JESSE EISENBERG: – Wszystko zaczęło się w 2008 r., kiedy przyjechałem z żoną do Polski. Odwiedziliśmy wówczas miasta, do których jeżdżą bohaterowie „Prawdziwego bólu”: Warszawę, Lublin, Krasnystaw. Moja krewna Maria pochodziła z Krasnegostawu, wojnę przetrwała we Lwowie, później przeprowadziła się do Szczecina. Zatrzymaliśmy się u niej na dwa tygodnie i wtedy opowiedziała mi o swoich wojennych losach. Poczułem się trochę dziwnie: ja, młody Amerykanin z klasy średniej, którego w życiu nigdy nie spotkało żadne zło, pogrążony w ciągłej depresji, i starsza pani, która przeżyła Holokaust, ale nigdy nie straciła pogody ducha. Zadziwiające zderzenie charakterów. Początkowo nie myślałem choćby o filmie. Napisałem sztukę „The Revisionist”, w której zagrałem fikcyjną wersję siebie, a Vanessa Redgrave grała Marię. Była wystawiana dość długo w nowojorskich teatrach i dopiero później próbowałem napisać na jej podstawie scenariusz, ale nigdy nie wydawał mi się wystarczająco dobry. Za to cały czas miałem gdzieś z tyłu głowy pomysł, żeby nakręcić film w Polsce, iż to byłoby fantastyczne doświadczenie. Zarazem nie chciałem, żeby to była fabuła. Dopiero gdy wpadłem na pomysł filmu o dwóch kuzynach, którzy przyjeżdżają do Europy odkryć rodzinne korzenie, poczułem, iż to jest odpowiedni temat.
Bohaterowie pańskiego filmu, kuzyni David i Benji, to postacie fikcyjne, ale wzorowane na pańskich własnych doświadczeniach i przeżyciach.
Prawie każda z postaci w scenariuszu to jakaś wersja mnie, moich bliskich lub przyjaciół.