"Jeżeli ktoś myśli, iż hejt zniszczy moją relacje z Marianną, to jest w błędzie" - przekazał Przemysław Czarnecki z PiS, potwierdzając tym samym, ze jest w związku z influencerką. Jak dodał, z Marianną Schreiber wiąże go "ogromna miłość". Kobieta natomiast napisała w sieci o nienawistnych komentarzach na jej temat. "Ja tylko chciałam spróbować być szczęśliwa" - stwierdziła.
Marianna Schreiber i Przemysław Czarnecki. Polityk potwierdził związek. "Rozumiem oburzenie"
Wzbudzająca kontrowersje Marianna Schreiber stała się znana, gdy wzięła udział w telewizyjnym talent show. Wyszło wtedy na jaw, iż jest żoną ówczesnego ministra w rządzie PiS Łukasza Schreibera. Od tego czasu wcielała się w wiele ról, radykalnie zmieniając co jakiś czas swoje poglądy.
Była liderką politycznej formacji "Mam dość", prowadzącą publicystyczny program, walczyła również we freak fightach. Jej związek ze znanym politykiem - choć formalnie jest to jeszcze małżeństwo - rozpadł się w marcu tego roku. - Podjęliśmy decyzję o rozstaniu i rozmawiamy o separacji - potwierdzał Łukasz Schreiber.
ZOBACZ: Krzysztof Ibisz zaskoczył fanów. Chodzi o imię jego nowo narodzonej córki
Te słowa zadziwiły partnerkę, która - wedle jej wersji - o postanowieniu męża dowiedziała się z mediów. "Nie znalazł czasu, by powiedzieć mi to w twarz. Rozumiem, iż to presja związana z wyborami (samorządowymi - red.). (...). Szkoda, iż mój mąż postanowił nasze życie intymne skomentować przez gazety. Nie jest to chyba najlepsza decyzja w jego życiu" - komentowała Marianna Schreiber.
Marianna Schreiber i Przemysław Czarnecki. "Z mojej strony to ogromna miłość"
Niedawno w sieci pojawiły się jednak doniesienia, iż kobieta związała się z innym politykiem Zjednoczonej Prawicy - Przemysławem Czarneckim, wieloletnim posłem PiS, a w tej chwili radnym sejmiku dolnośląskiego. Prywatnie jest on synem Ryszarda Czarneckiego, byłego europosła z partii Jarosława Kaczyńskiego.
Przemysław Czarnecki postanowił odnieść się do doniesień oraz komentarzy, które nie zawsze były pochlebne. Jak napisał w sobotę na platformie X, "jeżeli ktoś myśli, iż hejt zniszczy moją relacje z Marianną, to jest w błędzie". "Rozumiem oburzenie wielu osób, ale nie zniszczy mojego uczucia do mojej partnerki. A z mojej strony jest to ogromna miłość" - zapewnił.
ZOBACZ: Marianna Schreiber broni freak fightów. "Gdyby nie walki, nie miałabym za co żyć"
Wcześniej tego samego dnia także Marianna Schreiber pisała na X o hejcie, jaki ją spotyka. "Chyba mnie to jednak przerasta… nie jestem w stanie czytać tych komentarzy… nie wiem, może jestem bardziej wrażliwa niż kiedyś, a może po prostu za bardzo biorę to do siebie… Może nie jestem taka twarda i silna jak myślę" - stwierdziła (pisownia oryginalna).
Jak przyznała, nie spodziewała się "chyba czegoś tak okrutnego w mediach". "Ja tylko chciałam spróbować być szczęśliwa. Zastanawiam się ludzie, jak bardzo zadowoleni jesteście z tego, iż kogoś ranicie? Jak wielką satysfakcję Wam to sprawia?" - pytała.
"Nie dla walk patocelebrytów". Schreiber broniła udziału we freak fightach
Na początku listopada Marianna Schreiber gościła w studiu Polsat News. Rozmawiała wówczas z Małgorzatą Świtałą o walkach, jakie stoczyła w klatkach. Do tej pory były takie trzy, z których dwa wygrała. Ostatnia potyczkę influencerka stoczyła w Ostrowcu Świętokrzyskim, a jej przeciwniczką była Małgorzata Zwierzyńska znana jako "Goha Magical".
ZOBACZ: Jarosław Kaczyński o freak fightach. Nie przebierał w słowach
- Wydaje mi się, iż ta nagonka na freak fighty bierze się z niewiedzy (...). Wiem, iż jest temu przyczepiona łatka patologii. Tam są zachowania, których też nie popieram. Sama mam 9-letnią córkę i wydaje mi się, iż nie mam się czego wstydzić - twierdziła, pytana o kontrowersje wokół freak fightów oraz akcję Polsat News i Interii "Nie dla walk patocelebrytów".
Zaznaczała jednak, iż nie zabrałaby swojego dziecka na galę patowalk. - Jestem rodzicem odpowiedzialnym za treści, które ogląda moja córka. Nikt nie zmusza ani rodziców, ani dzieci do oglądania takich treści. Racją jest, iż rodzice powinni czuwać nad treściami, które oglądają ich dzieci, dopóki nie są pełnoletnie - przekonywała Schreiber.