Są takie koncerty, na które idzie się z ciekawością, a wychodzi z poczuciem, iż dostało się coś więcej, niż było w planach. Wieczór 30 listopada w Klubie Bilardowym Falcon należał do Farben Lehre – w wersji bez prądu, za to z humorem i szczerością, które tylko akustyczne występy potrafią wyciągnąć na wierzch. Inaczej nie znaczy gorzej, a może choćby lepiej – tymi słowami lider zespołu otworzył wieczór i trudno o trafniejszy komentarz do tego, co wydarzyło się później.
„Pogodna” była dokładnie tym, czym pierwszy utwór powinien być: chwilą na sprawdzenie terenu i złapanie wspólnego rytmu między sceną a publicznością. gwałtownie okazało się, iż obie strony są w znakomitej formie. „Żywioły” i „Sztylet” rozkręciły całą salę – wszyscy klaskali jak na komendę. „Idziemy przez czas” przypomniało, iż piękno i młodość nie mają metryki, a po czterdziestu latach grania można siedzieć na scenie i przez cały czas wyglądać, jakby dopiero się zaczynało. „Erato” z dedykacją dla pań, rozlała się z czułością, a potem nadeszły mocniejsze akcenty.
„Terrorystan”, choć ma już dwie dekady, brzmiał świeżo, jakby powstał wczoraj. „Helikoptery” z ’86 bujały tak naturalnie, iż trudno uwierzyć, iż to najstarszy numer w secie. Anegdota o problemach z cenzurą w ’87 dodała do „Jest taka kwestia” kontekstu, który dziś wydaje się jak z innego świata. „Kontrasty” zachwyciły fletem i puentą: Tylko Ty i Ja, warto siebie sobie dać, a „Bella ciao” miała w sobie i zabawę, i bunt.
Odświeżone po latach „Samo życie” subtelnie poruszyło, a „Przebudzenie” dopełniło tej emocjonalnej fali – w górę poszły telefony, jak małe latarki dobrej woli. Niech wstanie dzień i zbudzi mnie, skończy się sen i myśli złe. Piękny moment, lirycznie i emocjonalnie. „Pozytywka” dołożyła przesłanie na przyszły rok: warto odróżniać dobro od zła: Teraz już wiem, jak nie czynić dobra złem. Znów flet i ten klimat między zadumą a lekkością.
Niemałą niespodzianką był gość, który pojawił się na scenie – Michał Jelonek. Kolejne trzy numery z jego udziałem podniosły napięcie o kilka poziomów. „Osobista” w tej konfiguracji zatrzymała na chwilę czas. Utwór „A my nie chcemy” z Agatą na wokalu postawił wyrazistą kropkę, zanim zespół odbił w lżejsze tony z kawałkami „Spodnie z GS-u” i „Cyrk”. Potem jeszcze „Komu dzwonią” Grzesiuka zaśpiewane wspólnie z publicznością i „Farben Lehre”, które płynęły tak rześko, jakby muzycy naprawdę byli wiecznie młodzi.
Tuż przed finałem Wojtek życzył, żeby każdy zabrał ze sobą choć kawałek tego koncertu i jestem pewna, iż dokładnie tak się stało… „Odchodząc” Republiki było jak czułe pożegnanie. Występ zamknęła „Aura” i owacja na stojąco oraz długie, szczere: Dziękujemy!!!.
Farben Lehre w wydaniu akustycznym to wyjątkowe spotkanie pełne emocji. Utwory bez prądu nabrały nowego życia, a gitary brzmiały genialnie, momentami ocierając się o ducha country. Wojtek między piosenkami zaczepiał widownię z lekkością rasowego stand-upera – historia goniła historię, z humorem, dystansem i autoironią. A publiczność? Fantastyczna. Taka, która wie, po co przyszła.
Na koniec pojawiła się zapowiedź, iż Farben Lehre powrócą do Falcona 13 grudnia 2026 r. Zdecydowanie warto wpisać tę datę do kalendarza! Do zobaczenia!
Relacja Anka

![Dziwna Wiosna w Krakowie: Hit me baby one more time [RELACJA]](https://i.iplsc.com/-/000M1GVR69R49Y2G-C461.jpg)



![[ZDJĘCIA] CF98 i wiśniosz wystąpili w Katowicach!](https://cityfun24.pl/wp-content/uploads/2025/12/IMG_7367.jpeg)










