W PRL-u było "perłą" polskiego wybrzeża. Polacy uwielbiali je odwiedzać. Dziś wygląda jak z horroru

g.pl 14 godzin temu
Zdjęcie: Fot. Dominik Sadowski / Agencja Wyborcza.pl


Nad brzegiem Bałtyku, z widokiem na molo w Orłowie (Gdynia), stoi opuszczony budynek. Choć porośnięte mchem i niemal pochłonięty przez naturę, wciąż przyciąga uwagę fotografów, miłośników historii oraz tych, którzy interesują się eksploracją miejską. Przez dekady obiekt ten przechodził transformacje - od perełki PRL-u aż po straszącą ruinę. Jakie tajemnice kryje to miejsce?
Oglądane z mola ruiny sanatorium "Zdrowie" (Gdynia Orłowo) wydają się wręcz nierzeczywiste. Porzucony gmach, otoczony gęstą roślinnością, to dziś jedynie cień dawnej świetności. Historia tego miejsca to opowieść o przemijającym czasie, niespełnionych obietnicach i trudnej walce o przywrócenie go do życia. Dla jednych to tylko zniszczony budynek, dla innych - inspiracja i przykład zmarnowanego potencjału. Jakie wydarzenia ukształtowały losy tej ikonicznej budowli?


REKLAMA


Zobacz wideo W Bałtyku zauważono delfina. Płynął równolegle z jachtem, około 9 kilometrów od Gdyni


Co z sanatorium w Orłowie? Symbol minionej epoki, który popadł w ruinę
Budynek powstał w 1962 roku jako Dom Wczasowo-Leczniczy Związku Zawodowego Pracowników Gospodarki Komunalnej i Przemysłu Terenowego. Zbudowany na nadmorskiej skarpie, początkowo miał trzy kondygnacje. gwałtownie stał się jednak tak popularnym miejscem, iż musiał zostać rozbudowany o dodatkowe piętro. W jednym ze skrzydeł powstała stołówka w kształcie parterowej rotundy. W czasach swojej świetności hotel zapewniał nie tylko wspaniałe widoki na morze, ale również bogate zaplecze rekreacyjne.
Był to obiekt całoroczny, gwarantujący turystom komfortowe warunki pobytu w przystępnych cenach, które różniły się w zależności od sezonu. Sanatorium przyjmowało zarówno gości indywidualnych, jak i grupy zorganizowane. Dom wczasowy dysponował 160 miejscami noclegowymi w pokojach jedno-, dwu-, trzy- i czteroosobowych o zróżnicowanym standardzie. W swojej ofercie ośrodek uwzględniał turnusy rehabilitacyjne i rekreacyjne, a także organizację konferencji, szkoleń oraz imprez okolicznościowych. Tym samym stał się miejscem wszechstronnym i atrakcyjnym dla szerokiego grona odwiedzających. Po upadku PRL-u budynek zaczął podupadać, a po 2005 roku został całkowicie opuszczony. Problemy własnościowe, ochrona strefy brzegowej i brak inwestorów sprawiły, iż przez kolejne lata niszczał, stając się symbolem zmarnowanego potencjału. Plany deweloperów zakładały co prawda budowę na tych terenach osiedla mieszkaniowego, ale sprzeciw społeczników ze Stowarzyszenia Miasto Wspólne zmienił przyszłość tego miejsca. Dlaczego? W odpowiedzi na protesty władze Gdyni zdecydowały bowiem, iż działka może zostać przeznaczona jedynie na cele rekreacyjne, takie jak hotel, sanatorium czy inny obiekt związany z wypoczynkiem.


Warto także zaznaczyć, iż budynek znajduje się na terenie objętym licznymi ograniczeniami prawnymi i administracyjnymi. Oprócz planów zagospodarowania przestrzennego, miejsce to podlega ochronie strefy brzegowej oraz nadzorowi Urzędu Morskiego i Konserwatora Zabytków. Rozbudowa infrastruktury, w tym poszerzenie drogi, napotyka przeszkody - między innymi zabytkową lipę, której wycinka wymaga szczególnych zezwoleń. Już w 2015 roku szacowano, iż przygotowanie formalności, rozbiórka oraz budowa nowego obiektu mogą potrwać co najmniej dwa lata. Zgodę na nowe zagospodarowanie terenu Generalny Konserwator Zabytków, Jarosław Sellin, wydał dopiero rok temu. Pomimo tej decyzji, plany dotyczące tego miejsca oraz całej Polanki Orłowskiej wciąż nie zostały zatwierdzone, a jedyną zauważalną zmianą pozostaje solidne zabezpieczenie ruin.


Czy w Gdyni jest sanatorium? Budynek w Orłowie zamknięto lata temu
Choć dom wypoczynkowy zamknięto, budynek nie stracił na znaczeniu w oczach miłośników nietypowych miejsc. Organizowano tu sesje fotograficzne, powstawały teledyski, a graffiti artystyczne stały się częścią krajobrazu tego opuszczonego obiektu. Czy wiedzieliście, iż to właśnie tu był kręcony słynny utwór "Głupi ja" zespołu Organek? Przez lata dostęp do gmachu był nieograniczony, co przyciągało także amatorów eksploracji miejskiej. Jednak od kilku lat okolica jest dokładnie zabezpieczona - ogrodzona blachą, wyposażona w monitoring i system ostrzegawczy. Wejście na teren kończy się aktywacją komunikatu informującego o wezwaniu służb ochrony.
Ruiny sanatorium wciąż wzbudzają emocje - od zachwytu nad ich mrocznym klimatem po żal związany z niewykorzystanym potencjałem. Choć plany na zagospodarowanie tego miejsca pojawiały się już wielokrotnie, to przez cały czas brakuje konkretnego inwestora, który przywróciłby mu dawny blask. Czy w przyszłości obiekt stanie się luksusowym hotelem, czy pozostanie pomnikiem przemijającej epoki? Czas pokaże.


Dziękujemy, iż przeczytałaś/eś nasz artykuł.Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Idź do oryginalnego materiału