż żona jest zazdawana.

Wieczór był świetny, lekko chłodny, przy stole życzono sobie wszystkiego najlepszego od awansów po gromadkę wnuków. Wesoła gromadka nauczycieli śmiała się i gadała, Tomasz też był w dobrym humorze. Tylko Kasia spoglądała na niego smutno. Była kobietą w wieku Balzaka, nigdy nie wyszła za mąż i już miała nadzieję, iż w końcu złapie Tomasza. Ale pojawiła się ta młoda pielęgniarka

Po imprezie Tomasz wracał podchmielony, powoli doszedł do domu, otworzył drzwi w środku ciemno.

Zosiu! zawołał wesoło, wieszając kurtkę w przedpokoju. Wróciłem cały i zdrowy.

Poszedł do salonu ciemno. Pomyślał, iż żona jest w sypialni i czyta uwielbiała książki.

Zosiu, no tu jesteś, wiedziałem zobaczył ją siedzącą na łóżku ze zgiętymi nogami, przy świetle lampki, z książką w rękach. Wyobraź sobie, wieczór przeszedł spokojnie, wcale nie jest tak późno, tylko trochę się napiłem roześmiał się tym swoim uroczym śmiechem.

Zosia podniosła na niego oczy, a on zaniemówił były obce, puste, zimne.

Zosia, co się stało? zaniepokoił się. Zawsze witasz mnie z uśmiechem, a teraz Czy martwisz się, iż za dużo wypiłem? Nie, tylko trochę, dla zabawy Przecież to święto! znów się zaśmiał, ale żona nie zareagowała.

Zosia skinęła głową w stronę salonu i powiedziała sucho:

Na stole jest list. Przeczytaj.

Tomasz wyszedł i zobaczył otwartą kopertę.

Musi być poważne, skoro Zosia jest w takim stanie. Adres był wypisany starannym pismem, nadawcy brak. Tomasz wyjął kartkę i usiadł w fotelu.

«Witaj, Tomaszu. Postanowiłam do ciebie napisać. Sam wiesz, kto to pisze, bo masz tylko jedną miłość. Nie napisałabym, ale teraz czekam twojego dziecka. Co zrobisz, to już twoja sprawa. Wiem, iż się ożeniłeś».

Tomasz był tak zszokowany, iż nie rozumiał nic. Próbował przypomnieć sobie, czy i kiedy z kimś się spotykał, ale nie mógł. choćby pomyślał, iż to żart. Przecież był wzorowym mężem, inni mogli mu zazdrościć. Kochał swoją Zosię i wiedział, iż ktoś chce ich poróżnić.

Zosiu, i ty w to uwierzyłaś? spytał, natychmiast trzeźwy. To czyjś żart, na pewno. Przecież wiesz, jak cię kocham.

Zosia milczała, odwrócona do ściany. Chciała wierzyć, ale nie mogła list zszokował ją za bardzo. Otworzyła go, bo pomyślała:

Przeczytam, co tam jest, przecież nie mamy przed sobą tajemnic.

Tomasz długo przekonywał żonę, tłumaczył, przysięgał na miłość, ale zrozumiał, iż ona mu nie wierzy. W końcu zamilkł, myśląc, iż rano będzie mądrzej. Chciał iść spać, ale Zosia powiedziała:

Śpij w salonie

Następnego dnia po lekcjach Tomasz wstąpił do Marka. Pokazał mu list.

Tomku, ty żartujesz? Jak mam ci ustalić, czyj to charakter pisma? dzielnicowy drapał się po gł

Idź do oryginalnego materiału