Uroczy i kameralny, ale czy to wystarczy? Oczekiwania były zbyt duże

swiatseriali.interia.pl 2 godzin temu
Zdjęcie: INTERIA.PL


"Gąska" to serial, na który czekała cała Polska. Projekt reklamowany był wielkimi nazwiskami zarówno w obsadzie, jak i wśród twórców. Skromna seria o supermarkecie już na samym początku miała postawioną poprzeczkę naprawdę wysoko.



"Gąska": nowy projekt pomysłodawców "1670" i "The Office PL"


"Gąska" to komediowa opowieść́ o grupie pracowników franczyzowego supermarketu, który działa na przedmieściach jednego z typowych, polskich miast. Pracownicy są grupą barwnych, zabawnych, a w pewnych momentach także uroczych postaci, którzy mierzą się z codziennymi wyzwaniami. Sklep należy do nieco ekscentrycznego przedsiębiorcy - Włodka (Tomasz Kot) - który fascynuje się Ameryką i robi wszystko, by jego firma posiadała wszelkie tamtejsze standardy. Osoby takie jak Elon Musk oraz Mark Zuckerberg stanowią dla niego źródło życiowej inspiracji; lokalny biznesmen z chęcią cytuje ich słowa, próbując motywować podwładnych. Reklama
W "Gąsce" karierę zawodową rozwija ambitna kierowniczka i była dresiara Domi (Magdalena Koleśnik), miły i pozytywnie nastawiony do życia Marek (Mikołaj Śliwa), pracowita i prostoduszna Luba (Tetiana Vashniewska), fan teorii spiskowych, nazywany przez wszystkich Młodym (Mariusz Urbaniec) oraz Kazik, uprzejmy ochroniarz po wyroku (Janusz Chabior). W pierwszym odcinku załogę Włodka zasila także wylewna i nieco oderwana od rzeczywistości Magda (Julia Rosnowska) oraz dążąca za wszelką cenę do sprawiedliwości Lena (Aleksandra Grabowska). W każdym epizodzie pojawiają się także goście specjalni, cenione osoby, będące przedstawicielami różnych dziedzin polskiego show-biznesu.


Reżyserią serialu zajął się Maciej Buchwald ("1670"). Oprócz niego za kamerą w poszczególnych odcinkach stanęli także: Aleksander Pietrzak ("Juliusz", "Czarna owca") i Grzegorz Jaroszuk ("Pewnego razu na krajowej jedynce"). Scenariusz natomiast powstał pod okiem Jakuba Rużyłło ("1670", "The Office PL"), który współpracował z Bartoszem Janiszewskim, Pawłem Najgebauerem, Mateuszem Zimnowodzkim i Joanną Pawluśkiewicz.

"Gąska": jak wypadł pierwszy polski serial Prime Video?


Po krótkim przedstawieniu tematyki i charakteryzacji postaci wypada odpowiedzieć na pytanie, jak prosperuje serialowa "Gąska"?
Sam sklep, jak i osoby w nim pracujące, są bliskie codzienności każdego widza. Być może część z nich odnajdzie w produkcji cechy osób ze swojego otoczenia. Tym, co wydało mi się ciekawe, jest zróżnicowanie w charakterach postaci. Choć nie ma możliwości ich dogłębnego poznania (wierzę, iż jest to coś, co otrzyma szansę na rozwinięcie w kolejnym sezonie), przyglądając się perypetiom pracowników "Gąski", widzowie mają okazję stać się częścią tej barwnej ekipy i dołączyć do ich sklepowego mikroświata. Choć w każdej z aktorskiej kreacji można znaleźć coś unikatowego, to jednak postać Włodka ze swoją naiwnością i "twarzą myślą nieskalaną" skrada całe show. Przyglądając się kreacji Tomasza Kota, wielokrotnie miałam przed oczami postać Michaela Scotta, graną w amerykańskim "The Office" przez Steve'a Carella. Włodek to osoba, która ma wiele naiwnych pomysłów, za wszelką cenę próbuje wprowadzić je w życie, a gdy cokolwiek mu nie wychodzi - niespodziewanie okazuje się to być częścią jego planu. Jest to również bohater, który całym sercem wierzy w swoje (amerykańskie) marzenia i czuje, iż jego misją jest dbanie o pracowniczą rodzinę.


