Mamo, wujek Marek mnie nie lubi powiedziała dziewczynka, patrząc na matkę szeroko otwartymi oczami.
Co ty mówisz, Zosiu? Agnieszka przykucnęła przed córeczką, sięgając po lalkę leżącą na podłodze. Wujek Marek cię uwielbia! Spójrz, jaką ci kupił lalkę! Czy dałby ci prezent, gdyby cię nie kochał?
Zosia zmarszczyła brwi. W słowach mamy była logika, ale przecież sama słyszała, co mówił!
Powiedział to, mamo! Że wszystko psuję! Że wam przeszkadzam!
Agnieszka starała się zachować spokój. Wiedziała, iż córce trudno zaakceptować nowego mężczyznę w ich życiu. Może to tylko dziecięca wyobraźnia?
To nieprawda. Wujek Marek cię bardzo kocha. Nie wymyślaj.
Dziewczynka sapnęła gniewnie i wybiegła z pokoju, zostawiając matkę z ciężkim sercem.
Z ojcem Zosi Agnieszka rozwiodła się dwa lata temu. Może nie był najgorszym tatą, ale mężem fatalnym. Próbowała ratować małżeństwo, głównie dla córki, która kochała go bez pamięci. Ale gdy ją zdradził, Agnieszka nie wytrzymała. I podejrzewała, iż to nie pierwszy raz.
Spakowała jego rzeczy i gdy wrócił z pracy, wręczyła mu walizkę.
Co to ma znaczyć? zapytał zdziwiony.
Koniec. Rozwód. Zabieraj swoje graty i wynoś się powiedziała cicho, ale stanowczo. Tego dnia Zosia była u babci, by nie widziała kłótni.
Później wytłumaczyła córce, iż tata już z nimi nie mieszka, ale przez cały czas będą się widywać. Zosia miała wtedy ledwie pięć lat może choćby nie do końca zrozumiała, co się stało.
Na początku ojciec rzeczywiście się pojawiał. Zabierał Zosię na spacery, kupował prezenty. Agnieszka nigdy nie utrudniała im kontaktu wręcz przeciwnie, cieszyła się z każdej wizyty.
Ale z czasem jego zapał wygasł. Teraz widywał Zosię raz na miesiąc, jeżeli w ogóle. Zwłaszcza iż znalazł sobie nową partnerkę i dziecko przestało być priorytetem.
Agnieszka długo była sama. Miała żal do całego świata mężczyzn, nie pozwalając sobie uwierzyć żadnemu.
Aż poznała Marka.
Wydał się jej odpowiedzialny, uśmiechnięty, dobry. Nie przestraszył się, gdy dowiedział się, iż Agnieszka ma córkę.
Z Zosią zawsze był miły. Kupował jej słodycze, zabawki. Agnieszka aż promieniała ze szczęścia niełatwo znaleźć mężczyznę, który zaakceptuje nie tylko ją, ale i jej dziecko.
Zosia jednak podchodziła do Marka z rezerwą. Nie zapraszała go do zabaw, rzadko odzywała się pierwsza. Gdy dziś oświadczyła, iż wujek Marek jej nie lubi, Agnieszka choćby się nie zdziwiła.
Siedem lat to wiek, gdy dzieci zaczynają dorastać. Pewnie Zosia się boi, iż tata zniknie na dobre, skoro mama ma kogoś nowego.
Agnieszka wiedziała, iż musi z córką porozmawiać. Ale teraz, gdy Zosia była obrażona, lepiej dać jej czas.
Wieczorem Zosia poprosiła, by pojechała do babci. Agnieszka się zgodziła tam dziewczynka zawsze czuła się bezpieczna. No i sama chętnie spędziłaby wieczór sam na sam z Markiem.
Babcia od razu zauważyła, iż z wnuczką coś jest nie tak. zwykle wesoła i rozgadana, dziś milczała, przygarbiona.
Co się stało, skarbie? zapytała, gładząc Zosię po włosach.
Mama mi nie wierzy mruknęła dziewczynka. A wujkowi Markowi wierzy!
A co się wydarzyło?
Gdy babcia dowiedziała się, iż córka znalazła sobie mężczyznę, początkowo się ucieszyła. Młoda jest, nie powinna rezygnować z miłości po jednym nieudanym związku. Ale martwiła się o Zosię jak przyjmie obcego w domu? I czy on ją zaakceptuje?
Gdy Agnieszka i Marek kilka miesięcy temu zaczęli razem mieszkać, babcia zawsze pytała Zosię, czy wszystko w porządku. Dziewczynka tylko kiwała głową, nie wdając się w szczegóły. Ale to normalne potrzeba czasu, by się oswoili. Dziś jednak, gdy Zosia opowiedziała całą historię, babci zrobiło się słabo. Nie na darmo się martwiła.
Wujek był w domu, mama poszła do sklepu, a ja na podwórko. Gdy wróciłam, nie słyszał, bo rozmawiał przez telefon. Ale ja słyszałam, jak mówił, iż z mamą jest super, gdyby nie jej córka, która go wkurza. O mnie. I dodał, iż fajnie by było, gdybym częściej zostawała u ciebie.
Powiedziałaś mamie? Babcia przyciągnęła Zosię mocniej.
Próbowałam! Ale mama od razu zaczęła mnie przekonywać, iż mi się przywidziało. Że skoro wujek Marek mi prezenty daje, to znaczy, iż mnie kocha!
O Boże Babcia westchnęła. Nic się nie martw, coś wymyślimy.
A może Zosia zniżyła głos. Może zamieszkam z tobą? Skoro im tak przeszkadzam?
Wszystko omówimy uśmiechnęła się babcia. I wierz mi, mamie na pewno nie przeszkadzasz.
Gdy Zosia zasnęła, babcia wyszła do kuchni i zadzwoniła do córki. Agnieszka odebrała dopiero za trzecim razem była zajęta kolacją z Markiem.
Co się stało, mamo? spytała zaniepokojona. Z Zosią wszystko w porządku?
Dzwoniła późno, więc Agnieszka od razu pomyślała o najgorszym.
Jesteś sama czy z nim?
Kolacja odpowiedziała, rzucając okiem na Marka.
Wyjdź do drugiego pokoju. Musimy porozmawiać.
Agnieszka zamknęła się na balkonie, wdychając chłodne powietrze.
Mamo, o co chodzi?
Wnuczka mi opowiedziała, co mówił o niej Marek.
Agnieszka przewróciła oczami. Babcia zawsze wszystko brała zbyt do serca.
Mamo, ona po prostu zazdrości. Porozmawiam z nią, nie martw się.
A ty w ogóle spróbowałaś jej wysłuchać? spytała surowo.
Agnieszka przyznała, iż przerwała Zosi, zanim ta skończyła.
Nie, nie zdążyłam. Zosia się obraziła i wyszła.
A powinnaś.
Babcia powtórzyła słowa Zosi. Agnieszce zrobiło się niedobrze. Ale wciąż nie mogła uwierzyć. Marek zawsze był dla Zosi miły. Czy to znaczy, iż ją zaakceptował? O miłości nie było mowy to nie jego dziecko. Ale jeżeli chcą być razem, musi zrozumieć, że














