Mężczyzna moich marzeń zostawił dla mnie żonę, ale choćby nie przypuszczałam, jak wszystko obróci się przeciwko mnie.
Podziwiałam go jeszcze od czasów studenckich. Można powiedzieć, iż to była miłość bezwarunkowa naiwna i ślepa. Gdy wreszcie zwrócił na mnie uwagę, straciłam całkowicie głowę. Spotkaliśmy się ponownie kilka lat po ukończeniu studiów pracowaliśmy w tej samej firmie. Mieliśmy podobne wykształcenie, więc nie było w tym nic dziwnego. Ale ja widziałam w tym znak przeznaczenia.
Wydawał mi się ideałem. W młodości wcale nie przeszkadzało mi, iż miał żonę. Nigdy nie byłam zamężna i nie znałam smaku rozpadającego się małżeństwa. Dlatego nie czułam wyrzutów sumienia, gdy Dominik postanowił odejść od niej dla mnie. Kto by pomyślał, iż przyniesie mi to tyle cierpienia? Ludzie mówią prawdę nie da się zbudować szczęścia na nieszczęściu innych.
Gdy wybrał mnie, byłam w siódmym niebie i gotowa wybaczyć mu wszystko. W codziennym życiu nie był jednak tym samym księciem z bajki, jakim wydawał się na zewnątrz. Jego rzeczy walaly się po całym mieszkaniu, a on kategorycznie odmawiał zmywania naczyń. Wszystkie obowiązki domowe spadały na mnie. Ale wtedy wcale mi to nie przeszkadzało.
Szybko zapomniał o swoim poprzednim małżeństwie. Nie mieli dzieci, a ich związek, jak się okazało, był aranżowany przez jej rodziców. Ze mną było inaczej przynajmniej tak mi mówił.
Moje szczęście nie trwało długo, bo wszystko zmieniło się, gdy zaszłam w ciążę. Na początku Dominik był zachwycony perspektywą ojcostwa. Zorganizowaliśmy choćby uroczyste przyjęcie dla rodziny z tej okazji. Wszyscy życzyli nam miłości i zdrowia dla naszego dziecka.
Tamta wieczór pozostaje w mojej pamięci jako jeden z najpiękniejszych. I niczego nie żałuję, gdy o nim myślę. Ale od tamtej chwili moja ślepa miłość zaczęła gasnąć.
Im bardziej rosło moje brzuch, tym rzadziej widywałam Dominika. Poszłam na urlop macierzyński, więc spotykaliśmy się tylko późnym wieczorem. Coraz częściej zostawał w pracy lub szedł na firmowe imprezy. Na początku nie zwracałam na to uwagi, ale niedługo zaczęło mnie to męczyć. Domowe obowiązki stawały się coraz trudniejsze, bo nie mogłam już choćby schylić się, by podnieść porozrzucane skarpetki.
Wtedy często zadawałam sobie pytanie czy nie pospieszyliśmy się z tym dzieckiem?
Wiedziałam, iż uczucia z czasem stygną, ale nie spodziewałam się, iż stanie się to tak szybko. Dominik przez cały czas przynosił mi kwiaty i czekoladki, ale ja pragnęłam tylko jego obecności.
Wkrótce stało się jasne, iż nie chodziło o zwykłe firmowe spotkania. Koledzy mimochodem wspomnieli przy kawie, iż w naszym dziale pojawiła się nowa, młoda pracownica. W firmie i tak brakowało ludzi, a gdy poszłam na urlop, sytuacja stała się krytyczna. Ironia losu.
Nie wiedziałam na pewno, czy to o nią chodzi, ale mój mąż na pewno miał kogoś innego, bo nie miał już dla mnie czasu. Albo był w pracy, albo na służbowym spotkaniu, albo na kolejnej firmowej imprezie, której nie mógł opuścić. Pewnego dnia znalazłam w kieszeni jego marynarki karteczkę podpisaną inicjałami, których nie znałam. Nie wiem, dlaczego to zrobiłam, ale odłożyłam ją z powrotem i postanowiłam udawać, iż nic nie wiem.
Było strasznie być samą w siódmym miesiącu ciąży, a mój mąż wciąż narzekał, iż stałam się zbyt nerwowa. Każda kłótnia kończyła się jego rozczarowanym westchnieniem. Nie wiem jak, ale zrozumiałam, iż jeżeli poruszę ten temat, na pewno zostanę sama. Strach przed utratą męża był tak silny, iż nie mogłam myśleć o niczym innym. Mówią, iż jeżeli czegoś się zbyt mocno boisz, to na pewno się wydarzy.
Jakkolwiek pięknie Dominik mnie adorował, nie był prawdziwym dżentelmenem. Najgorsze słowa, jakie usłyszałam, brzmiały: Nie jestem gotowy na dziecko. I: Mam kogoś innego. choćby nie pamiętam dokładnie, jak mi to powiedział, ale w tamtej chwili poczułam, iż tracę rozum.
Nie spodziewałam się, iż znajdę w sobie siłę, by złożyć pozew o rozwód. On też chyba nie spodziewał się, iż nie będę dłużej tolerować jego zachowania. I na pewno nie przypuszczał, iż następnego dnia wyrzucę wszystkie jego rzeczy na zewnątrz. Wtedy ucieszyłam się, iż mieszkanie było wynajmowane, więc nie musieliśmy się o nie dzielić.
A dziecko? Pomyśl o dziecku. Jak je utrzymasz?
Znajdę sposób. Będę pracować zdalnie. Poza tym moi rodzice od dawna oferowali pomoc. Mama zawsze mówiła, iż to kobieciarz powinnam była jej posłuchać.
Prawdopodobnie odpowiedzialność za mojego syna dała mi pewność siebie. Gdybym była sama, nie odważyłabym się odejść.
Ale zrozumiałam też, iż nie chcę wychowywać dziecka z takim ojcem.
Jego zdrada była tak nikczemna, iż nie chciałam mieć z nim już nic wspólnego. To było jak zerwanie zasłony z oczu.
Pierwsze miesiące po rozwodzie, włącznie z porodem, były bardzo trudne. Wróciłam do rodziców, którzy byli szczęśliwi, zwłaszcza dziadkowie, którzy zawsze marzyli o wnuku. Nie powiem, iż nie tęskniłam za Dominikiem, ale starałam się o nim nie myśleć. W głębi duszy byłam pewna, iż postąpiłam słusznie i iż dam mojemu synowi wszystko, co najlepsze.
A potem nagle on znów się pojawił.
Okazało się, iż Dominik głęboko żałuje. Chce poznać syna. Ale czy ja tego chcę? A może lepiej byłoby się wyprowadzić do innego miasta?
Czasem najlepszym wyjściem jest odejść, zanim kolejne złudzenia przyniosą jeszcze więcej bólu.