Serial w swojej komediowej formie próbuje być też komentarzem współczesnych zjawisk. W fabule pojawiają się wątki politycznej poprawności, kultury unieważnienia, mobbingu czy technologicznego postępu i sztucznej inteligencji. Jak jednak można się domyślić, komedia jest dość wymagającym i delikatnym gatunkiem, na którym łatwo można polec. Wiele z wprowadzanych żartów miało rzeczywisty potencjał, jednak sporą część trzeba potraktować z dużym przymrużeniem oka, a najlepiej zapomnieć zaraz po usłyszeniu. Twórcy za misję postawili sobie rozbawienie publiczności, co niestety często miało odwrotny skutek. Zdaję sobie sprawę, iż każdy ma inne poczucie humoru, jednak patrząc na dwóch rudych chłopców przyglądających się półce z ryżem, cóż... to jeden z tych momentów, w których przeszedł mnie ten słynny "dreszcz żenady".
Choć wiele dialogów i sytuacyjnych gagów sprawia wrażenie zrobionych na siłę, to jednak z ekranu bije sielska atmosfera, która jest tego rekompensatą. Trudno nie zauważyć, iż aktorzy naprawdę dobrze czuli się ze sobą na planie, przez co więzi ekranowych bohaterów wydają się autentyczne. Z wielką przyjemnością przyglądałam się rozwojowi relacji Luby i Kazika, która początkowo bazowała wyłącznie na nieśmiałych spojrzeniach, gestach i niemym wsparciu w najtrudniejszych chwilach. To właśnie te ujmujące momenty są mocną stroną "Gąski".
Wspomniałam wcześniej także o gościach specjalnych; choć ich obecność nie jest rzeczą niezbędną, na pewno dla wielu może stanowić zachętę, by dać produkcji szansę. Nie chciałabym jednak odsłaniać wszystkich kart i zdradzić, jak wielu celebrytów miało okazję pojawić się w supermarkecie (a raczej: w głowie jednej z bohaterek). Gdybym jednak miała uchylić rąbka tajemnicy i wyznać, czyj występ był dla mnie największym zaskoczeniem, najpewniej byłby to udział Mariusza Pudzianowskiego na dodatek ubranego w... szaty mnicha. Widok, którego nie da się "odzobaczyć".
Częstym pytaniem pojawiającym się po ogłoszeniu serii było: czy przebije ona bądź dorówna fenomenowi uwielbianych przez polskich widzów serii "1670" i "The Office PL"? Teraz jest już raczej pewne, iż tak się nie stanie. Nie zapominajmy jednak, iż wcale tego robić nie musi i raczej nie to było celem twórców. Myślę, iż dla wielu będzie to nauczką na przyszłość, by nie tworzył w głowie nierealnych oczekiwań. Wierzę jednak, iż ta skromna historia o supermarkecie odnajdzie swoich odbiorców, którzy po przymknięciu oka na niektóre banalne żarty oddadzą się jej prostocie i ciepłej aurze. "Gąska" naprawdę ma w sobie wiele uroku; jest opowieścią o próbie odnalezienia swojego miejsca w świecie, przyjaźni i o wielkich marzeniach. To jedna z tych produkcji, które z przyjemnością pochłania się w całości w jesienne wieczory przy kubku herbaty. Mam tylko nadzieję, iż to nie koniec tej historii. jeżeli twórcy otrzymają zielone światło, by zająć się kontynuacją, z chęcią również ją obejrzę.

6/10
Idź do oryginalnego materiału